Moja synowa była wściekła, gdy powiedziałem jej, iż u nas w rodzinie mamy tradycję nadawania imienia dziecku po dziadku.

newsempire24.com 15 godzin temu

Moja synowa, Grażyna Nowak, jest wściekła, gdy mówię jej, iż w naszej rodzinie tradycją jest nadawanie dziecku imienia po dziadku. Mam z Grażyną dobrą relację mieszkamy razem w Warszawie, nie kłócimy się i nie obrażamy. Czasem zdarzy się drobny sprzeczek, ale gwałtownie znajdujemy kompromis i nie nosimy urazy.

Kiedy dowiaduję się, iż Grażyna jest w ciąży, cieszę się ogromnie. Niedługo w naszym domu pojawi się wnuczek. Fakt, iż to chłopiec, sprawia, iż mój syn Piotr Kowalski jest zachwycony; od lat marzył o własnym synu, a gdy usłyszał płeć dziecka, od razu zaproponował, iż nazwie je po swoim ojcu, czyli po Stanisławie. W naszej rodzinie chłopcom nadaje się imiona po dziadkach.

Gdy Grażyna usłyszy, iż imię już jest wybrane, wybucha spór i twierdzi, iż sama zdecyduje o nazwisku dziecka i nie weźmie pod uwagę naszej tradycji. Chcę spokojnie porozmawiać z synową, ale ona stanowczo mówi, iż decyzja jest już podjęta. Piotr próbuje mnie wesprzeć, ale jego żona nie chce słuchać i zapewnia, iż jej rodzice wyciągną ją z sali porodowej, a dziecko zamieszka u nich.

Piotr traktuje Grażynę dobrze, okazuje jej miłość i troskę, ale ona tego nie docenia. Jest egoistyczną dziewczyną, której nie wystarczy milczeć choćby dla dobra męża. Próbuję przybliżyć jej rodzinne zwyczaje, a ona natychmiast mnie przerywa.

Ku mojemu zdziwieniu dowiaduję się, iż Grażyna i Piotr już wymyślili nazwisko dla malucha i zdecydowali, iż wszystkie sprawy rodzinne będą rozstrzygane samodzielnie, nie licząc na moją opinię. Widzę to inaczej, bo to dziecko będzie moim wnukiem i będzie kontynuować nasz ród.

Gdy temat imienia powraca, Grażyna nieuprzejmie odrzuca mnie słowami, iż to jej sprawa. Jestem w szoku. Włożyłam całe serce i energię w syna, a nagle staję się zbędna w jego życiu. Nie rozumiem, jak mam dalej żyć, jak mam rozmawiać z synową i z własnym synem.

Idź do oryginalnego materiału