Na! Bierz to! Darmo się tobą zająłam” – krzyczała nieznajoma

newsempire24.com 4 dni temu

Na! Bierz! Daremnie cię słuchałam! krzyczała nieznajoma.

Wspólnie z mężem wychowuję córeczkę, którą urodziła jego kochanka. Tak, dobrze przeczytaliście. Ktoś pomyśli, iż jestem nierozsądną kobietą i powinnam się leczyć. Ale proszę, wysłuchajcie mojej spowiedzi do końca.

Był rok 2005. Razem z Aleksem mieliśmy rodzinę i własny biznes. Mój ukochany prowadził kilka sklepów spożywczych, a towary sprowadzał z Polski, Włoch i Niemiec. Dzięki jego pracy nie musiałam zarabiać i mogłam całkowicie poświęcić się domowi. Tym bardziej, iż mieliśmy wtedy pięcioletniego syna, Mikołaja. Całe dnie spędzałam na wychowywaniu go i dbaniu o gospodarstwo domowe. Aleks zawsze wracał do domu na ciepły barszcz, pierogi czy gołąbki. No i oczywiście do idealnego porządku.

Wszystko się zawaliło pewnego przeklętego wieczoru. Wracaliśmy do domu po wizycie u przyjaciół, Mikołaj już spał w samochodzie. Gdy podjeżdżaliśmy pod dom, zauważyłam, iż Aleks jest trochę zdenerwowany. Pod bramą stała młoda dziewczyna, trzymając różowy kocyk. Gdy tylko wysiedliśmy, podbiegła do męża:

Na! Bierz! Daremnie cię słuchałam i nie zrobiłam aborcji!

Stałam jak wryta, patrząc na nią. Aleks też nie rozumiał, co się dzieje.

Nie chcę jej widzieć ani słyszeć! choćby nie próbuj do mnie dzwonić ani mówić córce cokolwiek!

Kilka minut stałam na mrozie, w środku zawieruchy. Sąsiedzi zaczęli już wyglądać przez okna, przyciągnięci krzykiem. Tylko Aleks milczał, trzymając różowy kocyk.

Chodźmy, nie stójmy na mrozie. W domu wszystko wyjaśnię

Ona była naszą dawną pracownicą, która rok wcześniej odeszła. Jak się pewnie domyślacie, z oczywistego powodu.

I co teraz z nią zrobimy? cicho zapytał Aleks, gdy ostrożnie położył dziewczynkę do łóżka.

Jak to co? Będziemy ją wychowywać. To przecież twoja córka.

Dogadałam się z lekarzami za łapówkę, żeby w dokumentach wpisali mi drugą ciążę. Dziewczynkę nazwaliśmy Bogusią. Nie czułam do niej nienawiści ani innych negatywnych emocji. Po prostu zrozumiałam, iż dziecko niczemu nie jest winne. Za co miałabym nienawidzić dwumiesięcznego niemowlaka?

Długo nie mogłam wybaczyć Aleksowi zdrady. Chodziliśmy do psychologa, a choćby myśleliśmy o rozwodzie. Ale wiecie co? Czas leczy rany. Zrozumiałam, iż mąż naprawdę żałuje swojego błędu i stara się odzyskać zaufanie. Uwierzcie, nie wybaczyłam mu od razu zajęło to lata.

Nasz syn Mikołaj pokochał Bogusię całym sercem. Ciągle się z nią bawił, zabierał na spacery, chwalił się przyjaciołom, jaka ma śliczną siostrzyczkę. I nigdy nie pozwolił, żeby ktoś ją skrzywdził.

Minęło 18 lat. Bogusia wyrosła na żywy portret Aleka choćby w taki sam sposób marszczy nos, gdy ma kichnąć. Wciąż nazywam ją swoją córką, chociaż niektórzy sąsiedzi wciąż lubią plotkować i spoglądać na nas krzywo.

Tydzień temu Bogusia obchodziła osiemnastkę. Najpierw świętowaliśmy w gronie rodziny, a potem miała iść z przyjaciółmi do kawiarni. Byli teściowie, moi rodzice, chrzestni. I niespodziewanie pojawiła się nowa gość matka Bogusi.

Czego tu chcesz? warknął Aleks, wyprowadzając ją za bramę.

Jak to czego? Przyszłam do córki. Gdzie jest Violeta?

Nie nazywa się Violeta, tylko Bogusia. Czego ode mnie chcesz?!

Boże, nie mogliście wybrać lepszego imienia? Przywiozłam jej prezenty. Kosmet

Idź do oryginalnego materiału