Nauczycielka: "Wynagrodzenie płacą mi podatnicy. Prezenty nie są potrzebne"

mamadu.pl 11 miesięcy temu
Zdjęcie: Nauczycielka: Szanujemy się, a nawet lubimy, ale prezenty nie są potrzebne ani oczekiwane. Bartosz KRUPA/East News


W skorumpowanym świecie, który znamy, oddech rozsądku jest na wagę złota. Nauczycielka z Lublina udowodniła swoimi słowami, iż jako ludzkość mamy jeszcze szansę na normalność. Zwracając się swoich uczniów, daje cenną lekcję znajomym z branży.


"Nie łączą nas relacje prywatne"


Ksenia Duńska, nauczycielka w jednej z lubelskich szkół, opublikowała post, w którym klarownie wyraziła swoje zdanie o dodatkowych prezentach od uczniów i ich rodziców dla kadry oświatowej.

Rzeczowo opisała w kilku zdaniach swój przeciwny do nich stosunek, a jej uzasadnienie nie może być bardziej rozsądne:

Tymi słowy oddzieliła wyraźnie sferę prywatną od zawodowej i nazwała procesy po imieniu. I chociaż teoretycznie w jej słowach nie ma nic odkrywczego, to mam poczucie, iż są jak głęboki oddech w czasach, w których przyszło nam żyć.

W czasach, w których wszystko i prawie wszystkich można w jakiejś formie kupić, przekonać dobrostanem materialnym lub chociaż skutecznie "wodzić za nos" obietnicą materialnych korzyści.

W równoległym świecie jednak wartości głębszych i świadomości do uznania wystarczy dobre słowo, laurka, może symboliczny kwiat? Przede wszystkim jednak szacunek i słowo.

Nie tylko w "Dniu Nauczyciela", ale każdego dnia. Nie tylko od święta, każdego dnia, udowadnianie sobie wzajemnie, iż jeden człowiek jest potrzebny drugiemu. Że jego umiejętności i praca, jaką wykonuje, są widziane i doceniane.

Niech ten post będzie obietnicą na kolejne lata, w których uczeń i każdy z nas będzie na nowo uczył się, iż słowa i czyny mają większą moc niż materialne korzyści.

Idź do oryginalnego materiału