REKLAMA
Zobacz wideo
Dr Iga Kazimierczyk: Nie możemy budować gmachu, jakim jest szkoła, tapetując ruderę
Telefon służbowy? Nauczyciel go nie ma"Inne grupy zawodowe, które korzystają z prywatnych telefonów, zwykle mają wyraźniej określone zasady dotyczące zwrotu kosztów, dostępności czy czasu pracy. W wielu firmach jest jasno ustalone, iż pracownik powinien mieć służbowy sprzęt albo przynajmniej rekompensatę za korzystanie z prywatnego. Natomiast w edukacji panuje praktyka, iż nauczyciel jest niemal 'na każde zawołanie', często bez jakiegokolwiek wsparcia czy zwrotu kosztów" - zauważa nasz czytelnik. Potwierdza to również jedna z nauczycielek, która jak sama przyznała, na początku swojej kariery w szkole, za namową dyrekcji, podała rodzicom swój prywatny numer telefonu, "bo tak będzie łatwiej i szybciej". Mnie nigdy nikt nie zaproponował zwrotu kosztów za telefony do rodziców, czy wysłane SMS-y. Tak po prostu jest i koniec. Nie chcę podawać swojego prywatnego numeru. Raz zrobiłam ten błąd i to skończyło się tym, iż zmieniałam numer, bo mąż miał dosyć ciągłego pikania i tego, iż chociaż byłam w domu, myślami wciąż jeszcze w szkole- opowiada w rozmowie z naszym portalem nauczycielka z Torunia. - Były i są naciski, by podawać prywatny numer telefonu. Bo jedziemy na wycieczkę i coś może się stać. Rodzicom zawsze wtedy daję numer do sekretariatu szkoły i jeżeli pilnie chcą się ze mną skontaktować, albo coś przekazać, robią to przez sekretariat. Tak naprawdę nigdy nikt nie użył tego kanału, więc naprawdę nie widzę sensu, by podawać swój numer - dodaje.Jednak brak zwrotu środków za korzystanie z prywatnych telefonów to nie jedyny powód, dla którego nauczyciele strzegą swojej prywatności i balansu pomiędzy pracą a życiem prywatnym. "Nauczyciel nie jest robotem, który ma działać cały czas, a wymóg dostępności przez całą dobę to już czysta eksploatacja. Taki stan rzeczy to nic innego jak mobbing instytucjonalny, czyli sytuacja, w której szkoła (czyli instytucja edukacyjna) nie tylko ignoruje potrzeby nauczycieli, ale wprost je narusza, zmuszając ich do pracy poza godzinami, korzystania z prywatnych zasobów i ignorowania własnych potrzeb. Zamiast dawać nauczycielom narzędzia do pracy i przestrzeń na odpoczynek, system wymaga, by stawali się wszechobecni i zawsze gotowi. A kiedy nauczyciel ma dość, pojawia się oskarżenie o brak zaangażowania" - zauważa pan Andrzej, autor listu.Psychiczne koszty. "Nauczyciel, który nie ma czasu w odpoczynek, zaczyna się wypalać"Pan Andrzej, autor listu, zwrócił uwagę na jeszcze jeden problem, o którym mówi się niewiele. Mowa oczywiście o wypaleniu zawodowym, które dotyka coraz więcej osób pracujących w oświacie. "Nauczyciel, który nie ma czasu w odpoczynek, na regenerację, który nie ma przestrzeni, by wyłączyć telefon i odpocząć od pracy, zaczyna tracić zapał do pracy. To wszystko prowadzi do wypalenia zawodowego, a w konsekwencji do poczucia bezsilności i braku sensu. Więc, zamiast traktować nauczycieli jak osoby z pasją, które wkładają serce w swoją pracę, traktuje się ich jak wiecznie dostępne roboty, które mają zawsze wszystko na zawołanie" - pisze mężczyzna.
Zamiast działać na rzecz poprawy systemu pracy nauczycieli, co przełożyłoby się na ich rzeczywisty komfort pracy i lepsze wyniki w edukacji, szuka się wygodnych rozwiązań, które w rzeczywistości tylko pogłębiają problem. A nauczyciele? Oni są zmuszeni do utrzymywania 'idealnego' wizerunku, przyjmowania wszystkiego na siebie, ignorowania własnych granic i płacenia za to własnym zdrowiem psychicznym i fizycznym- reasumuje ze smutkiem.Co sądzisz o podawaniu przez nauczycieli prywatnych numerów telefonów? Jakie jest Twoje zdanie w tym temacie? Zapraszam do podzielenia się opinią: anita.skotarczak@grupagazeta.pl. Wasze historie są dla mnie ważne.