Najpierw się zestarzałam, teraz jeszcze zachorowałam! Koniec, żądam rozwodu! — mężczyzna z frustracją trzaskając drzwiami.

newsempire24.com 1 dzień temu

*Warszawa, 15 czerwca 2024 r.*

„Najpierw się zestarzała, a teraz jeszcze zachorowała! Koniec, biorę rozwód!” – rzucił mąż, ze złością trzaskając drzwiami. Nie miał pojęcia, jak bardzo się mylił…

Halina siedziała przy kuchennym stole, ściskając telefon w dłoniach. Głos po drugiej stronie powiedział coś tak nieoczekiwanego, iż na chwilę świat przestał istnieć. Myśli wirowały chaotycznie, ale żadna nie układała się w spójny plan.

Co teraz? To pytanie dudniło w jej głowie bez odpowiedzi. Dzielić się z kimś swoimi troskami Halina nie zamierzała – od lat wiedziała, iż ludzie rzadko szczerze cieszą się cudzym szczęściem, a współczucie w trudnych chwilach to jeszcze większa rzadkość. Słowa to jedno, ale co kryje się w czyimś sercu?

Kiedyś mogła zwierzyć się rodzicom. Byli jej oparciem. Teraz ich zabrakło, a Halinie było ich brakować bardziej niż kiedykolwiek. Mąż? Kiedyś mu ufała, ale ostatnio dostrzegała, jak się oddala. Coraz częściej rzucał dwuznaczne uwagi o wieku, sugerując, iż „jesień życia” przyszła dla niej za wcześnie. Raz przytaczał artykuł o tym, iż kobiety starzeją się szybciej, innym razem delikatnie wyrzucał, iż przestała o siebie dbać.

A Halina nie widziała w sobie zmian. przez cały czas chodziła do fryzjera, robiła sobie manicure w domu, wybierała eleganckie ubrania. Owszem, lata odcisnęły swój ślad, ale przecież on też nie był już młody. Inne pary w ich wieku spacerowały trzymając się za ręce, śmiejąc się i planując wspólną przyszłość. Ona zaś coraz częściej zostawała sama – mąż „zostawał w pracy”, a ona wiedziała, iż te „nadgodziny” miały zupełnie inne wytłumaczenie.

Nie chciała obciążać dzieci swoimi wątpliwościami. Córka niedawno wyszła za mąż i spodziewała się dziecka, a syn studiował w innym mieście. Halina postanowiła im nie przeszkadzać. Ale jedno wiedziała na pewno – muszą z mężem porozmawiać. Niech wreszcie powie, czy wciąż jest tym człowiekiem, w którego się kiedyś zakochała.

Wieczorem przywitała Jacka w drzwiach z poważną miną.
„Coś się stało?” – zdziwił się, widząc jej wzrok.

„Tak” – Halina wzięła głęboki oddech. „Usłyszałam dziś niepokojącą diagnozę. Powiedz mi, jeżeli będę potrzebowała pomocy – zostaniesz?”

Jacek zaniemówił.
„Co to za diagnoza?”
„To nieważne” – odparła. „Ważne, czy będziesz przy mnie, gdy będzie trudno?”

Mąż westchnął, przesunął dłonią po twarzy i opadł na fotel.
„Halina, rozumiesz… sam dałaś mi pretekst. Od dawna chciałem to powiedzieć, ale odkładałem. Więc… odchodzę. Za gwałtownie się postarzałaś, a teraz jeszcze choroba… Przepraszam, ale nie jestem gotowy się tobą zajmować. Ja jeszcze mam życie przed sobą, a tu… same problemy. I jest ktoś inny. Dasz radę, zawsze dawałaś.”

Szybko wstał, spakował torby i wyszedł bez słowa. Po chwili drzwi zatrzasnęły się po raz ostatni. Halina nie płakała. Tylko zmęczona uśmiechnęła się sama do siebie: *No cóż, potwierdziło się.*

Minęło kilka dni. Halina siedziała przy oknie, zastanawiając się, co dalej. Wtedy zadzwonił telefon – syn.
„Mamo, jesteś w domu?” – rozległ się radosny głos Krzysztofa.
„Tak, oczywiście. Kiedy przyjedziesz?”
„Właśnie w tym sęk! Dostałem praktykę w Warszawie! Wyobrażasz sobie?”
Halina roześmiała się.
„To dopiero prezent!”

Po raz pierwszy od dawna poczuła ulgę.

Tydzień później Krzysztof był już w domu. Tego samego wieczora Halina postanowiła z nim porozmawiać.
„Krzysiu, dowiedziałam się czegoś ważnego…” – zaczęła. „Zadzwonił do mnie notariusz. Okazuje się, iż nie byłam biologiczną córką swoich rodziców. Moja prawdziwa matka zostawiła mnie jako niemowlę i wyjechała za granicę z bogatym mężczyzną. Niedawno owdowiała, wynajęła detektywa, by mnie odnaleźć. Ale nie zdążyła – zginęła w katastrofie lotniczej. Teraz mogę odziedziczyć jej majątek.”

Krzysztof gwizdnął cicho.
„No nieźle! A ty się wahasz?”
„Tak. Jak mam to przyjąć? Porzuciła mnie, a teraz mam skorzystać z jej pieniędzy?”
„Mamo, jeżeli odmówisz, wszystko przepadnie. A tak… będziesz zabezpieczona.”
„Masz rację. Tylko nie wiem, od czego zacząć. Nie znam języka, nie mam paszportu…”
„Już się tym zajmiemy” – zapewnił syn. „Znajdę prawnika, który pomoże.”

Kilka dni później Halina stała na lotnisku w obcym kraju. U boku miałHalina spojrzała na rozświetlone słońcem niebo i zrozumiała, iż czas zacząć nowy rozdział – tym razem napisany już tylko dla siebie.

Idź do oryginalnego materiału