Nauczyciele wskazują winowajcę. Polonistka: "Myśleli, iż matura to bułka z masłem"

mamadu.pl 4 godzin temu
Matury to temat, który w maju rozgrzewa wszystkich do czerwoności. Na twarzach zdających pojawiają się wypieki, rodzice nie kryją swojego lęku, a nauczyciele z niecierpliwością wypatrują maturalnych zagadnień. Na moją skrzynkę mailową trafił list nadesłany przez polonistkę, która komentuje egzamin dojrzałości z polskiego.


Cała prawda o maturze


"Jestem nauczycielką języka polskiego w liceum ogólnokształcącym i po tegorocznej maturze czuję potrzebę, by zabrać głos. Nie dlatego, iż chcę kogoś krytykować, ale dlatego, iż coraz częściej słyszę opinie, które mijają się z prawdą.

Zauważyłam, iż mediach i w rozmowach młodych ludzi przewija się zdanie: 'Matura z polskiego była trudna, nie fair, za ciężka'. Uczniowie są rozgoryczeni, niektórzy choćby zszokowani. I o ile rozumiem stres i emocje, o tyle jako nauczyciel z ponad 20-letnim doświadczeniem muszę zapytać: czy naprawdę była aż tak trudna, czy może to my wszyscy przestaliśmy wymagać systematycznego wysiłku?

Z przykrością obserwuję, jak z roku na rok rośnie liczba uczniów, którzy 'jadą na farcie'. Którzy omijają lektury, skracają teksty, korzystają z gotowych opracowań albo wyłącznie z TikToka i YouTube'a. Myśleli, iż matura to bułka z masłem. Że 'jakoś to będzie'. Że skoro rok temu nie było tak ciężko, to w tym też się uda. I kiedy trafiają na temat wymagający myślenia, porównania, własnej refleksji to pojawia się bunt i hasło: 'To wina systemu, egzaminatorów'.

Ale czy to naprawdę nasza wina?


Nie chcę stawiać się po stronie systemu, on też ma wiele za uszami. Ale jako nauczyciele mamy coraz mniej przestrzeni, by uczyć głębiej. Rodzice często oczekują tylko ocen, nie rozwoju. Uczniowie minimum wysiłku i maksimum efektu. A kiedy przychodzi sprawdzian dojrzałości, okazuje się, iż nie wszystko da się nadrobić na dzień przed. Zdający myśleli, iż matura to pestka, ale po egzaminie prawda wyszła na jaw.

Piszę ten list z troski. Nie z rozgoryczenia. Wierzę w młodych ludzi, lubię swoją pracę. Ale musimy wspólnie – jako rodzice, nauczyciele i uczniowie – zacząć mówić sobie prawdę: efekty widzimy tam, gdzie była praca. A nie tam, gdzie była tylko nadzieja".

Idź do oryginalnego materiału