Nauczyciel o pierwszej wywiadówce w roku szkolnym: Rzut oka i wiem, z kim będą problemy

gazeta.pl 3 godzin temu
"Pierwsza wywiadówka w nowym roku szkolnym zawsze wygląda podobnie. Jeszcze zanim zdążę przywitać wszystkich rodziców, wiem, kto będzie dzwonił w każdej sprawie, kto napisze elaborat na Librusie, a kto zniknie aż do końca czerwca - mówi nam Bartosz, nauczyciel z jednego z miast wojewódzkich.Wrzesień to powrót do szkolnej rutyny nie tylko dla dzieci, ale i ich rodziców oraz nauczycieli. Dla wielu z nich pierwszym istotnym punktem jest szkolna wywiadówka. Niektórzy rodzice czekają na nią z niecierpliwością, inni... zwyczajnie nie przychodzą. Powody są różne, jednym z nich jest niechęć do bycia w tzw. "trójce klasowej". Możesz o tym przeczytać tutaj: Nie idzie na zebranie, bo nie chce być w trójce klasowej. "Nie będę brała więcej na głowę".
REKLAMA


Zobacz wideo


Kiedy dziecko się zakrztusi. Przede wszystkim nie panikować. Działać!


Nauczyciel o pierwszej wywiadówce. "Najtrudniejszy casting? Trójka klasowa!"A jak to spotkanie wygląda z perspektywy nauczyciela? Podzielił się tym z nami czytelnik, nauczyciel z Trójmiasta, który chce pozostać anonimowy. Jego słowa pokazują jednak zupełnie inną stroną spotkań z rodzicami. - Już podczas tej pierwszej rozmowy można wyczuć, z kim kooperacja będzie przebiegać gładko, a kto będzie wymagał anielskiej cierpliwości. Są rodzice, którzy pytają konkretnie, z zainteresowaniem. Są też tacy, którzy od razu zaczynają monolog o tym, iż "lekcje są prowadzone beznadziejnie" albo "program jest przeładowany" - mówi Bartosz (imię zmienione). - Najciekawiej robi się jednak przy wyborze trójki klasowej. Śmiejemy się w pokoju nauczycielskim, iż to najtrudniejszy casting, jaki prowadzimy. Nasz rozmówca wyznaje, iż po pytaniu o to, kto chciałby zostać przewodniczącym trójki klasowej, zapada zwykle głęboka cisza. - Rodzice patrzą w podłogę, nagle wszyscy mają pilne SMS-y do odpisania. W końcu ktoś, zwykle ta sama osoba, co rok temu, zgadza się poświęcić. Bo wiadomo: to oznacza maile, telefony, rozliczanie składek i pytania o wszystko, co w szkole się dzieje - mówi. - Chociaż muszę też przyznać, iż kilka lat temu miałem klasę, gdzie rodzice byli bardzo zaangażowani. Tam pierwszy raz w mojej karierze było kilkoro chętnych do trójki klasowej i robiliśmy głosowanie, bo nikt nie chciał się wycofać. Program nudny, składki wysokiePodczas pierwszego spotkania z rodzicami omawiany jest program zajęć oraz m.in. wysokość poszczególnych składek. To częsty "zapalnik". - Nie ma wywiadówki bez pytania o pieniądze. Składka na radę rodziców, na papier ksero, na wodę do dystrybutora. Od razu pojawia się podział: jedni machają ręką, bo "co to za kwota", inni głośno protestują, iż "szkoła jest przecież darmowa". Wtedy zaczyna się dyskusja, która potrafi zająć więcej czasu niż omawianie spraw uczniów - mówi Bartosz. - I jak zwykle pojawia się też narzekanie na program zajęć. Ja się zgadzam, iż w wielu miejscach jest rzeczywiście niedoskonały, ale nie mam na to wpływu i robię, co w mojej mocy, żeby uatrakcyjnić dzieciom lekcje z przedmiotu, który sam prowadzę. Mogę powiedzieć, iż pierwsza wywiadówka w nowym roku szkolnym zawsze wygląda podobnie. Jeszcze zanim zdążę przywitać wszystkich rodziców, wiem, kto będzie dzwonił w każdej sprawie, kto napisze elaborat na Librusie, a kto zniknie aż do końca czerwca.


Nasz rozmówca dodaje, iż życzyłby sobie, aby rodzice mieli w sobie nieco więcej empatii. - Ja rozumiem w większości ich argumenty, ale na wiele rzeczy nie mam wpływu. Chciałbym, żeby mieli w sobie odrobinę życzliwości i takiego szerszego spojrzenia, iż ich dzieci są częścią klasy, a nie ich dziećmi - mówi. Zachęcamy do dzielenia się z nami swoimi spostrzeżeniami i historiami. Można je wysyłać tutaj: agatagp@agora.pl
Idź do oryginalnego materiału