Nauczycielka: "Trójka uczniów zakłócała klasówkę. Ich słowa przeszły ludzkie pojęcie"

mamadu.pl 19 godzin temu
"Siedzę ostatnio na klasówce, pilnuję, cisza jak makiem zasiał – do momentu, aż trójka uczniów zaczyna się śmiać i rozmawiać w najlepsze. Kiedy zwróciłam im uwagę, jeden z nich rzucił do mnie takim tekstem, iż do dziś nie mogę dojść do siebie" – napisała do nas Nina.


Zwykła klasówka przerodziła się w istny chaos


"Myślałam, iż klasówka z biologii to będzie rutynowa rzecz. Wiadomo – nastolatki piszą, myślą, panuje cisza. No nie. W pewnym momencie trójka uczniów w środkowym rzędzie postanowiła urządzić sobie pogawędkę – zaczęła się śmiać i gadać, jakby siedzieli sobie na kawie w galerii handlowej, a nie w szkole. Upomniałam ich raz, drugi raz. W końcu powiedziałam ostrzej. I wtedy padło zdanie, które dosłownie rozłożyło mnie na łopatki.

Jeden z moich uczniów, bez mrugnięcia okiem, rzucił do mnie tekst: 'Nie jesteśmy w więzieniu, proszę nas traktować z szacunkiem'.

Stałam przez chwilę w ciszy. W klasie też zapadła cisza, bo chyba wszyscy poczuli, iż przegiął. A on tylko patrzył na mnie wyzywająco, jakby chciał sprawdzić, co zrobię. I powiem szczerze – poczułam, jakby ktoś uderzył mnie prosto w twarz.

Szacunek działa w dwie strony


Całe życie uczę dzieciaki, żeby się wzajemnie szanować. Żeby słuchać, czekać na swoją kolej, mówić 'dzień dobry', 'dziękuję' i potrafić powiedzieć 'przepraszam'. Sama też ich słucham, jestem cierpliwa, nie krzyczę. Ale w tej chwili poczułam się, jakbym była

jakimś złym strażnikiem więziennym. A przecież ja tylko próbuję utrzymać porządek, żeby reszta mogła spokojnie pisać.

Pracuję w szkole ponad dwadzieścia lat. I widzę, iż z roku na rok jest coraz trudniej. Młodzi ludzie coraz więcej pyskują, podważają wszystko, kwestionują zasady. Czasem mam wrażenie, iż niektórzy mylą szkołę z TikTokiem – gdzie wszystko wolno, wszystko można komentować, a nauczyciel to tylko tło.

Co się z nami wszystkimi dzieje? Nie mówię, iż młodzież jest zła. Nie. Oni są pogubieni, często sfrustrowani, wciągnięci w świat, w którym wszystko jest na już, szybko, bez wysiłku. Ale trudno mi się pogodzić z tym, iż zwykła prośba o ciszę, może być potraktowana jak zamach na wolność osobistą. To nie ja nie mam szacunku do nich. To oni czasem zapominają, iż ja też jestem człowiekiem.

Kiedy wróciłam do domu, wciąż myślałam o tej sytuacji. Bo mimo wszystko, mimo tych słów, mimo tej bezsilności – przez cały czas chcę im pomagać. przez cały czas mi zależy. Tylko czasem mam ochotę krzyknąć: 'Hej, ja też mam serce'. I wcale nie chcę być ich strażnikiem, tylko

człowiekiem, który po prostu próbuje zrobić z nimi coś dobrego".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Idź do oryginalnego materiału