"Nauczycielka poprosiła o spotkanie. To, co usłyszałam, wbiło mnie w fotel"

mamadu.pl 1 tydzień temu
Coraz częściej zdolni uczniowie celowo obniżają swoje wyniki, by nie narazić się na docinki ze strony rówieśników. O tym niepokojącym zjawisku pisze w swoim liście do redakcji mama ósmoklasisty, która usłyszała od nauczycielki coś, co dosłownie wbiło ją w fotel.


Woli sympatię kolegów


Nie jestem osobą, którą łatwo wyprowadzić z równowagi, ale to, co usłyszałam na ostatnim spotkaniu w szkole, dosłownie wbiło mnie w fotel. Wszystko zaczęło się od wiadomości w elektronicznym dzienniku od polonistki mojego syna, ucznia ósmej klasy. Poprosiła mnie o spotkanie, bo chciała omówić coś ważnego. Oczywiście, trochę się zestresowałam – jak każda matka. Zastanawiałam się, czy coś przeskrobał, może spadły mu oceny, może nie oddał jakiejś pracy. Syn sam nie wiedział, o co może chodzić nauczycielce. To, co mi powiedziała, gdy przyszłam do szkoły, zupełnie mnie zaskoczyło.

"Pani syn świetnie rozwiązuje testy, ale ostatnio specjalnie popełnia błędy. Nie chce, żeby inni się na niego złościli" – powiedziała spokojnie, jakby to było coś zupełnie normalnego. Zaniemówiłam. Serio?! Mój syn, który zawsze był ambitny, nagle zaczyna celowo robić błędy, żeby inni go nie znielubili? Zamiast dumy z własnej wiedzy i pracy – obawia się odrzucenia. Zamiast dążenia do dobrych wyników – chowa się w cieniu, żeby przypadkiem nikt się nie obraził?

Przez chwilę nie wiedziałam, co powiedzieć. Polonistka spojrzała na mnie i westchnęła, jakby już wiele razy spotykała się z takim problemem. "To się zdarza częściej, niż pani myśli" – dodała. "Niektórzy uczniowie, zwłaszcza ci zdolniejsi, obawiają się, iż będą postrzegani jako kujony albo iż będą celem docinków ze strony rówieśników. Więc trochę odpuszczają, żeby nie odstawać”.

Poczułam wściekłość. Nie na nauczycielkę, bo dobrze, iż zauważyła problem i dała mi znać. Wściekłość na to, iż w dzisiejszych czasach dzieci muszą ukrywać swoją wiedzę, żeby się wpasować! Co jest nie tak z tym światem, skoro dziecko, które dobrze sobie radzi, czuje się zmuszone do robienia błędów, żeby nie stać się ofiarą zazdrości?

Bądź dumny, jeżeli coś wiesz


Wracając do domu, próbowałam to sobie jakoś poukładać. Przecież zawsze powtarzałam synowi, iż powinien być sobą, iż nauka jest ważna, iż jeżeli coś wie, to powinien być z tego dumny. A jednak coś poszło nie tak. To znaczy, iż szkoła, zamiast rozwijać dzieci, sprawia, iż chowają swoje talenty, żeby się komuś nie narazić.

Po powrocie rozmawiałam z synem. Przyznał, iż faktycznie czasem woli nie zabierać głosu na lekcji, a przy testach "przypadkiem" coś źle zaznaczy, żeby wynik nie był aż tak dobry. Bo wtedy nikt się nie czepia, iż jest prymusem i nie wyzywa mu od kujonów. Wtedy koledzy nie patrzą krzywo i bycie przeciętniakiem jest łatwiejsze.

Myślę, iż muszę jeszcze częściej uświadamiać synowi, iż nie ma nic złego w byciu mądrym, iż nie powinien chować się w cieniu. Ale czy to wystarczy? Może trzeba zacząć szerszą dyskusję o tym, jak wygląda szkolna rzeczywistość i jakie mechanizmy tam działają? Może warto rozmawiać z dziećmi o tym, iż sukces jednego nie jest porażką drugiego? Może rodzice też powinni być świadomi, iż jeżeli oni coś lub kogoś wyśmiewają w domu, to ich dzieci później też będą wyśmiewały kolegów w szkole?

Nie wiem, czy inne mamy miały podobne doświadczenia, ale ja jestem wściekła. Wściekła i jednocześnie bezradna. Bo jak walczyć z czymś tak głęboko zakorzenionym w dziecięcej codzienności? Sama pamiętam ze szkoły, iż 30 lat temu z piątkowych uczniów też się niektórzy nabijali i nazywali "kujonami"... Jak przekonać własne dziecko, iż nie powinno się bać bycia najlepszym?

Idź do oryginalnego materiału