Moja przyjaciółka przez wiele lat opiekowała się teściową. Starsza pani obiecała jej przepisać na nią całe mieszkanie. Charakter miała trudny, wszyscy sąsiedzi i krewni tylko się dziwili, jak Basia to wszystko znosi. A naprawdę było jej bardzo ciężko. Teściowa odeszła już dawno temu, a mi po dziś dzień żal Basi, bo wiem, jak teraz sobie radzi

przytulnosc.pl 17 godzin temu

– Na początku myślałam, iż pójdę dorabiać jako kurierka, ale teraz to się nie da – mówiła ostatnio – wszędzie studenci, młodych biorą chętniej niż emerytkę. No i szczerze mówiąc, to też ciężka praca, całe dnie na nogach, w autobusach tłok…

– A myślisz, iż sprzątanie to łatwiejsze? – odparła jej Grażyna. – Wiadra trzeba dźwigać, mopem machać cały dzień – toż to żadna przyjemność. A ty jeszcze z tymi swoimi chorobami. Lekarz ci przecież zabronił dźwigać i za dużo się przemęczać.

Dwie panie koło sześćdziesiątki siedziały na ławce w parku i narzekały na życie.

– Ja tych wiader nie dźwigam, mam taki ładny wózeczek – tłumaczyła Basia. – I mop nowoczesny, nie trzeba się garbić. Pracuję powoli, nigdzie się nie spieszę. Przychodzę do biura jeszcze przed szóstą, nikogo nie ma oprócz ochroniarza. I tak już nie śpię po nocach, więc przynajmniej się czymś zajmuję. A o wpół do dziewiątej jestem wolna i mogę odpoczywać.

– Teraz jeszcze spoko, pogoda, sucho, ale co będzie w listopadzie? – dopytywała Grażyna. – Naniosą błota, będziesz szorować pół dnia, i to nie raz.

– A co ja mam robić, Grażyno? – wzdychała Basia. – Na emeryturze nie da się żyć. Wy z mężem macie dwie renty, a ja jestem sama. Próbowałam przeżyć na samej emeryturze – da się, ale ledwo. Trzeba coś dorobić, póki jeszcze mam siłę. A iż młodzi nie chcą myć podłóg za grosze, to mnie chętnie przyjęli.

– A z mieszkaniem to jak tam u ciebie? – Grażyna zmieniła temat.

– Z którym?

– No z tym w centrum. Teściowa ci je przecież obiecała. Pamiętam, iż miałaś plany – wynajmiesz je na starość i będziesz podróżować. Śmiałyśmy się z tego jeszcze wtedy! I ty naprawdę całe życie dla niej, a co – nie przepisała ci mieszkania?

– A nie, przepisała – powiedziała Basia. – Jak obiecała, tak zrobiła. Tylko iż teraz tam mieszka mój syn z rodziną.

– Co ty mówisz?! – zdziwiła się Grażyna. – Masz mieszkanie w centrum, a zamiast je wynająć i mieć pieniądze, to myjesz podłogi? Wyrzuć ich, niech się wyprowadzą! Przecież to nie fair – ty harujesz, a oni żyją sobie wygodnie. Wynajmiesz mieszkanie – będziesz miała lepszy dochód niż z tej pracy.

– Ale gdzie ja ich wyrzucę, Grażyno? – zaprotestowała Basia. – Dwoje dzieci, wnuczka ma dwa lata, synowa na macierzyńskim, tylko mój syn pracuje.

– To chociaż niech płacą za mieszkanie. choćby po znajomości, z rabatem. Ale coś! Przecież to centrum miasta, nie jakaś rudera.

– Eee tam… Mają ciężko. Dobrze, iż chociaż rachunki sami opłacają. A dzięki tobie sobie przypomniałam, iż muszę sprawdzić, czy nie mają zaległości.

– To znaczy, iż nie planują kupić czegoś własnego?

– Kiedyś chcieli. Odkładali na wkład własny, planowali kredyt, ale… przyszła pierwsza wnuczka, potem druga, potem kryzys. Synowi obniżyli pensję, premie znikły. Teraz mówi, iż się rozgląda za inną pracą, ale nic konkretnego nie ma. A jakby jeszcze musieli wynająć mieszkanie, to by nie starczyło choćby na chleb.

– Dorośli są, niech myślą! – oburzyła się Grażyna. – Ja na twoim miejscu porozmawiałabym z nimi szczerze. Że potrzebujesz tej kawalerki. Mieszkali za darmo przez lata – czas pomyśleć o tobie. Daj im dwa miesiące na znalezienie czegoś. choćby pokój mogą wynająć.

A ty? Czy potrafiłabyś powiedzieć swojemu dziecku, żeby się wyprowadziło, bo nie starcza ci na życie i musisz wynająć mieszkanie?

Czy może rację ma Basia – iż w rodzinie tak się nie robi? Że starsi jakoś sobie poradzą, a młodym z dziećmi trzeba pomagać, póki mogą? W końcu jeszcze coś zarabia, jeszcze ma siłę… A jak już naprawdę nie da rady, to może wtedy dzieci się za nią wezmą. Może.

Idź do oryginalnego materiału