Tytuł „Honorowego Złotego Inżyniera” przyznawany jest osobom, które nie mają technicznego wykształcenia, ale w sposób znaczący przyczyniają się do rozwoju techniki. Za imponujące dokonania w 2024 roku tym prestiżowym tytułem wyróżniona została dr hab. Danuta Zawadzka, prof. PK rektor Politechniki Koszalińskiej. Absolwentka Wydziału Ekonomii i Zarządzania, związana jest z macierzystą uczelnią od 30 lat. Najpierw przez dwie kadencje pełniła funkcję prorektora ds. kształcenia, a od 2020 roku jest rektorem tej uczelni.
Wybór ekonomistki z wykształcenia na rektora Politechniki Koszalińskiej nie budził zastrzeżeń środowiska akademickiego?
Ekonomistka kierująca uczelnią techniczną to rzeczywiście ewenement, ale miałam duże wsparcie społeczności akademickiej. Nie ma drugiego takiego przypadku w Polsce, dlatego muszę przyznać, iż czuję się wyróżniona. Myślę, iż doceniono moją aktywność na rzecz uczelni zarówno w czasie studiów, które ukończyłam w 1998 roku, a także w trakcie realizacji ścieżki zawodowej na politechnice – od asystenta do profesora uczelni. Wierzę, iż również doceniono moje kompetencje w pracy zawodowej i naukowej. Zawsze angażowałam się w wiele inicjatyw i zajęć na uczelni, już od czasu studiów. Byłam m.in. przewodniczącą Parlamentu Studentów Politechniki Koszalińskiej. Po ich ukończeniu dość gwałtownie uzyskałam stopień naukowy doktora na Uniwersytecie Szczecińskim (2002), bo nasza uczelnia nie miała uprawnień do doktoryzowania z nauk ekonomicznych. To było okupione ciężką pracą, ale chciałam to mieć gwałtownie za sobą. Niedługo potem rozpoczęłam przygotowania do habilitacji na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. Stopień doktora habilitowanego otrzymałam w 2010 roku, a dwa lata później, jeszcze przed czterdziestką zostałam prorektorem ds. kształcenia.
Młody wiek w tym nie przeszkadzał?
Kiedy mój poprzednik zaproponował mi, żebym została prorektorem w 2012 roku, zgodnie z obowiązującymi wówczas zasadami, stwierdziłam, iż się nie nadaję, bo mam trzy wady. Po pierwsze nie jestem inżynierem, mam zaledwie 38 lat, a po trzecie – nie jestem mężczyzną. W odpowiedzi usłyszałam, iż to są właśnie same zalety. Jako ekonomistka byłam prorektorem ds. kształcenia w uczelni technicznej przez dwie kadencje. To też jest dość osobliwe, aczkolwiek w mojej opinii ekonomiści dobrze sprawdzają się na stanowiskach menedżerskich. Szczególnie tam, gdzie trzeba podejmować decyzje, związane z analizą korzyści i kosztów działalności. Program rozwoju, projektowanie przyszłości, komunikacja ze środowiskiem akademickim, to też jest bardzo ważne.
To doświadczenie przyczyniło się do zwycięstwa w wyborach na rektora Politechniki Koszalińskiej?
Sporo rzeczy się na to złożyło, ale przede wszystkim to, iż zawsze byłam mocno związana z uczelnią. Doskonale znam jej historię, dorobek naukowy i dokonania wydziałów. Zaczynałam studia jeszcze w Wyższej Szkoły Inżynierskiej w 1993 roku, gdzie nauki ekonomiczne dopiero zaczęły funkcjonować. Byliśmy wówczas jedyną taką uczelnią techniczną w regionie, która kształciła ekonomistów, ponieważ rynek bardzo ich potrzebował. Dwa lata później uczelnia zmieniła nazwę na Politechnikę Koszalińską i jako pierwszy rocznik zostałam jej absolwentką. W tym czasie na kierunkach technicznych, ekonomicznych i pozostałych studiowało 18 tys. osób. Może zabrzmi to anegdotycznie, ale kiedy byłam studentką politechniki zapytano mnie w czasie jednej z imprez akademickich, kim chciałbym zostać w przyszłości? Odpowiedziałam żartobliwie, iż rektorem. Nie wiedziałam, iż kolega to nagrywał. Kiedy zostałam rektorem pierwszej kadencji w 2020 roku, puściliśmy to nagranie podczas inauguracji. Opatrzyłam je wtedy komentarzem, iż trzeba być ostrożnym co się mówi. Chyba jednak słowa mają moc, bo to się urzeczywistniło.
Jako studentka nie miała pani takich planów?
Nie, ale zawsze chciałam pracować na uczelni. Zaczynałam od etatu asystentki, czyli stanowiska najniższego w hierarchii akademickiej. Miałam jednak ambicje, żeby rozwijać się i awansować, bo zawsze lubiłam się uczyć. Byłam bardzo dobrą studentką, otrzymywałam maksymalne stypendium. Podczas ostatniego roku studiów realizowałam studencki staż asystencki. Poza tym, zawsze angażowałam się w wiele inicjatyw w uczelni i to mi zostało do tej pory.
W szkole interesowała się pani naukami ścisłymi, albo techniką?
Zdecydowanie tak! Jestem absolwentką klasy matematyczno-fizycznej. Idąc do szkoły średniej chciałam zostać informatykiem. Przed maturą myślałam już o wyborze studiów z zakresu ekonomii lub matematyki. Zawsze byłam blisko kierunków inżynierskich, bardzo konkretnych, aplikacyjnych działań. Zmysł inżynierski nie dotyczy wyłącznie inżynierów, to rodzaj konstrukcji rozumowania. Logika, analiza, dedukcja, intuicja, matematyczne projektowanie działań, wszystko to stanowi o sposobie podejścia do rozwiązywania problemów i radzenia sobie z codziennością. Ekonomia, a szczególnie finanse, którymi się zajmuję, w wielu aspektach przypominają nauki techniczne. Choć przypisane są do nauk społecznych, opierają się między innymi na zaawansowanych metodach matematycznych. Jak w życiu, tak w nauce – wszystko harmonijnie przeplata się i uzupełnia.
Wspólny język z kadrą techniczną i naukową Politechniki Koszalińskiej nie stanowi problemu dla ekonomistki?
Żadnego. Nie mam z tym najmniejszych problemów i nie tylko dlatego, iż razem pracujemy od wielu lat. Kilkoro naszych dziekanów, jak również prorektor do spraw nauki, to też są absolwenci Politechniki Koszalińskiej. Wspólny język z kadrą to podstawa sprawnego współdziałania. Zadeklarowałam to już ponad pięć lat temu i stale to podtrzymuję. Kiedy zostałam wybrana na funkcję prorektora na pierwszą kadencję, jeden ze studentów powiedział z przekąsem, iż zadziałał parytet. Wyprowadziłam go z błędu. To nie parytet, tylko kompetencje. Ja jestem rektorem czynu, a nie jedynie słowa. Staram się tworzyć pomosty, relacje i partnerstwa, sojusze wokół ważnych spraw. Lubię budować i modernizować, niekoniecznie od podstaw, ale zawsze z wykorzystaniem mocnych i trwałych fundamentów. Teraz, w drugiej kadencji, dużo też myślę o przyszłości, ale nie w odniesieniu do tego, co po mnie zostanie, ale o tym, co jesteśmy w stanie zapewnić naszym następcom i kolejnym pokoleniom. Tak rozumiem misję, do pełnienia której zostałam wybrana. jeżeli w jakichś sprawach się różnimy to dążę do kompromisu i porozumienia. W dobie nieustannych napięć i rosnącej skali konfliktów, nie wyobrażam sobie zarządzania uczelnią w modelu niedemokratycznym.
Dobre relacje społeczności akademickiej to fundament w rozwoju uczelni. Studenci to doceniają?
Statystyki najlepiej o tym świadczą. Już trzeci rok z rzędu mamy wyższą rekrutację na Politechnice Koszalińskiej. Często się zdarza, iż młodzież z regionów ucieka do dużych miast, a u nas zostaje. To potwierdza, iż doceniają nasz system kształcenia. Staramy się tak uczyć studentów, aby nasi absolwenci byli najlepszymi ambasadorami swojej Alma Mater, mądrzy, myślący rozważnie, szeroko i perspektywicznie. Zależy nam, żeby byli specjalistami w swoich profilach zawodowych. Udało nam się wyznaczyć w Politechnice Koszalińskiej pewne kierunki działań w obszarze nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce. Byliśmy pierwszą regionalną uczelnią, która utworzyła Uniwersytet Europejski EU4Dual z innymi ośmioma uniwersytetami i uczelniami technicznymi w Europie. Jesteśmy w tej sieci już dwa lata. Wcześniej takie sojusze tworzyły tylko największe i najbardziej prestiżowe ośrodki, a my pokazaliśmy, iż regionalna uczelnia też może działać na europejskim poziomie. To daje nam ogromne możliwości zarówno w kontekście budowania doskonałości w obszarze kształcenia na poziomie wyższym, w tym wydawania mikropoświadczeń, realizacji wspólnych studiów magisterskich, tworzenia programów doktoratów przemysłowych. Wspólnie przygotowujemy ofertę krótkoterminowych kursów, które będą potwierdzane odpowiednimi certyfikatami rozpoznawalnymi w Unii Europejskiej. Uczelnia realizuje misję kształcenia, ale też wpływa na otoczenie, dlatego mój pierwszy program wyborczy na rektora opatrzyłam hasłem „Bliżej ludzi i bliżej potrzeb”, a w drugiej kadencji „Politechnika otwarta” na rozwój i potrzeby młodych ludzi.
Uniwersytet Europejski powoduje, iż Politechnika Koszalińska się zmienia?
Zmieniamy się z każdym rokiem. Niedawno świętowaliśmy pięćdziesięciopięciolecie, a już myślami jesteśmy przy sześćdziesięcioleciu, bo czas nabiera tempa. Mamy coraz większy dostęp do wiedzy, która kształtuje umiejętności i kompetencje przyszłości. Zwiększa się mobilność pracowników. pojawiają się nowe możliwości realizacji badań, jak również podnoszenia kompetencji dydaktycznych. Studenci w ramach programów mobilności międzynarodowej, studiują na partnerskich uczelniach, a także wyjeżdżą na zagraniczne praktyki zawodowe. Jednocześnie nasi partnerzy mogą przyjmować studentów z całego sojuszu na praktyki w swoich firmach w Koszalinie i w innych miejscach w Polsce. Wymieniamy się doświadczeniami, możemy porównywać programy studiów, realizować wspólnie badania. Porównujemy nasze aktywności i naprawdę mamy powód do dumy.
Ile jest kierunków kształcenia na Politechnice?
Mamy ponad 30 kierunków kształcenia, połowę technicznych i połowę nietechnicznych, a studiuje u nas w tej chwili 3 tys. osób. Traktujemy Politechnikę Koszalińską jako jednorodny organizm, ponieważ duże znaczenie ma umiejętność wzajemnego uzupełniania się, bez potrzeby rywalizacji. Obok kierunków i wydziałów inżynierskich, rozwinęły się wydziały, kształcące w obszarze nauk ekonomicznych, humanistycznych, społecznych, artystycznych i przyrodniczych. Prowadzimy między innymi studia pierwszego i drugiego stopnia na kierunkach wzornictwo, a także architektura wnętrz, w zakresie m.in. projektowania produktów, grafiki użytkowej, mebli, biżuterii, ubiorów i kostiumów. Mamy 4-letnią Szkołę Doktorską, która prowadzi kształcenie w sześciu dyscyplinach, w tym z: inżynierii mechanicznej, automatyki, elektroniki, elektrotechniki i technologii kosmicznych, inżynierii lądowej, geodezji i transportu, ekonomii i finansów, nauk o polityce i administracji, sztuk plastycznych i konserwacji dzieł sztuki.
Pani rektor, czy nie zachodzi sprzeczność między wyborem rozwiązań technicznych a opłacalnością ekonomiczną?
W zmieniającym się dynamicznie świecie, zdominowanym przez zaawansowaną technologię, zdeterminowanym do szybkiego osiągania wysokich wyników, opartym na innowacjach, silnych uwarunkowaniach ekonomicznych, powinniśmy dążyć do zrównoważonego podejścia. Zobowiązanie do ochrony planety i jej zasobów dotyczy nas wszystkich. Poszanowanie środowiska naturalnego ma znaczenie fundamentalne. Przy wprowadzaniu nowych rozwiązań i podejmowaniu działań inwestycyjnych to powinien być priorytet, podobnie jak analiza opłacalności. O takich wyborach decydują jednak politycy i przedsiębiorcy. My propagujemy zrównoważone podejście i w tym upatrujemy nasz wpływ na to, co dzieje się poza murami uczelni.
Na zakończenie chcę zapytać o pani największy zawodowy i życiowy sukces?
Pełnienie funkcji rektora jest z pewnością tym sukcesem, ale też zobowiązaniem do działania na rzecz realizacji trzech misji uczelni: badań, kształcenia i oddziaływania na otoczenie. To ogromna odpowiedzialność za ludzi, środowisko, instytucję. Dla mnie osobiście to przywilej, ale też w dobrym rozumieniu tego słowa, przygoda. Mam możliwość podejmowania niezwykłych wyzwań, poznania interesujących ludzi. Mam też nieustające poczucie, iż robię coś ważnego i wyjątkowego. Sukcesem jest to, co robię na co dzień: mam dobry kontakt ze współpracownikami, cenimy się wzajemnie i szanujemy. Uwielbiam studentów i pracę z nimi. Z przyjemnością obserwuję poczynania syna, który jest na etapie wyboru uczelni i kierunku, czyli tak naprawdę poszukiwania swojego miejsca na Ziemi. Myślę, iż sukces powinien być również postrzegany w kategorii osiągnięć całego otoczenia. Bez tego trudno wyobrazić sobie własny rozwój i przyszłość. Inni ludzie bowiem nie są tłem, ale sensem naszego życia.
Rozmawiała Jolanta Czudak
Wywiad ukazał się w lutowym wydaniu Przeglądu Technicznego