Nareszcie czuję, iż nie jestem sama Врешті-решт відчуваю, що я не одна

kosmosdladziewczynek.pl 1 rok temu

Matki Ukrainy to cykl wywiadów Fundacji Kosmos dla Dziewczynek z kobietami, które uciekły przed wojną do Polski. To próba oddania głosu tym, o których sporo mówimy w trzeciej osobie, ale których nie słyszy się w polskich mediach tradycyjnych czy społecznościowych. A tymczasem one są tu z nami. Nasze rozmówczynie opowiadają o tym, jak układają życie swoje i swoich dzieci w Polsce, jak mierzą się z tym, co zostawiły za sobą, jak ich dzieci adaptują się w zupełnie nowych okolicznościach. Ich macierzyński punkt widzenia jest dla nas szczególnie ważny. Wymyka się eksperckim narracjom i dotyka tego, co w życiu najważniejsze.

Przeczytaj pozostałe teksty z cyklu “Matki Ukrainy”

„Українські матері” – це цикл інтерв’ю Фундації „Космос для дівчаток” з жінками, які втекли від війни до Польщі. Це спроба надати слово тим, про кого ми багато говоримо в третій особі, але кого не чути в польських традиційних чи соціальних медіа. А поки що вони тут, з нами. Наші співрозмовниці розповідають про те, як вони влаштовують своє життя і життя своїх дітей у Польщі, як вони справляються з тим, що залишили, як їхні діти адаптуються в цілком нових умовах. Для нас надзвичайно важлива їхня материнська точка зору. Вона відходить від експертних розповідей і торкається того, що є найважливішим у житті.

Прочитайте попередні інтерв’ю з циклу “Українські матері”

Rozmowa z Natalią Niyazkulovą, koordynatorką projektów, mamą sześcioletniego Kostii i czteroletniego Jaroslawa, która przed wojną w Ukrainie uciekła z Charkowa do Krakowa.

Інтерв’ю з Наталею Ніязкуловою, координаторкою проєктів, матір’ю шестирічного Костянтина та чотирирічного Ярослава, які втекли з Харкова до Кракова перед війною в Україні.

Читати інтерв’ю українською мовою

Jak to było, gdy uciekaliście?

Ja i mój mąż, Artur, już raz uciekaliśmy przed wojną. Oboje pochodzimy z miasta Horlivka w regionie donieckim, tam się poznaliśmy, tam zaczęliśmy być razem. W 2014 roku z powodu wybuchu wojny przenieśliśmy się do Charkowa. Teraz, osiem lat później, sytuacja się powtarza – tyle iż uciekamy już poza granice kraju. I z dziećmi.

W lutym 2022 usłyszeliśmy huk samolotów. To było przerażające. Niedaleko od nas spadały bomby. Chcieliśmy się schować, zastanawialiśmy się, gdzie będzie bezpiecznie, i uświadomiliśmy sobie, iż już takiego miejsca nie ma. Zrozumiałam, iż odpowiadam nie tylko za siebie, ale też za dzieci. Byłam dwa razy bardziej przerażona.

Zajrzyj do najnowszego 33. numeru magazynu „Kosmos dla dziewczynek”

NR 33 / ILE MOŻESZ?

Dowiedz się więcej

Zajrzyj do najnowszego 33. numeru magazynu „Kosmos dla dziewczynek”

NR 32 / ILE MOŻESZ?

Dowiedz się więcej

Opowiedz o swoich dzieciach.

Mamy dwóch synów, czteroletniego Jarusię i sześcioletniego Kostię. Moje dzieci są specyficzne. Starszy syn, Kostia, mówi, ale ma pewne cechy autystyczne. Kiedy coś pójdzie nie po jego myśli, a może to być naprawdę drobna rzecz, zmiana rutyny, reaguje bardzo gwałtownie, czasem choćby agresywnie – krzyczy, popycha mnie. Bardzo trudno mu radzić sobie z emocjami. A młodszy, Jarusia, ma więcej cech autystycznych i nie komunikuje się mową. Jego rozwój to skomplikowana sprawa. Zdarza się, iż wybucha głośnym, trudnym do powstrzymania śmiechem czy płaczem albo zaczyna bardzo głośno klaskać i jest tak, jakby miał nigdy nie przestać. Takie stany są dla niego wyczerpujące. Kiedy to się dzieje, jest mi bardzo trudno pomóc mu to zatrzymać. Dostaję w tej dziedzinie rozmaite porady od specjalistów, często sprzeczne. w tej chwili chyba najlepiej działa metoda na smakołyki, czipsy, kotleciki, słodycze, które przyciągają jego uwagę i dzięki temu wraca do mnie. Ale też nie zawsze. Bardzo mnie to frustruje: od matki oczekuje się, iż będzie znała swoje dziecko, wiedziała, jak mu pomóc, a ja często jestem bezradna.

Mam wrażenie, iż w naszym kraju takie dzieci jak moje są jak białe kruki: od razu widoczne w tłumie. Spotkaliśmy się z odrzuceniem, niezrozumieniem innych ludzi. Na ulicach, w autobusach, w miejscach publicznych ludzie patrzyli na mnie z potępieniem, zwracali mi uwagę, sugerowali, iż coś robię nie tak, skoro moje dzieci zachowują się inaczej niż większość. Było mi z tym bardzo trudno. Dlatego, niezależnie od sytuacji politycznej, myśleliśmy już wcześniej, by przenieść się do któregoś z państw na zachód od Ukrainy. Chcieliśmy dla dzieci lepszej przyszłości.

Myślę, iż gdyby nie było wojny i zdecydowalibyśmy się mimo wszystko dalej żyć w Ukrainie, z czasem to mógłby być wielki problem dla naszej rodziny. Jak wychowywać tam naszych synów? Jak zadbać o ich wykształcenie? Bo nasz system edukacyjny nie jest gotowy na takie dzieci.

Ale nie jest łatwo podjąć decyzję o emigracji. choćby wtedy, w lutym, czekaliśmy z decyzją przez tydzień, bo byliśmy przekonani, iż wojna minie, niedługo się skończy. Jednak było coraz gorzej. Postanowiliśmy opuścić miasto. Poszliśmy na stację Charków Pasażyrskij, ale zastaliśmy tam nieprzebrane tłumy. Kiedy pociąg wreszcie przyjechał, ludzie ruszyli przed siebie, żeby się dostać do środka. Nie oglądali się na innych.

W tym samym momencie usłyszeliśmy nadlatujący samolot. Niedaleko dworca spadła bomba. Ludzie rozbiegli się we wszystkie strony, pchali jedni drugich, krzycząc, wrzeszcząc. To było jak w horrorze. Jak w piekle.

Postanowiliśmy opuścić miasto samochodem. Mamy trzydziestoletnią kię i baliśmy się, iż nam się po drodze zepsuje. Ale udało się, dzięki Bogu.

Do Polski jechaliśmy przez pięć dni, po drodze były problemy z paliwem. Na noc zatrzymywaliśmy się w różnych miejscach, choćby w kościele. Nie było to bynajmniej wygodne, zwłaszcza iż nasze dzieci nie zawsze zachowują się tak, jak ludzie by oczekiwali. W końcu, po sześciu godzinach czekania na granicy, dotarliśmy do Polski.

Gdzie zamieszkaliście w Polsce?

Polacy z dobrego serca dali nam do dyspozycji na kilka miesięcy duży dom, daczę pod Krakowem. Sprowadziliśmy do Polski mamę mojego męża i jej dwie siostry, które zamieszkały z nami. Jednak po kilku tygodniach ja, mąż i dzieci musieliśmy opuścić ten dom, bo narastał konflikt z babcią i jej siostrami. Mój mąż znalazł mieszkanie w wynajmie bezpośrednim, w dobrej cenie; właściciel jest uczciwy i choćby mówi trochę po rosyjsku.

Na czym polegał konflikt? Powiesz o tym trochę więcej?

Nasze relacje nigdy nie były idealne, chyba często tak bywa w komunikacji między synową a teściową. Spory zdarzały się już wcześniej, ale stres związany z przymusową przeprowadzką, wspólnym mieszkaniem w obcym kraju zaostrzyły problemy. Teraz widujemy się dużo rzadziej, z babcią i ciociami komunikuje się raczej Artur. Bardzo mnie to martwi i rozmawiam o tym z psychologiem, który pomaga mi zobaczyć sytuację z ich punktu widzenia.

Liczyłam, iż wesprą mnie w zajmowaniu się domem i dziećmi, iż będę mogła kontynuować pracę. Ale niestety nie udało się, musiałam z niej zrezygnować.

Jaką miałaś pracę?

Z wykształcenia jestem nauczycielką angielskiego i ukraińskiego, ale nie chcę pracować w zawodzie – moja mama była nauczycielką, przyglądałam się przez wiele lat temu, jakie to trudne zajęcie. W Ukrainie byłam koordynatorką projektów w IT. Bardzo to lubiłam. Kontaktowałam się z rozmaitymi ludźmi, czułam się potrzebna, kompetentna. Zrezygnowałam z tej pracy kilka miesięcy po tym, jak znalazłam się w Polsce, choć mogłam ją wykonywać zdalnie. Uznałam, iż nie udźwignę życia w nowym kraju, zajmowania się dziećmi ze specjalnymi potrzebami i jeszcze pracy zawodowej. Teraz żałuję, to było dobre miejsce. Bardzo chcę wrócić do pracy, szukam nowej; odbyłam choćby niedawno rozmowę kwalifikacyjną po angielsku. Przydałoby się też znać polski i na pewno, jak poczuję się stabilniej, to zacznę systematycznie uczyć się tego języka. Może choćby połączę to z nową pracą, bo sama znajomość angielskiego nie wystarczy. Mam takie przeświadczenie, iż nauka języka kraju, w którym się mieszka, to oznaka szacunku.

Na razie jedyną osobą w domu, która zarabia, jest mój mąż. Był administratorem systemu w Ukrainie i w Krakowie również dostał tę pracę, dzięki wiedzy i znajomości angielskiego.

Chciałabym, żeby mój mąż był bliżej z dziećmi, ale to praktycznie niemożliwe, ponieważ pracuje na nocne zmiany; kiedy chłopcy wracają z przedszkola, on zaczyna pracę. Możemy być wszyscy razem tylko w weekendy, a wtedy mąż jest zmęczony po nieprzespanych nocach. Jednak staramy się to omawiać i planować jakoś wspólny czas.

Chłopcy chodzą do przedszkola w Krakowie?

Do dwóch różnych. Jestem pod wrażeniem tego, jak zajęto się moimi synami w polskich placówkach. Nauczycielki, które spotkałam w Polsce, nie zamykają oczu na trudności, są uważne, rozpoznają, kiedy ktoś potrzebuje pomocy. W przedszkolu w Polsce od razu usłyszałam, żeby z moim starszym synem pójść do specjalisty. Kostia potrzebuje zajęć indywidualnych, a do tego konieczne jest orzeczenie od psychiatry. Żeby je uzyskać, potrzeba kilku miesięcy oczekiwania, bo wiele ukraińskich rodzin jest w takiej jak my sytuacji, do specjalistów są wielkie kolejki. Więc na razie czekamy, w tym czasie kompletuję niezbędne dokumenty. Mam wrażenie, iż macie tu więcej propozycji wspierających rozwój dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu. To daje mi nadzieję. Z przedszkolem Kostii w Charkowie mamy bardzo ciepłe wspomnienia – było przytulne, przyjazne – ale ono skupiało się na opiece nad dziećmi bez niepełnosprawności. Kiedy martwiłam się zachowaniem syna, psycholożka mówiła, iż on się po prostu rozwija, żyje we własnym świecie, iż nie ma się czym przejmować – tymczasem, moim zdaniem, powinna była skierować nas do placówki specjalistycznej.

Jarusi znaleźliśmy tu, w Krakowie, prywatne przedszkole dla dzieci ze specjalnymi potrzebami. Chodzą do niego również dzieci z trudnościami podobnymi do tych, które ma mój młodszy syn.

To wielka ulga widzieć, iż nie jesteśmy jedyną tego typu rodziną na świecie! Nareszcie czuję, iż nie jestem sama.

Dyrektorka tego przedszkola to nauczycielka z doświadczeniem w pracy z dziećmi w spektrum autyzmu, która kilka lat temu sprowadziła się do Krakowa z Ukrainy. Zdobyła dla nas pomoc finansową: bierzemy udział w specjalnym programie, płacimy tylko za zajęcia dodatkowe. Dyrektorka przedszkola Kostii też ogromnie nam pomogła: płacimy tylko za posiłki i niektóre zajęcia dodatkowe. Obu dyrektorkom jestem bardzo wdzięczna.

A słyszałaś o protestach w Polsce w związku z sytuacją finansową rodzin osób z niepełnosprawnościami? Świadczenie pielęgnacyjne na dziecko z niepełnosprawnością to 2119 zł, ale przyznawane jest wyłącznie wtedy, gdy osoba z rodziny zajmująca się dzieckiem – najczęściej matka – nie pracuje zawodowo. jeżeli podpisze jakąkolwiek umowę, choćby zlecenie, automatycznie traci świadczenie. Agnieszka Szpila, pisarka i matka dwóch córek z niepełnosprawnością, napisała na ten temat tekst do Krytyki Politycznej.

Tak, w listopadzie znajoma Ukrainka, samodzielna matka dziecka z niepełnosprawnością, które potrzebuje opieki całą dobę, jechała na ten protest do Warszawy. Dwa tysiące złotych to spora kwota, ale na pewno nie wystarczy na życie. Dlatego nie pojmuję, czemu wolno ją pobierać, tylko jeżeli się nie pracuje. Rozumiem, iż gdy rodziców jest dwoje i jedno z nich zarabia, a drugie na co dzień zajmuje się dzieckiem z niepełnosprawnością, to tę kwotę można z powodzeniem wykorzystać na terapię, na dodatkowe zajęcia dla dziecka. Ale nie da się za nią przeżyć, gdy jest się jedynym rodzicem i trzeba w pojedynkę i zarobić, i się opiekować. Ja sama niedługo stanę przed decyzją związaną z tym świadczeniem. Gdy Jarusia dostanie diagnozę, będziemy mieli prawo do tej kwoty. Jednak chyba z niej zrezygnuję, bo wolę znaleźć pracę i mieć szansę zarobić więcej niż dwa tysiące. Ja akurat mam to szczęście, iż mam taką możliwość.

Bardzo się cieszę na diagnozę Jarusi. Wierzę, iż wreszcie dostanę usystematyzowaną rzetelną pomoc specjalistów. Nie mogę się doczekać wizyty u psychiatry, mam nadzieję, iż dowiem się, co robić, żeby lepiej mu pomóc. Czekają nas wizyty u kilkorga specjalistów, a wszystkie spotkania odbędą się po rosyjsku.

Po rosyjsku?

W regionie donieckim rosyjski jest pierwszym, głównym językiem. To język, w którym myślę, język, którym mówiłam przez ponad trzydzieści lat życia. Byłoby mi bardzo trudno z dnia na dzień go porzucić. A mam poczucie, iż część osób z Ukrainy, które spotykam w Polsce, tych z zachodu kraju, tego ode mnie oczekuje. Owszem, znam ukraiński, uczyłam się i studiowałam po ukraińsku, ale czasami trudno mi znaleźć odpowiednie słowa. To tak jak z angielskim. Mówię w nim bardzo dobrze, ale bywa, iż mam problem, żeby oddać to, co mam na myśli. Po rosyjsku to mi się nie zdarza.

Moim dzieciom przestawić się z rosyjskiego na ukraiński byłoby jeszcze trudniej. Kostia w Charkowie chodził wprawdzie do ukraińskiego przedszkola, rozumie ten język, ale kiedy wyraża coś od siebie, to zawsze po rosyjsku. A młodszemu, Jarusi, w ogóle trudno jest zrozumieć mowę – jego umysł funkcjonuje w specyficzny sposób. Gdybym nagle zmieniła język, mógłby się naprawdę mocno sfrustrować. Konsultowałam się w tej sprawie z psycholożkami: i polskimi, i ukraińskimi. Doradziły mi, żeby teraz nie przerzucać się na ukraiński – moje dzieci i tak doświadczają ostatnio wielu życiowych zmian.

Oczywiście. A jak zmieniło się twoje życie?

Teraz, kiedy patrzę na moje życie w Charkowie, mam poczucie, iż było dosyć dołujące. Większość czasu spędzałam sama z dziećmi. Przedszkole, praca, zakupy, gotowanie obiadu i tyle. Zupełnie nie myślałam o sobie, o swoich potrzebach; wyłącznie o dzieciach, o rodzinie, o tym, jak przetrwać. Jedyna osoba, która była dla mnie wsparciem – mój mąż – na całe dnie znikała, żeby zarobić na nasze życie.

Przeniesienie się do Polski to dla mnie pozytywna zmiana. choćby zwykłe przemieszczanie się do przedszkoli rano jest miłą wycieczką, dzieci też bardzo to lubią. Stan komunikacji miejskiej w Krakowie jest bez porównania lepszy niż to, co znałam w Charkowie. Czyste, ciepłe, schludne autobusy i tramwaje dowiozą cię do dowolnego zakątka w mieście. Naciskasz przycisk i drzwi same się otwierają! Teraz już się przyzwyczaiłam, ale w pierwszych tygodniach to była dla mnie magia. Mogłabym godzinami rozprawiać o polskiej komunikacji miejskiej!

W Polsce lubię patrzeć na ludzi wokół. Są tacy przyjaźni, pozytywni, spokojni! Nie widzę, żeby okazywali negatywne emocje. Uśmiechają się, śmieją, rozmawiają w kawiarniach, spędzają czas z rodziną, z psami, po prostu cieszą się z życia. I myślę, iż może tej części osób, które przyjechały z Ukrainy, a które tego w sobie nie mają, życie w takim społeczeństwie pomoże zmienić nastawienie. Choć też nie dziwię się, iż ich nastawienie bywa negatywne, skoro przeżyli to, co przeżyli.

Ja sama dostaję bardzo dużo wsparcia. Kiedy dzieci są w przedszkolu, udaję się do różnych organizacji po pomoc humanitarną, w kolejkach spotykam ludzi w podobnej do mojej sytuacji, wymieniamy się doświadczeniami. Wielką podporą jest dla mnie stowarzyszenie Patchwork, skupiające się na pomocy rodzinom uchodźczym, w których są dzieci z niepełnosprawnościami. Uwielbiam wydarzenia przez nie organizowane, uwielbiam być częścią społeczności, którą Patchwork tworzy. Dzięki takim programom pomocy trafiłam do psychologa: pomaga mi radzić sobie z trudnymi emocjami, których mam mnóstwo. Te wizyty uczą mnie analizować swoje myśli i działania, oglądać je od innej strony. Taka umiejętność mi się bardzo przydaje, zwłaszcza w komunikacji z mężem, z którym ostatnio często mamy różne zdania.

Czy wasza relacja zmieniła się po przyjeździe do Polski?

Pojawiły się między nami nowe problemy. Na przykład ciężko mi z tym, iż po latach zaczął znowu palić; to ze stresu. Ale na pewno tu, w Polsce, więcej rozmawiamy. Nie tylko o dzieciach, ale też o naszej rodzinie, naszym związku. Jest najbliższą mi osobą, a mimo to czasem trudno mi go zrozumieć. Słyszę, co mówi, ale nie pojmuję, jak może tak myśleć. Wizyty u psychologa pomagają mi to zaakceptować.

W Polsce przekonałam się, jak przydatne może być pójście do psychologa. Taka wizyta jest jak niezwykła wyspa w życiu: to czas tylko dla ciebie, widzi cię i słyszy tylko ta jedna, zaufana osoba. Możesz robić to, czego potrzebujesz: choćby płakać, krzyczeć. To wspaniałe!

Mój mąż nie akceptuje psychologów, uważa, iż to strata czasu. W Ukrainie, jeżeli chcesz pomocy psychologicznej, ludzie często myślą, iż jesteś szalona. Że coś z tobą naprawdę jest nie tak. Ja chyba też tak myślałam wcześniej. Zmieniłam zdanie. Moja ciocia, która mieszka we Francji, od lat bezskutecznie namawiała mnie na taką wizytę. Teraz bardzo mi gratuluje.

Czyli doświadczyłaś różnicy w podejściu do pomocy psychologicznej. A czy widzisz różnice w podejściu do wychowania w Polsce i w Ukrainie?

Kiedy przyjechałam do Polski, zszokował mnie widok ojców wokół, którzy aktywnie spędzają czas z dziećmi. Grają z nimi na playstation, spacerują po parku. W Ukrainie zajmowanie się dziećmi to obowiązek matki – nieważne, czy pracuje zawodowo. Drugi szok przeżyłam, jak zobaczyłam szczęśliwe rodziny z więcej niż dwojgiem dzieci. W Ukrainie ludzie, których znałam, decydowali się na jedno; dwoje to już było naprawdę: och, ile dzieci! Myślę, iż ta różnica w podejściu do tworzenia rodziny jest związana z materialnym poziomem życia i z poczuciem stabilności.

Czy tęsknisz za czymś, co zostawiłaś w Ukrainie?

Za Horlivką, miejscem, gdzie się urodziłam. Ale stamtąd zostały mi tylko wspomnienia, bo moi rodzice już od jakiegoś czasu nie żyją. Za Charkowem, ale tym, w którym żyliśmy przez osiem lat. Mieliśmy tam tyle możliwości spędzania wolnego czasu! Mnóstwo zieleni, parków, zoo, rozmaite historyczne miejsca do odwiedzania. To było kiedyś piękne, kolorowe, różnorodne pod względem kultury i narodowości miasto. Wrócić tam teraz byłoby bolesne. Bardzo trudno mi przyjąć do wiadomości, iż to miasto takie, jakie je znałam, już nie istnieje. Ale staram się mieć nadzieję. Uświadomiłam sobie ostatnio z pełną mocą, jak ważne, zwłaszcza w naszych czasach, jest współczucie i po prostu człowieczeństwo.

Врешті-решт відчуваю, що я не одна

Як це було, коли ви тікали?

Ми з чоловіком Артуром вже один раз тікали від війни. Обоє ми родом з міста Горлівка Донецької області, там ми познайомилися, там ми розпочали стосунки. У 2014 році, внаслідок вибуху війни, ми переїхали до Харкова. Сьогодні, через вісім років, ситуація повторюється — тільки ми вже тікаємо за межі країни. Разом з дітьми.

У лютому 2022 року ми почули гул літаків. Це було моторошно. Недалеко від нас падали бомби. Ми хотіли сховатися, думали, де буде безпечно, і зрозуміли, що такого місця вже немає. Я зрозуміла, що несу відповідальність не тільки за себе, а й за дітей. Мені було вдвічі страшніше.

Розкажи про своїх дітей.

У нас двоє синів — чотирирічний Ярославчик та шестирічний Костик. Мої діти особливі. Старший син, Костя, розмовляє, але має деякі ознаки аутизму. Коли у нього щось не виходить, а це може бути зовсім дрібниця, зміна побуту, він реагує дуже бурхливо, іноді навіть агресивно – кричить, штовхає мене. Йому дуже важко справлятися зі своїми емоціями. А молодший – Ярослав, має більше проявів аутизму, не спілкується за допомогою мови. Його розвиток – справа складна. Іноді він вибухає голосним сміхом або плачем, який важко зупинити, або починає дуже голосно плескати в долоні, і здається, що він ніколи не зупиниться. Такі прояви його виснажують. Коли це відбувається, мені дуже важко допомогти йому це зупинити. Я отримую всілякі поради від фахівців у цій сфері, часом суперечливі. На даний момент, я думаю, що найкраще працює один метод – це ласощі, чіпси, відбивні, солодощі, які привертають його увагу, і він повертається до мене. Проте теж не завжди. Мене це дуже засмучує: від матері очікують, що вона повинна знати свою дитину, знати, як їй допомогти, а я часто буваю безпорадною.

Я відчуваю, що в нашій країні такі діти, як мої – білі ворони: відразу помітні в натовпі. Ми зіткнулися з не сприйняттям, нерозумінням інших людей. На вулицях, в автобусах, у громадських місцях на мене могли дивитися з осудом, звертати мені увагу, натякати, що я роблю щось неправильно, якщо мої діти поводяться не так, як інші. Мені було дуже важко з цим справлятися. Тому, незалежно від політичної ситуації, ми уже тоді думали про те, щоб переїхати до якоїсь країни на захід від України. Ми хотіли кращого майбутнього для наших дітей.

Думаю, якщо б не було війни і ми б вирішили все ж таки продовжити жити в Україні, то з часом це могло б стати великою проблемою для нашої сім’ї. Як там виховувати наших синів? Як подбати про їхню освіту? Оскільки наша освітня система не готова до таких дітей.

Проте прийняти рішення про еміграцію непросто. Навіть тоді, у лютому, ми тиждень зволікали з рішенням, бо були переконані, що війна швидко закінчиться. Однак ситуація ставала все гіршою і гіршою. Ми вирішили покинути місто. Ми поїхали на вокзал „Харків-Пасажирський”, але на вокзалі застали непередбачуване скупчення людей. Коли поїзд нарешті прибув, люди кинулися вперед, щоб потрапити всередину.

Вони не дивилися на інших.

В цей же момент ми почули літак, що наближався. Біля вокзалу впала бомба. Люди розбігалися в різні боки, штовхали один одного, кричали, верещали. Це було як у фільмі жахів. Як у пеклі.

Тож ми вирішили виїхати з міста автомобілем. У нас 30-річна КІА, і ми боялися, що вона поламається в дорозі. Але все обійшлося, слава Богу.

До Польщі ми їхали п’ять днів, по дорозі були проблеми з пальним. Ми зупинялися на ночівлю в різних місцях, навіть у церкві. Це було аж ніяк не комфортно, тим більше, що наші діти не завжди поводяться так, як очікують від них люди. Нарешті, після шести годин перебування на кордоні, ми прибули до Польщі.

Де ви мешкаєте у Польщі?

Поляки від щирого серця надали нам на декілька місяців великий будинок, дачу під Краковом. Ми привезли до Польщі матір мого чоловіка та її двох сестер, які проживали з нами. Однак через кілька місяців ми з чоловіком і дітьми були змушені покинути будинок, оскільки наростав конфлікт з бабусею та її сестрами. Мій чоловік знайшов квартиру в оренду, за хорошу ціною, власник добросовісний і навіть трохи розмовляє російською мовою.

Через що виник конфлікт? Можеш розповісти про це детальніше?

Наші відносини ніколи не були ідеальними, це типові труднощі у спілкуванні невістки та свекрухи. Суперечки траплялися і раніше, але стрес пов’язаний з вимушеним переїздом, спільне проживання у чужій країні, ще більше загострили цю проблему. Наразі ми бачимося рідше, з ними більше спілкується мій чоловік Артур. За це я дуже переймаюся і розмовляю про це з психологом, яка допомагає мені побачити ситуацію їхніми очима.

Я сподівалась, що вони підтримають мене у догляді за будинком і дітьми, що я зможу продовжувати працювати. Але, на жаль, це не спрацювало, довелося відмовитися від роботи.

Яку Ти мала роботу?

За освітою я вчителька англійської та української мов, але працювати за фахом не планувала – моя мама була вчителькою, я багато років спостерігала, яка це важка праця. В Україні останній час я була координаторкою проєктів у сфері інформаційних технологій. Мені це дуже подобалося. Спілкувалася з різносторонніми людьми, відчувала себе потрібною, компетентною. Я відмовилася від цієї роботи через декілька місяців після переїзду до Польщі, хоча могла б робити це дистанційно. Не думала, що зможу впоратися з життям у новій країні, доглядом за дітьми з особливими потребами та ще й професійно працювати. Зараз я шкодую з цього приводу, це було гарне місце. Я дуже хочу повернутися до роботи, шукаю нову, нещодавно навіть проходила співбесіду англійською мовою. Також було б корисно знати польську мову і я обовязково буду її вивчати систематично, коли відчую себе більш стабільно. Можливо навіть буду поєднувати з новою роботою, адже знань лише англійської недостатньо. Маю таке переконання, що вивчення мови країни, в якій проживаєш, є ознакою поваги.

Наразі єдиною особою вдома, яка заробляє гроші, є мій чоловік. Він був системним адміністратором в Україні, у Кракові завдяки знанням та володінню англійською мовою також отримав таку роботу.

Хотілося б, щоб чоловік був ближче до дітей, але це практично неможливо, тому що він працює в нічні зміни, а коли хлопці повертаються з дитячого садка, він йде на роботу. Ми можемо бути всі разом тільки на вихідних, щоправда, тоді чоловік втомлений після безсонних ночей. Однак ми намагаємося це обговорювати і якось планувати наш спільний час.

Хлопчики ходять до дитячого садочка у Кракові?

До двох різних. Я вражена тим, як піклуються про моїх синів у польських закладах. Вчительки, яких я зустрічала в Польщі, не закривають очі на труднощі, вони уважні, відчувають, коли комусь потрібна допомога. У дитячому садку в Польщі мені одразу сказали, щоб я зі старшим сином звернулася до спеціаліста. Костя потребує індивідуальних занять, а для цього необхідна відповідна медична довідка від лікаря-психіатра. Щоб її отримати, потрібно чекати кілька місяців, адже багато українських родин опинилися в такій же ситуації, як і ми, до фахівців є величезні черги. Тож поки що чекаємо, а я тим часом завершую підготовку необхідних документів. Відчуваю, що у вас тут більше пропозицій для підтримки розвитку дітей з розладами аутистичного спектру. Це дає мані надію. У нас дуже теплі спогади про дитячий садок Кості у Харкові — він був затишним, привітним, але орієнтованим на дітей без особливих потреб. Коли я хвилювалася за поведінку сина, психолог сказала, що він просто розвивається, живе у своєму світі, що немає причин для занепокоєння — хоча, на мою думку, вона повинна була направити нас до спеціалізованого закладу.

Ми знайшли приватний дитячий садок для дітей з особливими потребами Ярославчику тут, у Кракові. Туди приходять і діти з такими ж проблемами, як у мого молодшого сина.

Приємно усвідомлювати, що ми не єдина така родина у світі! Врешті-решт відчуваю, що я не одна.

Директоркою цього садочка є освітянка з досвідом роботи з дітьми з аутизмом, яка кілька років тому переїхала до Кракова з України. Вона допомогла нам отримати фінансову допомогу: ми беремо участь у спеціальній програмі, платимо лише за додаткові заняття. Директорка дитячого садка, який відвідує Костя, також дуже допомагає нам: ми платимо лише за харчування та деякі додаткові заняття. Велика дяка обом директоркам.

Чи Ти чула про протести в Польщі з приводу матеріального становища сімей осіб з обмеженими можливостями? Допомога по догляду за дитиною з особливими потребами становить 2119 злотих, але вона призначається тільки в тому випадку, якщо особа в сім’ї, яка доглядає за дитиною – як правило, матір – не працює. Якщо вона підписує будь-який договір, навіть короткотривалий контракт, то автоматично втрачає пільгу. Аґнєшка Шпіла, письменниця та матір двох доньок з особливими потребами, написала статтю на цю тему для „Політичної Критики”.

Так, у листопаді знайома українка, одинока матір дитини з обмеженими можливостями, яка потребує цілодобового догляду, їздила до Варшави на цю акцію протесту. Дві тисячі злотих – це значна сума, але її, звичайно, недостатньо для життя. Тому я не розумію, чому дозволяється отримувати її лише тим, хто не працює. Я розумію, що коли є двоє батьків і один з них заробляє гроші, а інший щодня доглядає за особливою дитиною, то цю суму можна цілком реально використати на терапію, на додаткові заняття для дитини. Але на неї не проживеш, якщо ти одинока мати і мусиш сама піклуватися про дитину і заробляти. Я незабаром буду стояти перед рішенням щодо цієї пільги. Коли Ярославчику поставлять діагноз, ми матимемо право на цю допомогу. Однак, думаю, що відмовлюся від цього, бо краще знайду роботу і матиму можливість заробляти більше двох тисяч. Мені пощастило, що я маю таку можливість.

Я дуже задоволена тим, що сина будуть обстежувати кваліфіковані спеціалісти. Вірю, що нарешті матиму надійну допомогу від фахівців. З нетерпінням чекаю зустрічі з психіатром, сподіваюся дізнатися, що можна зробити, щоб краще йому допомогти. Попереду у нас зустрічі з кількома спеціалістами, і всі зустрічі проводитимуться російською мовою.

Російською?

У Донецькій області російська мова є першою, основною мовою. Це мова, якою я думаю, мова, якою я розмовляю більше тридцяти років свого життя. Мені було б дуже важко відмовитися від цього за один день. І у мене є відчуття, що частина українців з західної території України, яких я зустрічаю в Польщі – очікують цього від мене. Так, я знаю українську мову, я вчилася і навчалася українською у школі, в інституті, але іноді мені важко підібрати потрібні слова. Це як з англійською мовою. Я дуже добре нею володію, але іноді маю проблеми з тим, щоб висловити свою думку. Російською мовою зі мною такого не відбувається.

Моїм дітям було б ще важче перейти з російської на українську. Костя ходив до українського дитячого садочка в Харкові, мову розуміє, але коли висловлюється завжди російською. А молодшому Ярославчику взагалі важко розуміти мову – його мозок функціонує специфічним чином. Якщо я раптом переходжу на іншу мову, він може бути збитий з пантелику. Я консультувалася з цього приводу з психологинями: і польськими, і українськими. Мені порадили не переходити зараз на українську – у моїх дітей і так останнім часом дуже багато змін у житті.

Розумію. А як воно змінилося – твоє життя?

Зараз, коли я озираюся на своє життя в Харкові, мені здається, що воно було трохи пригніченим. Більшість часу я проводила наодинці з дітьми. Дитячий садок, робота, покупки, приготування вечері і все. Я абсолютно не думала про себе, про свої потреби, тільки про дітей, про сім’ю, про те, як вижити. Єдина людина, яка мене підтримувала – мій чоловік – зникав на цілий день, щоб заробити нам на життя.

Переїзд до Польщі став для мене позитивною зміною. Навіть просто прогулянка вранці до садочків – це вже приємна подорож, і дітям це теж дуже подобається. Стан громадського транспорту в Кракові незрівнянно кращий, ніж той, який я зустрічала у Харкові. Чисті, теплі, охайні автобуси і трамваї довезуть вас у будь-який куточок міста. Натискаєш кнопку – і двері відчиняються самі! Зараз я вже звикла до цього, але в перші кілька тижнів для мене це була магія. Про польський громадський транспорт я можу говорити годинами!

У Польщі мені подобається дивитися на людей, які мене оточують. Вони такі привітні, позитивні, спокійні! Я не бачу, щоб вони проявляли негативні емоції. Вони посміхаються, рідіють, спілкуються в кафе, проводять час зі своїми сім’ями, зі своїми собаками, просто насолоджуються життям. І я думаю, що, можливо, для деяких людей, які приїхали з України, які не мають цього в собі, життя в такому суспільстві допоможе змінити своє ставлення. Хоча я не здивована, що їхнє ставлення може бути негативним, якщо вони пережили те, що пережили.

Я сама отримую велику підтримку. Коли діти в садочку, я ходжу по різних організаціях за гуманітарною допомогою, зустрічаю в чергах людей, які опинилися в такій же ситуації, як і я, ми обмінюємося досвідом. Великою підтримкою для мене є асоціація „Patchwork”, яка займається допомогою сім’ям біженців з особливими дітьми. Мені подобаються заходи, які вони організовують, мені подобається бути частиною спільноти, яку створює „Patchwork”. Завдяки таким програмам я потрапила до психолога: вона допомагає мені справлятися зі складними емоціями, яких у мене дуже багато. Ці поїздки вчать мене аналізувати свої думки і вчинки, бачити їх з іншого боку. Таке вміння мені дуже допомагає, особливо у спілкуванні з чоловіком, з яким останнім часом у нас часто виникають розбіжності у поглядах.

Чи змінилися ваші стосунки після приїзду до Польщі?

Між нами виникли нові проблеми. Наприклад, я важко переживаю те, що він повернувся до куріння після багатьох років, це від стресу. Але, безумовно, тут, у Польщі, ми більше спілкуємося. Не тільки про дітей, а й про нашу сім’ю, наші стосунки. Він – найближча мені людина, і все ж мені іноді важко його зрозуміти. Я чую, що він говорить, але не розумію, як він може так думати. Відвідини психолога допомагають мені прийняти це.

У Польщі я переконалася, наскільки корисним може бути спілкування з психологом. Такий візит – як своєрідний „острівець” у житті: це час тільки для тебе, тебе бачить і чує тільки ця єдина, надійна особа. Можна робити те, що потрібно робити: навіть плакати, кричати. Це чудово!

Чоловік не сприймає психологів, вважає їх марною тратою часу. В Україні, якщо ти хочеш отримати психологічну допомогу, люди часто думають, що ти божевільний. Що з тобою дійсно щось не так. Здається, я теж так раніше вважала . Але я змінила свою думку. Моя тітка, яка мешкає у Франції, багато місяців безуспішно та наполегливо закликала мене це зробити. Зараз вона за мене щиро радіє.

Отже, Ти відчула різницю у підході до психологічної підтримки. А чи помічаєш різницю у підході до виховання дітей у Польщі та в Україні?

Коли я приїхала до Польщі, я була шокована, коли побачила татусів, які активно проводять час зі своїми дітьми. Бавляться з ними на ігровій приставці, гуляють у парку. В Україні турбота про дітей є обов’язком матері – незалежно від того, чи працює вона за професією. Другий шок я зазнала, коли побачила щасливі сім’ї, в яких більше двох дітей. В Україні люди, яких я знала, вирішували мати одну дитину, а дві — це було дійсно: ого, скільки дітей! Думаю, що така різниця у підходах до створення сім’ї пов’язана з матеріальним рівнем життя та відчуттям стабільності.

Чи Ти сумуєш за чимось в Україні?

За Горлівкою, місцем, де я народилася. Але звідти у мене залишилися тільки спогади, бо моїх батьків уже немає серед живих. За межами Харкова, але в тому, де ми прожили вісім років. У нас там було стільки дозвілля! Багато зелені, парків, зоопарк, різні історичні місця для відвідування. Колись це було красиве, колоритне, культурно-етнічне різноманітне місто. Повертатися туди зараз було б боляче. Мені дуже важко змиритися з тим, що міста, яке я знала, більше не існує. Проте я намагаюся не втрачати надії. Останнім часом я повною мірою усвідомила, що людяність і співчуття — це дуже цінні якості, особливо в наш час.

Patron cyklu / Партнером циклу є

Mariana Tarchanyn – w Ukrainie pracowała jako nauczycielka języka polskiego, literatury polskiej i historii w kilku szkołach, autorka projektu: “Każdemu, kto tonie należy podać rękę. Niezwykłe życie Ireny Sendlerowej”. Filolożka języka angielskiego i polskiego, tłumaczka, prowadzi kursy języka polskiego jako obcego.

Мар’яна Тарчанин – в Україні працювала вчителькою польської мови, літератури та історії у кількох школах, авторка проєкту: „Кожному хто потопає необхідно протягнути руку допомоги. Неймовірне життя Ірени Сендлер”. Філологиня англійської та польської мов, перекладачка, проводить курси польської мови як іноземної.

Idź do oryginalnego materiału