Mężczyzna moich marzeń zostawił dla mnie żonę, ale choćby nie przypuszczałam, jak wszystko obróci się przeciwko mnie.

newsempire24.com 6 dni temu

Mój wymarzony mężczyzna zostawił dla mnie żonę, ale choćby nie przypuszczałam, jak bardzo wszystko obróci się przeciwko mnie.
Podziwiałam go jeszcze od czasów studenckich. To była miłość bezwarunkowa naiwna i ślepa. A gdy wreszcie zwrócił na mnie uwagę, zupełnie straciłam głowę. Spotkaliśmy się po latach, już po studiach pracowaliśmy w tej samej firmie. Mieliśmy podobne wykształcenie, więc nie było w tym nic dziwnego. Ale ja wierzyłam, iż to przeznaczenie.

Wydawało mi się, iż jest ideałem. I w swojej młodości wcale nie przeszkadzało mi, iż miał żonę. Nigdy nie byłam zamężna i nie wiedziałam, jak to jest patrzeć, gdy rozpadają się czyjeś małżeństwo. Dlatego nie czułam wyrzutów sumienia, gdy Krzysztof postanowił odejść od żony dla mnie. Kto by pomyślał, iż przyniesie mi to tyle bólu? Ludzie mówią prawdę nie da się zbudować szczęścia na nieszczęściu innych.

Gdy mnie wybrał, byłam w siódmym niebie i gotowa wybaczyć mu wszystko. Prawda była jednak taka, iż w codziennym życiu nie był już tym samym księciem z bajki. Jego rzeczy walały się po całym domu, a on konsekwentnie odmawiał zmywania naczyń. Wszystkie obowiązki spadały na mnie. Ale wtedy jeszcze mi to nie przeszkadzało.

Szybko zapomniał o swoim poprzednim małżeństwie. Nie mieli dzieci, a ślub, jak się okazało, był aranżowany przez jej rodziców. Ze mną miał być inaczej przynajmniej tak mi mówił.

Moje szczęście nie trwało długo, bo wszystko się zmieniło, gdy zaszłam w ciążę. Na początku Krzysztof był zachwycony. Zorganizowaliśmy choćby wielkie rodzinne przyjęcie z tej okazji. Wszyscy życzyli nam miłości i zdrowia dla naszego dziecka.

Tamta noc pozostaje w mojej pamięci jako jedna z najpiękniejszych. I nie żałuję ani jednej chwili, gdy o niej myślę. Ale od tamtego momentu moja ślepa miłość zaczęła gasnąć.

Im bardziej rosła moja brzuch, tym rzadziej widywałam Krzysztofa. Poszłam na urlop macierzyński, więc spotykaliśmy się tylko późnym wieczorem. Zostawał w pracy coraz dłużej, chodził na firmowe imprezy. Na początku mnie to nie niepokoiło, ale gwałtownie zaczęło mnie męczyć. Domowe obowiązki stawały się coraz trudniejsze, bo już nie mogłam się po prostu schylić, by pozbierać porozrzucane skarpetki.

Wtedy często zadawałam sobie pytanie czy nie pospieszyliśmy się za bardzo z tym dzieckiem?

Wiedziałam, iż z czasem uczucia mogą ostygnąć, ale nie spodziewałam się, iż stanie się to tak szybko. Krzysztof wciąż przynosił mi kwiaty i czekoladki, ale w tamtym momencie chciałam tylko, żeby po prostu był przy mnie.

Wkrótce stało się jasne, iż nie chodził na te firmowe imprezy bez powodu. Ktoś mimochodem wspomniał przy kawie, iż w naszym dziale pojawiła się nowa, młoda pracownica. W firmie i tak brakowało ludzi, a gdy poszłam na urlop macierzyński, sytuacja stała się krytyczna. Ironia losu.

Nie byłam pewna, czy to o nią chodzi, ale mój mąż na pewno miał już kogoś innego, bo nie miał dla mnie ani chwili wolnego. Albo praca, albo służbowe spotkanie, albo kolejna impreza, której nie mógł opuścić. Pewnego dnia znalazłam w kieszeni jego marynarki karteczkę podpisaną inicjałami, których nie znałam. Nie wiem, co mną kierowało, ale odłożyłam ją z powrotem i udawałam, iż nic się nie stało.

Było okropnie być samotną w siódmym miesiącu ciąży, podczas gdy mój mąż ciągle narzekał, iż stałam się zbyt nerwowa. Każda kłótnia kończyła się jego rozczarowanym westchnieniem. Nie wiem jak, ale zrozumiałam, iż jeżeli poruszę ten temat, na pewno zostanę sama. Strach przed utratą męża był tak silny, iż nie potrafiłam myśleć o niczym innym. Mówią, iż jeżeli czegoś bardzo się boisz, to na pewno się spełni.

Nieważne, jak pięknie Krzysztof mnie adorował, nie był prawdziwym dżentelmenem. Najgorsze słowa, jakie usłyszałam, to: Nie jestem gotowy na dziecko. I: Mam kogoś innego. choćby nie pamiętam dokładnie, jak mi to powiedział, ale w tamtej chwili poczułam, jakbym traciła rozum.

Nie spodziewałam się, iż znajdę w sobie siłę, by złożyć pozew o rozwód. On też chyba się nie spodziewał, iż przestanę tolerować jego zachowanie. I na pewno nie przewidział, iż następnego dnia wyrzucę wszystkie jego rzeczy za drzwi. Wtedy cieszyłam się, iż wynajmowaliśmy mieszkanie nie musieliśmy się o nie kłócić.

A dziecko? Pomyśl o dziecku. Jak je utrzymasz?

Znajdę sposób. Będę pracować zdalnie. Poza tym rodzice od dawna oferowali mi pomoc. Mama zawsze mówiła, iż to bawidamek powinnam była jej słuchać.

Prawdopodobnie odpowiedzialność za mojego syna dała mi siłę. Sama nigdy nie odważyłabym się odejść.

Ale zrozumiałam też, iż nie chcę wychowywać dziecka z takim ojcem.

Jego zdrada była tak podła, iż nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Jakby nagle opadła mi zasłona z oczu.

Pierwsze miesiące po rozwodzie, w tym poród, były bardzo trudne. Wróciłam do rodziców, którzy byli zachwyceni, zwłaszcza dziadkowie, którzy zawsze marzyli o wnuku. Nie mogę powiedzieć, iż nie tęskniłam za Krzysztofem, ale starałam się o nim nie myśleć. W głębi duszy wiedziałam, iż postąpiłam słusznie i iż dam mojemu synowi wszystko, co najlepsze.

A potem nagle on znów się pojawił.

Okazuje się, iż Krzysztof żałuje. Chce poznać syna. Ale czy ja tego chcę? A może lepiej byłoby przeprowadzić się do innego miasta?

Idź do oryginalnego materiału