Nauczycielka zapowiedziała, iż nie będzie używać Librusa."Jeszcze mi za to podziękują"

mamadu.pl 2 dni temu
Dziennik elektroniczny bywa bardzo przydatny: ułatwia komunikację między szkołą a uczniami i ich rodzicami. Z drugiej strony jednak jest to narzędzie, "dzięki" któremu nasze dzieci zwalnia się z wszelkiej odpowiedzialności, zauważa nasza czytelniczka. "Jak mają się czegokolwiek nauczyć, skoro sam system zmusza mnie do niańczenia własnego nastolatka" – pisze Mariola.


"Moje dziecko zaczęło właśnie naukę w klasie 5. Po tylu latach przez cały czas nie jestem fanka elektronicznego dziennika. Mocno irytuje mnie fakt, iż non stop muszę sprawdzać, co tam się pojawia. Odwołane lekcje, zastępstwa, klasówki, projekty, konkursy. Robię za asystentkę mojego dziecka i nie mam jak się od tego uwolnić, bo cały system się na tym opiera.

Nasi rodzice szli na wywiadówkę raz w miesiącu, reszta leżała w naszej gestii. Zapamiętać prace domowe, sprawdziany i poinformować o ocenach. O czymś zapomnieliśmy? Trzeba było się samemu mierzyć z konsekwencjami. Nie uważam, by wyszło nam to na złe.

Jak asystentka własnego dziecka


Od pierwszej klasy jednak absolutnie każdy wymóg, który dotyczy mojego dziecka, przechodzi dosłownie przez moje ręce. Jestem tym mocno zmęczona. jeżeli dziecko czegoś nie zrobi, jest to moją winą. Nie wiem, kiedy nastolatki mają się niby nauczyć odpowiadać sami za siebie, skoro choćby szkoła tego od nich nie wymaga. Jednak dostrzegam, iż to po prostu kwestia chęci.

Na zebraniu pojawiła się nowa pani od języka polskiego i od razu zapowiedziała, iż nie będzie niańczyć dzieci. Mają po 11 lat i powinni się uczyć nie tylko polskiego, ale i odpowiedzialności. Dlatego wszelkie informacje o projektach, lekturach, sprawdzianach będą podawane jedynie na lekcji.

Lekcja samodzielności


Nauczycielka jasno zaznaczyła, iż notatki w Librusie ograniczy do minimum. Koncepcja ta jednak nie spodobała się wielu rodzicom, którzy mocno się oburzyli ‘takim traktowaniem naszych dzieci’. Padły choćby słowa o ‘lenistwie nauczycielki’.

Moim zdaniem inni pedagodzy powinni iść tym tropem. I choćby jeżeli w starszych klasach dzieci same korzystają z Librusa, to i tak nie powinny tam znajdować absolutnie wszystkich informacji. Bo kto w przyszłości będzie prowadził tym dzieciakom kalendarze?

Przecież daty opłat za czynsz, media czy deadline’y w pracy nie będą się w nich pojawiać automatycznie. Trzeba zapamiętywać, zapisywać i pilnować samemu. Szkoła to świetny czas na naukę takich umiejętności. Odpuście więc! Przestańcie aż tak bardzo niańczyć i wyręczać swoje własne dzieci, bo tylko robicie im krzywdę".

Idź do oryginalnego materiału