Milenialsi częściej wierzą dziecku niż nauczycielom. "Pamiętam, jak było kiedyś"

gazeta.pl 1 godzina temu
Nauczyciele nie zawsze cieszą się zaufaniem wśród współczesnych rodziców. Z czego to wynika? Zapytaliśmy rodziców z pokolenia Y, dlaczego ich zdaniem tak się dzieje. Odpowiedzi były różne, niektóre zaskakujące, jednak wszystkie miały wspólny element.Obecnie dużo mówi się o tym, iż rodzice nie ufają nauczycielom, nadmiernie ich kontrolują itp. To bez wątpienia sprawia przykrość pedagogom i wielokrotnie utrudnia im pracę. Zapytaliśmy rodziców - milenialsów (czyli tych urodzonych w latach 1980-2000), dlaczego tak jest. Ich odpowiedzi były różne, jednak zaskakujące jest, iż wszystkie miały wspólny mianownik.
REKLAMA






Zobacz wideo

Ta szkoła jest warta 124 miliony. "Dajemy szanse każdemu, kto chce się u nas uczyć"



Matka: Mam złe wspomnienia ze szkoły. Wszystko przez nauczycieli Maria ma dwójkę dzieci w wieku 7 i 9 lat. Nie ukrywa, iż ma duży problem z zaufaniem do nauczycieli, co jest efektem jej własnych przeżyć sprzed lat. - Wielokrotnie byłam niesprawiedliwie traktowana i oceniana. Nie oszukujmy się, dawniej nauczyciel często miał ulubieńców. Jak się nimi nie było, choćby się na rzęsach stawało to o piątkach i szóstkach można było pomarzyć- powiedziała. - Wiem, iż nauczyciele się zmienili, dziś jest wielu fajnych, empatycznych, jednak przyznam szczerze, iż patrzę na nich z nutką nieufności, przynajmniej na początku. Potrzebuję sporo czasu, by się przekonać - dodała.




ławki w szkole, klasa Shutterstock, autor: Treecha


Oliwia nie ukrywała, iż szkołę wspomina… po prostu źle. I chociaż miała dobre oceny, była z natury wygadana i nie miała oporów, by w razie potrzeby walczyć o swoje. - Kiedyś, jak ktoś nie przytakiwał na wszystko i mówił co myśli, był tzw. czarną owcą. Chociaż pewnie w wielu szkołach i dziś tak jest.


Kiedyś nauczycielka od matematyki zaniżyła mi na koniec ocenę. I jawnie, przy wszystkich powiedziała, iż 'za pyskowanie". Mama poszła do dyrekcji się wykłócać, ale kilka to pomogło. Takie były czasy- wyjaśniła. - Jestem więc niesamowicie wyczulona na to, kto i jak uczy moje dziecko. Nie mam problemu, żeby iść do nauczyciela, wyjaśniać różne kwestie. Nie mówię, o kłótniach, bo temu jestem przeciwna, ale rękę na pulsie trzeba trzymać - dodała.Nauczycielka źle zinterpretowała wiersz. "Miałam przechlapane przez 3 lata"Sandra już w klasie licealnej podpadła nauczycielce. Powód? Zwróciła jej uwagę, iż prawdopodobnie źle interpretuje wiersz. Bez złości, kłótni i złośliwości.Powiedziałam, iż moim zdaniem co innego oznacza fragment omawianego wiersza. Ona mnie wysłuchała, a potem rozkrzyczała się przy całej klasie, iż za kogo się uważam. Byłam w szoku. Polonistka zawołała koleżankę do klasy i chciała mnie ośmieszyć. Traf chciał, iż ta przytaknęła mojej wersji- opowiadała. - Finalnie miałam przechlapane do końca liceum. Nauczycielka choćby odradzała mi zdawanie rozszerzonego polskiego, a próbną maturę tak oceniła, iż wychodziło, iż albo bym jej nie zdała, albo zdała, ale ledwo. Nie poddałam się. Finał? Zdałam rozszerzoną maturę z polskiego najlepiej w szkole - dodała. Kobieta jest dziś matką dwóch synów, najstarszy chodzi do trzeciej klasy. Spotkała różnych nauczycieli. Podejście niektórych z nich nie zmieniło się od lat. - Bywa, iż takie pokolenie starszych, surowych pedagogów psuje opinię tym młodszym i zaangażowanym. Oczywiście, nie mówię, iż starsi nauczyciele nie mogą być pełni pasji. Po prostu świat się zmienia, a podejście niektórych stoi w miejscu. Ciężko im zdobyć zaufanie rodziców i to jest zrozumiałe - podkreśliła.


"Ufam nauczycielce, ale nie dziwię się, iż rodzice mają obawy"Kalina jest bardzo zadowolona z wychowawczyni swojej córki, do której jak twierdzi - ma pełne zaufanie. Sama w młodości rzadko trafiała na nauczycieli z powołania i twierdzi, iż kiedyś pedagodzy czuli się bezkarni. Bywało, iż uczniowie nie tylko czuli do nich respekt, ale po prostu się ich bali.Ja ufam nauczycielce swojej córki, ale nie dziwię się, iż rodzice mają obawy i oczywiście, iż wynika to z naszych własnych doświadczeń z dzieciństwa- powiedziała. - Dawniej nauczyciel robił, co chciał i jak chciał, a nie oszukujmy się, rodzice mu przytakiwali. Czasy się zmieniły, dziś słucha się głosu dzieci, ich zdania. Myślę, iż czasy pedagogów, którzy byli groźni, niesprawiedliwi, opryskliwi już minęły. Ja spotykam samych przyjemnych, młodych, uśmiechniętych, którzy pracują, bo kochają dzieci. Wiem jednak, iż w szkołach przez cały czas jest sporo nauczycieli z dawnych lat. Czy ich podejście się zmieniło? No nie wiem… - dodała.Jak sądzisz, dlaczego rodzice nie ufają nauczycielom? Czy Twoim zdaniem wpływ na to faktycznie mają ich wspomnienia sprzed kilkunastu, czy kilkudziesięciu lat? Napisz do nas: justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl. Zapewniamy anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału