Nie chcą religii w szkole, a potem mają pretensje. "Świat nie kręci się wokół was"

mamadu.pl 2 miesięcy temu
Coraz więcej osób jest oburzonych i niezadowolonych z faktu, iż religia jest nauczana w szkołach. "Chcą marginalizacji tego przedmiotu, jednocześnie oczekują, iż dyrekcja poświęci na niego więcej środków i czasu. Czy to nie absurd?" – pyta nasza czytelniczka.


"Moje dziecko chodzi na religię, więc ogólnie dla nas to nie problem, na której godzinie dokładnie odbywa się ta lekcja. Nie miałabym problemu także z tym, gdyby takie zajęcia odbywały się zupełnie po południu lub totalnie poza szkołą, np. w kościele. Ministerstwo pracuje nad ograniczeniem liczby lekcji religii, ale na ten moment jest, jak jest. Nie rozumiem więc oburzenia rodziców, których dzieciaczki nie chodzą na religię. Atakowanie dyrekcji w tym temacie to absurd. Może to wynika z barku wiedzy i świadomości?

To nie decyzja dyrektora


Na ostatnim zebraniu awantura: krzyki i oburzenie. Ciężka atmosfera, ale i często brak kultury. Jakby ktoś chciał dzieciom celowo krzywdę wyrządzić tą religią w ciągu dnia. Żaden z tych rodziców jednak choćby przez sekundę nie zastanowił się nad tym, w jakiej sytuacji jest dyrekcja.

Obecnie szkoła jest zobowiązana do umieszczenia w planie lekcji dwóch lekcji religii w tygodniu. jeżeli każda z tych lekcji miałaby się odbywać tylko i wyłącznie na pierwszej lub ostatniej godzinie lekcyjnej, oznaczałoby to, iż ktoś musiałby bardzo intensywnie usiąść nad planem lekcji wszystkich klas. Prosto policzyć, ile jest klas w danej szkole, np. w naszej jest ich tylko 36, ale bywają przecież liczniejsze placówki.

Naprawdę tego chcecie?


Do zrealizowania takiego planu potrzebna jest przestrzeń, ale także i nauczyciele. W powyższej sytuacji szkoła musiałaby zatrudnić dwa razy więcej katechetów, by się to w ogóle udało. Problem także jest w tym, iż musiałby to być osoby, które zechcą pracować rano i po południu, uwzględniając kilkugodzinne okienko w środku dnia.

W tej dyskusji tak naprawdę nie chodzi o to, czy religia w szkole jest potrzebna, czy nie, bo to nie leży w gestii samych szkół. Rozumiem, iż okienko w środku dnia może wkurzać (choć uczniów pewnie najmniej), ale trzeba pamiętać, iż na ten moment dyrektorów obowiązują pewne przepisy, ale i ograniczenia.

Naprawdę nikt nie wrzuca religii w środek dnia złośliwie, czy wbrew przekonaniom dzieci i rodziców. Wystarczy trochę pomyśleć, zanim wystartuje się z takimi atakami na dyrektora. Moim zdaniem to absurdalne, gdy ktoś nie chce religii w szkole, a jednoczenie oczekuje, iż szkoła na ten cel poświęci więcej czasu, uwagi i pieniędzy".

Idź do oryginalnego materiału