Moja znajoma od lat pracuje z młodzieżą i jak twierdzi, z każdą kolejną nową grupą zauważa, iż coraz trudniej jest zainspirować uczniów do aktywności pozaszkolnych, takich jak wycieczki czy dyskoteki. Kiedyś to były momenty, na które czekali wszyscy – zarówno dzieci, jak i nauczyciele. Teraz dla dzieci to przykry obowiązek.
To już jest plaga
– Kiedyś wspólne chwile relaksu i integracji były dla nas wszystkich odskocznią. Dzisiejsza młodzież wykazuje coraz mniejsze zainteresowanie tego typu wydarzeniami, a to budzi we mnie poważne obawy. Większość uczniów woli spędzać czas w domu – siedząc przed komputerem, telewizorem czy telefonem. Owszem, kiedyś też zdarzały się dzieci, które chętniej spędzały czas w zaciszu własnego pokoju, ale dziś jest to prawdziwa plaga – opowiada mi znajoma.
A to, co ją najbardziej martwi to fakt, iż coraz więcej młodych ludzi odmawia udziału w inicjatywach, które mają na celu integrację, wyjście z domu i spędzenie czasu z rówieśnikami w realnym świecie. To, co kiedyś było rzeczą naturalną, czyli organizowanie wspólnych wycieczek, spotkań, warsztatów, dziś stało się czymś, co traktowane jest jak przymus.
– Kiedyś uczniowie dopytywali się o każdy szczegół wycieczki, marzyli wręcz o dniach spędzonych z kolegami i koleżankami w nowych miejscach. Pamiętam, jak dzieci po lekcjach z uśmiechami na twarzy liczyły dni do kolejnego wyjazdu. Dziś, kiedy organizuję wycieczki, a choćby kiedy proponuję inne formy aktywności, mam wrażenie, iż uczniowie robią mi ogromną łaskę. Często zastanawiam się, czy to dlatego, iż mają inne zainteresowania, czy może po prostu nie potrafią docenić wartości wspólnego spędzania czasu. Czasem słyszę, iż wyjazd to dla nich "strata czasu". Jakby wszystko, co nie wiąże się z wirtualnym światem, było nieatrakcyjne – tak mniej więcej dodała.
Moja znajoma martwi się tym, iż coraz to młodsze pokolenia coraz częściej nawiązują znajomości online. Dzieci zamiast wyjść do kolegi czy koleżanki, wolą rozmawiać na czatach, a to, co kiedyś było naturalne, jak wspólna zabawa na podwórku, dziś zamienia się w siedzenie przy komputerze i klikanie.
– Aż strach pomyśleć, co ci uczniowie, siedząc w tych domach, robią jeszcze w tych telefonach. Chyba powinniśmy zacząć trzymać rękę na pulsie, by nie kończyło się to jakąś katastrofą – dodaje na koniec.