Dzisiaj ma zapaść decyzja, jaki charakter będzie miała akcja protestacyjna nauczycieli. W tym celu w ub. tygodniu Sławomir Broniarz, prezes ZNP, powołał Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjny. Szef związku zapewnia, iż celem jest wspólne działanie na rzecz poprawy polskiej edukacji. Chodzi m.in. o wzrost o 20 procent płac nauczycieli, ale na to nie chce zgodzić się rząd. Na czym będą polegać działania protestacyjne, czy dojdzie do strajku? Na te pytania Super Nowościom odpowiedział szef Związku Nauczycielstwa na Podkarpaciu.
Sławomir Broniarz wskazał, iż MEN nie jest w tej chwili zainteresowane rozmową ze stroną związkową i nie zgadza się na wprowadzenie podwyżek płac o 20 procent. Proponuje niecałe 8 procent, a biorąc pod uwagę inflację na poziomie 16,1 proc., rząd nie jest w stanie zapewnić godnych wynagrodzeń dla nauczycieli.
Dwa dni temu poprosiliśmy o komentarz Stanisława Kłaka, prezesa okręgu podkarpackiego ZNP. Zapytaliśmy, jakie decyzje mogą być podjęte w poniedziałek w sprawie strajku nauczycieli.
– Międzyzakładowy Komitet Protestacyjny ma 19 września podjąć decyzję o formie protestu nauczycieli
– powiedział nam w sobotę Stanisław Kłak, prezes okręgu podkarpackiego ZNP. – Myślę, iż związkowcy z tego komitetu zagłosują za zorganizowaniem tygodniowego miasteczka edukacyjno-informacyjnego, które ma stanąć przed Urzędem Rady Ministrów. Każdego dnia mają być omawiane różne zagadnienia. Takie jak dotyczące wzrostu płac nauczycieli, czy poprawy poziomu edukacji.
Miasteczko edukacyjne do 14 października
Już wcześniej odrzucono propozycję, żeby miasteczko mieściło się przed siedzibą Ministerstwa Edukacji Narodowej. To dlatego, iż jest tam za wąska ulica i związkowcy oraz nauczyciele z poszczególnych województw, zablokowaliby to miejsce. Miasteczko funkcjonowałoby od 6 lub 7 października do 14 października. Odrzucono już pomysł, żeby miasteczko stało przed siedzibą rządu 5, a choćby 7 tygodni. – To byłoby niemożliwe do przeprowadzenia
– stwierdził prezes okręgu podkarpackiego ZNP.
Nadal szkoły mają być oflagowane w związku z niezgodą na tak niskie propozycje podwyżki płac. Prezes ZNP z Rzeszowa dodał, iż miasteczko zakończyłoby się demonstracją przed MEN-em w Warszawie. Najpierw wyznaczono jej termin na 14 października, ale m.in. Stanisław Kłak uznał to za zły pomysł, bo tego dnia w Dzień Edukacji Narodowej nauczyciele dostają nagrody, więc nie przyjechaliby do stolicy, żeby protestować. Padła więc inna propozycja, demonstracja miałaby się odbyć 15 października. Prezes okręgu podkarpackiego ma inne zdanie niż Sławomir Broniarz, prezes zarządu głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego, który cały czas czyni starania o zorganizowanie strajku w szkołach.
Strajk niemożliwy?
– Strajk jest niemożliwy – stwierdził Stanisław Kłak. – Jestem prawnikiem i wiem, iż trzeba przeprowadzić całą procedurę, żeby ogłosić strajk. Większość nauczycieli musi na to wyrazić zgodę. Na Podkarpaciu i w innych województwach tylko mniejszość pracowników szkół chce takiej formy protestu. Nie ma więc podstaw do organizacji strajku. Zresztą nauczeni doświadczeniem z 2019 r., gdy strajk nie przyniósł żadnych efektów, teraz nauczyciele uważają, iż taka forma protestu nic nie da. Rząd nie podniesie o 20 procent płac nauczycielom.
Związkowcy podkreślają, iż członkowie rządu nie są konsekwentni w swoich obietnicach. Jeszcze w sierpniu Przemysław Czarnek mówił, iż nauczyciele dostaną 9 procent podwyżki. We wrześniu padła deklaracja, iż w projekcie budżetu państwa można uwzględnić tylko 7,8 proc. wzrostu wynagrodzeń, i to od 1 stycznia 2023 r. Związkowcy w imieniu pracowników domagają się wzrostu plac o 20 procent od września.
Mariusz Andres