Miałam mieć córkę przy sobie na całe życie. Stało się jednak inaczej. Codziennie boli mnie serce z tego powodu

twojacena.pl 1 tydzień temu

Mówiono mi, iż córka to skarb, który zawsze zostanie przy matce. Kiedy na świat przyszło moje pierwsze dziecko, wszyscy namawiali mnie, żeby oprócz syna mieć także córkę. Mówili, iż syn odchodzi z domu, a córka zostaje. Uległam ich radom. Dziś, kiedy włosy mi posiwiały i siły opuszczają, zastanawiam się, gdzie są te obietnice z przeszłości.

Wyszłam za mąż późno, przez wiele lat pracowałam jako położna w szpitalu, gdzie każdego dnia pomagałam przynosić nowe życie na świat. Mój mąż po narodzinach naszych dzieci podjął trudną decyzję o wyjeździe za granicę za lepszym zarobkiem. Przez kilka pierwszych lat naszego małżeństwa wspierałam go w tej decyzji, wierząc, iż to wszystko robimy dla przyszłości naszej rodziny. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, iż zostanę sama na długie lata, wychowując dzieci w pojedynkę.

Kiedy dzieci były małe, często czułam się przytłoczona i samotna. Mój mąż odwiedzał nas rzadko, z czasem przestał wracać choćby na święta, a jego telefony były coraz krótsze i rzadsze. Potem przyszła wiadomość, której najbardziej się obawiałam. Mąż znalazł kogoś innego i postanowił ułożyć sobie życie z dala ode mnie i dzieci, z nową kobietą.

Było mi bardzo ciężko. Pieniędzy nie wystarczało na opłaty i jedzenie, a co tu mówić o daniu dzieciom dobrego wykształcenia czy godnego startu w życiu. Kilka lat później zmarł mój ojciec i pozostawił mi po sobie mały dom na wsi. Sprzedałam go i tylko dzięki temu mogłam zapewnić dzieciom lepszą przyszłość. Oboje wysłałam na studia, wykształciłam i pomagałam w życiu, dopóki nie znalazły pracy.

Czas mijał, dzieci dorosły, a moja córka po ślubie zamieszkała z teściami. To oni teraz korzystają z jej obecności, troski i uśmiechu. Teściowa spędza czas z moimi wnukami, wspólne zdjęcia z wakacji zdobią jej profile w internecie. Tymczasem ja, matka mojej córki, jestem jak cień w tle jej życia. Nie pamięta o mnie, nie zadzwoni, nie przyjedzie. Ostatni raz wnuki widziałam dwa lata temu. Czyżbym stała się dla niej obca? Owszem, tak właśnie się czuję. Ma nową rodzinę, a o starej matce zapomniała. Nie jestem jej do niczego potrzebna.

Natomiast mój syn, mimo iż także wyprowadził się i mieszka w mieście, nie zapomniał o matce. Co tydzień pokonuje pięćdziesiąt kilometrów, aby spędzić ze mną kilka godzin. Pomaga mi, robi zakupy, po prostu jest. Czasem przyjeżdża tylko po to, żeby napić się ze mną herbaty i porozmawiać. To znaczy dla mnie bardzo wiele. Wręcz jest bezcenne.

Przeczytaj także: Córka z zagranicy pewnego dnia stanęła u mojego progu, trzymając małego chłopca za rękę. Po kilku latach wróciła i chce odebrać mi wnuka na zawsze

Zadaję sobie pytanie, gdzie jest ta córka, która miała zawsze być przy matce? Czy wychowałam ją źle? Czy mogłam coś zrobić inaczej, żeby jej serce nie stało się dla mnie tak lodowate? Przemawia przeze mnie żal i rozczarowanie. Rozumiem teraz, iż nie można niczego przewidzieć, ani zmusić serca, aby kochało.

Idź do oryginalnego materiału