Moja pensja stała się wyższa niż u męża, więc postanowił swoją zostawiać dla siebie: “Po co ci moje grosze w wspólnym budżecie?”

przytulnosc.pl 2 dni temu

Przez ostatnich kilka miesięcy zaczęłam zarabiać więcej niż mój mąż. Wszystko byłoby dobrze, gdyby od tego czasu nie odmawiał wnoszenia swojego wkładu do rodzinnego budżetu. Twierdzi, iż jego grosze nie zrobią różnicy w naszym budżecie. Mam dość tego, iż wszystko muszę dźwigać sama. On wydaje swoje pieniądze na siebie, a ja utrzymuję całą rodzinę.

Nasze małżeństwo trwa już 7 lat. Poznaliśmy się w firmie, zaczęliśmy bliżej się poznawać, aż w końcu pobraliśmy się i zamieszkaliśmy razem. Odeszłam z tej firmy, żeby nie było plotek. Doradców zawsze jest wielu. Męża wtedy awansowali, mógłby być moim bezpośrednim przełożonym, a to niewygodne. Potem okazało się, iż jestem w ciąży. Pracowałam jak należy do urlopu macierzyńskiego. Pracowałam bardzo dobrze.

Podczas urlopu macierzyńskiego zdałam sobie sprawę, iż nie chcę wracać do poprzedniej pracy — zainteresowałam się inną dziedziną, dokładnie ją zgłębiłam, pomagali mi z dzieckiem mama i teściowa, które chętnie brały wnuczkę do siebie na zmianę. Miałam mnóstwo wolnego czasu. Poszłam na darmowe kursy, potem na płatne. Brałam udział w praktykach, webinarach, seminariach. Zbierałam wiedzę z różnych źródeł. W końcu stałam się świetnym specjalistą w tej dziedzinie.

Rodzice pomogli mi opłacić kursy, dając pieniądze na urodziny. Zainwestowałam sporo w siebie. Pod koniec urlopu macierzyńskiego pracowałam zdalnie, zarabiając przyzwoicie. A to tylko na pół etatu! Zrezygnowałam z powrotu do poprzedniej pracy, zwolniłam się i zaczęłam szukać czegoś lepszego. Mąż mnie nie osądzał, wiedział, iż z nim nie będę w stanie pracować. Tak było lepiej. Najpierw pracowałam na zlecenie, zdobywając doświadczenie, a potem przeszłam do biura. Na początku zarabiałam mało, chwytałam się dodatkowych zleceń, a potem osiągnęłam przyzwoity poziom dochodów. Wraz z profesjonalizmem rosła pensja.

Musiałam zmieniać miejsce pracy kilka razy, kiedy widziałam, iż przestaję się rozwijać, od razu przechodziłam do innej firmy. Potem powierzono mi mój własny projekt, z którym nikt nie mógł sobie poradzić. Poświęciłam mu mnóstwo czasu, zagłębiając się w jego istotę, dając z siebie wszystko. W końcu mi się udało, klienci go zaakceptowali i zaproponowano mi stanowisko kierownika działu. Moja euforia nie miała granic!

Mąż wspierał moje początki, widziałam, iż jest ze mnie dumny. Kiedy podałam swoją pensję, choćby zażartował, iż teraz może rzucić pracę i żyć na mojej utrzymaniu, bo byłabym doskonałą żywicielką. Myślałam, iż żartował. Okazało się, iż tylko częściowo. Zauważyłam, iż to ja płacę za wszystko, za zakupy, za rachunki. Mąż stopniowo wycofał się z wydatków. Na moje pytania odpowiadał, iż jego grosze nic nie zmienią. Skoro jestem żywicielką, świetnie sobie radzę, to on nie będzie mi przeszkadzał. Będzie wydawał swoją pensję na siebie.

Nie jest mi do śmiechu. Sugerowałam mężowi, żeby też wykazał się w pracy, starał się o awans, ale on nie chce nic robić, do niczego nie dąży. Twierdzi, iż jest mu dobrze tak, jak jest. Ale mi nie. Skonsultowałam się z rodzicami, a oni powiedzieli, iż w tym jest też trochę moja wina. Przejęłam na siebie obowiązki głowy rodziny, więc mężowi jest niewygodnie.

Kto jest winny, iż on się nie rozwija? Czy powinnam zrezygnować ze wszystkiego, co z takim trudem osiągnęłam? Tylko dlatego, iż mężowi się nie chce podjąć bardziej opłacalnej pracy? Proponowałam mu, żeby poszukał czegoś innego, ale on odmawia. Wygodnie się ustawił.

To jasne. Teraz przynajmniej coś zarabia. Nie chce ryzykować. Można go zrozumieć. Kobieta powinna być słaba. Jesteś słaba. Tak jest przyjęte. Wybierz, co jest dla ciebie ważniejsze — normalna atmosfera w rodzinie czy wysoki poziom dochodów?

Obraziłam się na rodziców. Zawsze mnie wspierali, a teraz mnie oskarżają. Czy mój przykład nie jest dla męża przekonujący, iż można osiągnąć każde szczyty? Nie chcę, żeby nasza rodzina się rozpadła, ale też nie zamierzam stać w miejscu. Zawsze jest miejsce na rozwój. Trzeba po prostu osiągnąć wzajemne zrozumienie.

Idź do oryginalnego materiału