Nauczycielka o zachowaniu w klasie. "Pięć razy mówiłam, żeby zdjęła nogi z krzesła"

gazeta.pl 22 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Michał Grocholski / Agencja Wyborcza.pl


Zdarzają się uczniowie, na których nie działa: straszenie dyrekcją, wpisanie uwagi, wezwanie do placówki rodziców. Nauczyciele załamują ręce, bo nic więcej nie są w stanie zrobić, gdy podopieczny zachowuje się niewłaściwie.Nauczyciele odchodzą z zawodu nie tylko dlatego, iż nie uśmiecha im się klepanie biedy. Rezygnują z pracy także dlatego, iż w Polsce nie cieszy się ona poważaniem społecznym. Ludzie nie doceniają wysiłków pedagogów i trudnych warunków, w jakich muszą się wywiązywać ze swoich obowiązków. Ci ludzie to także rodzice, którzy swoją postawę w mniej lub bardziej świadomy sposób przekazują dzieciom. - Jak powiesz komuś na imprezie, iż jesteś nauczycielem, to raczej nie zobaczysz zachwyconej miny, możesz za to przeczytać setki komentarzy w internecie, jakim jesteś pasożytem, jak nic nie robisz, ile masz wakacji, ile wolnego - powiedziała w rozmowie z eDziecko Marlena (nazwisko do wiadomości redakcji), była nauczycielka wiedzy o kulturze.
REKLAMA


Zobacz wideo


Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"


Nauczycielka poskarżyła się na zachowanie uczennicyJedna z użytkowniczek portalu X, nauczycielka, napisała na swoim profilu o zachowaniu szesnastoletniej uczennicy na jej lekcji: "Dziś jednej uczennicy pięć razy mówiłam, żeby zdjęła nogi z krzesła obok. Brudne buty kładła na tapicerowanym krześle. Wpisałam uwagę, pytałam, czy w domu też tak robi i nic. Zero refleksji. Coraz mniej mam pomysłów na to, jak reagować na… właśnie: na co? Jak nazwać ten proces?" Internauci podpowiedzieli, co zrobićPod postem nauczycielki pojawiło się wiele komentarzy internautów, którzy stwierdzili, iż takie zachowanie jest niedopuszczalne. Podpowiadali, jak w takiej sytuacji powinna zachować się pedagożka. Pisali: "W moim technikum jakieś 45 lat temu było tak, iż tacy delikwenci byli wysyłani do dyrektora, żeby mu opowiedzieli co robili i zapytali, czy tak można. Mnie to przekonało już za drugim razem. Może i teraz zadziała?"; "Ten proces to prowokacja. Sam też tak robiłem. A dało się tak tylko u niektórych nauczycieli. Stawianie granic - obie strony to robią. Ja bym jej wykopał krzesło spod tyłka"; "Zero refleksji - to już norma. A ja poprosiłabym o zrobienie tego samego w domu i obserwację zachowań mamy. Czasami działa"; "rachunek za czyszczenie tapicerki jako załącznik do uwagi byłby skuteczniejszy". Pojawiły się też komentarze użytkowników portalu X, którzy stwierdzili, iż należy w takiej sytuacji wykazać się empatią: "Nawet wobec tego dziecka trzeba być wyrozumiałym, bo najwyraźniej nie miał kto nauczyć kultury osobistej"; "Kompletne zaniedbanie wychowania w domu"; "Poszukałabym generalnie opcji, by okazać człowiekowi więcej zainteresowania niż krzesłu. Można, wiem szokujące, zadbać jednocześnie o człowieka i przedmiot".A ty? Jak zareagowałbyś/zareagowałabyś na miejscu nauczycielki? Daj znać w komentarzu.
Idź do oryginalnego materiału