

„A co to jest ten snus?”, „pan proszę pana, też próbował?” – takie słowa miał usłyszeć od piątoklasistów Przemysław Szamocki, nauczyciel historii i wiedzy o społeczeństwie, pracujący w Szkole Podstawowej nr 12 w Gdańsku.
Przytoczył on w mediach społecznościowych padające na lekcjach pytania po debacie telewizyjnej Karola Nawrockiego z Rafałem Trzaskowskim. Chodzi o zachowanie kandydata PiS, który zażył tzw. biały snus, czyli woreczek z nikotyną – w odróżnieniu od snusu z tytoniem, w Polsce nielegalnego.
W konkluzji swojego wpisu Szamocki gorzko zwraca się do kandydata prezydenta: „Panie Karolu – dziękujemy. Młodzież już się interesuje”.
W środę Główny Inspektorat Sanitarny (GIS) opublikował na swoim facebookowym profilu grafikę z okazji Światowego Dnia bez Tytoniu (który przypada w sobotę). Grafika zawiera ostrzeżenie także przed woreczkami nikotynowymi, które – jak przypomina GIS – „uwalniają nikotynę prosto do organizmu”, „mogą uszkadzać śluzówkę, podnosić ciśnienie” oraz „silnie uzależniają”
„Już dwa lata temu wykreśliłem ucznia za te woreczki”
Ale starsza młodzież, ta z ogólniaków, wcale nie potrzebowała zobaczyć gestu podczas debaty, aby zacząć interesować się snusem.
– Gest Nawrockiego? Już dwa lata temu wykreśliłem ucznia za te woreczki – opowiada Onetowi dyrektor jednego z największych liceów w Łodzi. Jak precyzuje, zaczęło się od „wpadki” pierwszaków.
– Moi nauczyciele byli świeżo po szkoleniu o „modnych” w tej chwili używkach i akurat podpatrzyli, iż kilku nowo przyjętych uczniów ma przy sobie puszki ze snusami – wspomina łódzki dyrektor.
– „Przyciśnięci” pytaniami wskazali na pełnoletniego już ucznia, który im te puszki przekazał. Pełnoletni wyleciał ze szkoły, ci młodsi dostali po naganie. Wszyscy złamali statut naszej szkoły, zakazujący posiadania nowatorskich wyrobów tytoniowych i nikotynowych, a pełnoletni podpadł jeszcze pod szkolny paragraf surowo zakazujący udostępniania takich wyrobów innym uczniom.
Dyrektor z Łodzi jest teraz umiarkowanym optymistą. Wierzy, iż zdecydowana interwencja sprzed dwóch lat w jego szkole zjawisko „snusowania” przynajmniej ograniczyła.
„Aby się pobudzać na zajęciach, czyli trochę jak Nawrocki na debacie”
Kilka dni po debacie Onet wypytał o „snusowanie” także grupę kilkunastu łódzkich studentów pierwszego roku. Zeszłoroczni maturzyści akurat oczekiwali na rozpoczęcie kolejnego wykładu. Oglądali oni telewizyjne starcie kandydatów, a gest Nawrockiego z włożeniem torebki za wargę zapamiętali z debaty najlepiej.
– To trochę jakby nagle zapalił papierosa na wizji. Bo z moich doświadczeń wynika, iż najczęściej „snusują” ci, którzy palą, ale palenie nie zawsze wypada albo nie zawsze jest dozwolone – mówi jeden z bardziej rozmownych studentów.
– Nie było dla mnie wykładu bez snusa – przyznaje kolejny. – I to jeszcze niedawno, bo pod koniec mojego pierwszego semestru na uczelni. A spróbowałem woreczków na jego początku. Z pomysłem, aby się pobudzać na zajęciach, czyli trochę jak Nawrocki na debacie. Ale to naprawdę uzależniające i były dni, w których brałem pod wargę kolejno choćby zawartość całej puszki, czyli kilkanaście torebek. Teraz udało mi się z tym zerwać. Ogółem większość z nas ma już jakieś doświadczenia ze snusem. o ile nie własne, to z „ratowaniem” kolegi na imprezie, kończącego z zawrotami głowy lub wymiotami.
Kontakt z autorem: maciej.kalach@redakcjaonet.pl