Matka pierwszoklasistki: Serce mi pęka. Tyle czasu w świetlicy. Pokazała plan lekcji córki

gazeta.pl 3 godzin temu
"Syn zaczął pierwszą klasę szkoły podstawowej i dostał już cały plan. Zaczyna prawie codziennie o 10:30, tylko we wtorki ma na 9:30. Cieszył się, iż pośpi, ale przecież nie zostawię go samego, pójdzie na świetlicę" - pisze jedna z mam, której nie do końca podoba się plan zajęć jej syna. Okazuje się, iż podobnego zdania jest wielu rodziców. - Moja córka spędzi trzy godziny w świetlicy, czekając na lekcje, bo nie mam możliwości odprowadzenia jej później - zaznacza mama Leny.- Córka właśnie zaczęła piątą klasę i nie ma zajęć od rana, a dopiero od 10:30. Kończy dopiero po 17:00. My pracujemy, więc nie możemy odstawić dziecka później. Jest w szkole już o 7:30 i w świetlicy czeka na swoje lekcje. Czy to nie za długo? - dodaje nasza rozmówczyni. - Jak odbiorę dziecko, wrócimy do domu, to będzie czas już tylko na kolację i pójście spać. W zeszłym roku Lenka chodziła na zajęcia z pływania i piłkę ręczną, teraz z tym planem jest to niemożliwe - dodaje zatroskana matka.
REKLAMA


Zobacz wideo


Niemal straciła słuch. "Mój partner mi nie wierzył". Sarsa w "Ja wysiadam"


"Kiedyś też tak było i nikt nie płakał"W ostatnich dniach w sieci można natknąć się na plany zajęć, które nie do końca podobają się rodzicom i ich dzieciom. - Wolałabym, żeby moje dziecko zaczynało lekcje z rana, kiedy jego umysł jest wypoczęty. Teraz w szkole faktycznie jest wcześnie, ale na lekcje musi czekać w świetlicy. Rozumiem, iż problem jest z klasami, szkoły nie są przecież z gumy, ale zewsząd trąbi się, iż mamy niż demograficzny, dzieci ubywa, a tu nagle zajęcia na rano i popołudnie, bo dzieci w szkole jest za dużo - dodaje w rozmowie z nami mama Leny, która wspomina, iż sama jest z rocznika, w którym było sporo dzieci i kiedyś faktycznie zajęcia odbywały się na dwie zmiany.Nikt nie płakał, iż musiał przyjść później, ale wtedy były inne czasy. Ja mieszkałam w domu z dziadkami, nie było świetlicy w szkole i jakoś też nikt nie miał problemu, żeby dziecko później przyprowadzić. Teraz czasy się zmieniły. Kiedyś biegaliśmy z kluczem na szyi, a dziś wszyscy grożą policją, jak ktoś wspomni, iż jego dziecko zostało samo w domu- dodaje matka."Powiedzcie mi, iż nie jestem sama. Moja córka zaczęła 1 klasę podstawówki. Najbardziej boli mnie to i serce pęka, iż musi siedzieć tyle na świetlicy. Dwa razy w tygodniu ma na 12.45. Ja mam do pracy na 7 i ona już od 6.30 siedzi na tej świetlicy, dopóki nie zacznie lekcji. Powiedzcie mi jak sobie poradzić z wyrzutami sumienia. Dodam, iż nie mam jak tego inaczej ogarnąć, bo męża nie ma cały tydzień i nie mamy innej pomocy" - pisze na jednej z FB grup jedna z mam. "Dziecko na świetlicy jest naprawdę dobrze zaopiekowane i nie musisz się martwić. Taki plan zajęć to faktycznie jakieś nieporozumienie, ale niektóre placówki właśnie tak sobie radzą z brakami kadrowymi, bo brakuje nie tylko miejsc, ale i nauczycieli" - czytamy w jednym z komentarzy.Nauka na dwie zmiany, bo brakuje nauczycieli?Braki kadrowe w oświacie to poważny problem, z którym w tej chwili walczy wiele placówek. W bazach kuratoriów oświaty na koniec sierpnia 2025 roku widnieje ponad 12,7 tysiąca ofert pracy dla nauczycieli, co oznacza 8,5 tysiąca wolnych etatów. To oczywiście ma swoje konsekwencje również w planach zajęć. Sytuacja w oświacie, jak zapewnia resort edukacji, z początkiem września powinna się stabilizować, ale czy z korzyścią dla uczniów? - Rodzice z klasy mojej córki poszli już do dyrektora, by zmodyfikować dzieciom plan. Obiecał, iż sprawą się zajmie. Czekam teraz na te konkrety - reasumuje mama Leny.


Co sądzisz o zajęciach w szkole podstawowej, które rozpoczynają się po południu? Podoba Ci się takie rozwiązanie, a może wręcz przeciwnie? Napisz do nas: anita.skotarczak@grupagazeta.pl. Gwarantujemy anonimowość!
Idź do oryginalnego materiału