Moja córka cierpi w szkole z powodu mojej przeszłości. Nie podejrzewałabym o to nauczycielki

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Córka jest ignorowana na lekcjach i niesprawiedliwie oceniania. fot. EAST NEWS


Nauczyciele, którzy uczą przez lata w jednej szkole, czasem spotykają się z dziećmi swoich pierwszych uczniów. zwykle to miłe sytuacje, ale bywa też i tak, iż wspomnienia wzbudzają negatywne emocje. Napisała do nas czytelniczka, która jest zdania, iż matematyczka gnębi jej córkę z powodu niechęci do niej.


Ta sama szkoła od pokoleń


"Myślałam, iż takie rzeczy dzieją się tylko w filmach, ale okazuje się, iż jednak życie często pisze podobne scenariusze. Już opowiadam, o co mi adekwatnie chodzi. Moja córka zaczęła teraz 4. klasę szkoły podstawowej. Mieszkamy w małej miejscowości, z której pochodzę: mamy tu na miejscu także dziadków, moje rodzeństwo itp. Jest kilka szkół podstawowych, ale najbliżej Zuzia ma do podstawówki, do której ja także chodziłam jako dziecko (a także mój tata)" – rozpoczyna swój list czytelniczka.

"To najstarsza szkoła w mieście, z pięknymi tradycjami, ale też skupiająca się na nowoczesnym rozwoju, organizowaniu swojej pracy pod dobro uczniów. Znam osobiście dyrektorkę, która stara się tak pracować z nauczycielami, żeby naprawdę dzieci chciały do szkoły chodzić i nie traktowały jej jak smutny przymus. To było interesujące uczucie wrócić tam po latach jako rodzic. Kiedy córka zaczynała 1. klasę, byłam na rozpoczęciu roku niezwykle wzruszona, widząc wiele znajomych twarzy nauczycieli".

Nowa matematyczka w 4. klasie


Kobieta opowiedziała, iż nauczyciele córki pamiętają ją sprzed lat, co jest miłe: "Teraz córka przeszła z nauczania początkowego do starszych klas i ma więcej nauczycieli od oddzielnych przedmiotów. Znowu stykam się z twarzami i nazwiskami, które pamiętam ze swoich czasów szkolnych, co zwykle jest bardzo miłe. Zuzia opowiadała mi o polonistce, która na lekcji wspominała mnie niezwykle miło i o panu od informatyki, który mówił, iż doskonale pamięta jej mamę, kiedy też była uczennicą.

Córka ma również lekcje z matematyczką, z którą ja próbowałam co roku przebrnąć z klasy do klasy. Przyznaję, matematyka nigdy nie była moją mocną stroną, a do tego byłam wyjątkowo wygadanym i pewnym siebie dzieckiem. Takie połączenie drażniło nauczycielkę matematyki. Trzeba powiedzieć też, iż czasem potrafiłam jej pyskować, nie zgadzać się z jej oceną i dyskutować. Zalazłam jej tym za skórę, ale nie podejrzewałam, iż będzie mnie tak dobrze pamiętać po tylu latach".

Uwzięła się na córkę?


Mama 4-klasistki jest zaskoczona zachowaniem nauczycielki: "Okazało się jednak, iż jej niechęć trwa do dziś i jest tak duża, iż odbiła się echem na nauczaniu mojej córki. Nigdy bym o tym nie pomyślała. Okazuje się jednak, iż brak matematycznych umiejętności córka odziedziczyła po mnie i ma trochę problemów z przyswojeniem niektórych zagadnień. Rozważam oczywiście zapisanie jej na dodatkowe korepetycje, ale zaczęłam też rozmawiać z nią o tym, jak wyglądają lekcje w szkole i w czym tkwi problem.

Zuza wprost powiedziała, iż według niej pani się na nią uwzięła, bo już na pierwszej lekcji, gdy córka o coś zapytała, nauczycielka zignorowała ją i w ogóle nie odpowiedziała na pytanie. Podejrzewam, iż matematyczka pamięta mnie i moje wybryki, a następnie skojarzyła córkę ze mną, bo jesteśmy do siebie bardzo podobne. Później widziała nas razem pod szkołą na parkingu i pewnie stało się dla niej jasne, iż odbije sobie nerwy ze mną na moim dziecku.

Teraz Zuzia miała już 2 kartkówki, które zostały ocenione kiepsko, a także jest ignorowana na lekcjach, gdy o coś pyta lub zgłasza się do odpowiedzi. Aż się boję, jak będą wyglądały większe sprawdziany oraz wystawianie ocen na semestr. Myślę, iż powinnam chyba iść do tej nauczycielki i porozmawiać o tym. A może przesadzam i tylko wydaje mi się, iż to zemsta za moje zachowanie sprzed lat?" – kończy swój list czytelniczka.

Idź do oryginalnego materiału