Musiała dopłacić ponad 1 tys. złotych na urodzinach dziecka. Wszystko przez "bezczelność" innej mamy

Zdjęcie: Irina Wilhauk/ shutterstock.com


Kobieta jest złą na siebie, iż nie umiała zwrócić uwagi mamo, które pozwoliły sobie na tak niekulturalne zachowanie. Stwierdziła, iż wyciągnęła wnioski, i w przyszłym roku "impreza będzie się odbywać wyłącznie na zaproszenie!". Nie przewiduje ani jednego nieproszonego gościa.
Urodziny dla dziecka, to trudny i bardzo stresujący temat wśród wielu rodziców. Dzieci uwielbiają uczęszczać na urodziny swoich koleżanek i kolegów, ale najszczęśliwsze są wtedy, gdy rodzice im wyprawiają własne urodziny. Najczęściej, w ostatnich latach, organizuje się podobne przyjęcia w salach zabaw lub korzysta się z oferty przygotowanej przez profesjonalnych animatorów.

REKLAMA









Syn nie mógł doczekać się swoich urodzin. Zaprosił całą klasę
Lauren Libin, jest mamą dwójki dzieci, i jak przekazała w wywiadzie z redakcją dziennika "The Sun", bardzo chciała wyprawić swojemu młodszemu dziecku przyjęcie urodzinowe, z okazji ukończenia 6 lat. Syn nie mógł się doczekać aż jego przyjaciele przyjdą. Wspólne z rodzicami ustalił, iż najlepsze miejsce na przyjęcie to duża sala zabaw.




Choć koszty takich przyjęć nie są niskie, to mama, po rozmowie z synem, nie wyobrażała sobie, iż chłopiec mógłby kogoś pominąć i nie zaprosić. W związku z tym, na urodziny dostała zaproszenia cała klasa - 20 osób.
Zachowanie tych rodziców było bezczelne: "Żałuję, iż nie powiedziałam nie!"
Zaproszenia zostały wysłane drogą elektroniczną. Rodzice, zgodnie z prośbą mamy sześciolatka, zaczęli od razu potwierdzać udział swoich dzieci w przyjęciu. Jedna z mam potwierdziła nie tylko udział swojej córki, ale i młodszego rodzeństwa. W jej ślady poszły inne mamy. Ostatecznie na urodzinach pojawiło się 15 kolegów i koleżanek z klasy oraz dziesięcioro młodszego rodzeństwa. Mama solenizanta była zażenowana, iż rodzice potrafią się tak bezczelnie zachować, wiedząc, iż wyprawienie takich urodzin to całkiem spory koszt. Ostatecznie musiała zapłacić za "nieproszone" osoby 300 dolarów, czyli ponad 1 tysiąc złotych.