Gdy zostajemy rodzicami, dopiero poznajemy nasze dziecko i uczymy się opieki nad nim.
Czytelniczka pisze, iż roczna córka znów budzi się w nocy, mąż krytykuje ją za to, iż bierze dziecko na ręce.
Metoda wypłakiwania się, czyli "cry it out" okazała się (nomen omen) opłakana w skutkach - dzieci uczą zasypiać się samodzielnie, ale przeżywają przy tym ogromny stres.
"Kilka miesięcy temu zostałam mamą po raz pierwszy, brakuje mi jeszcze doświadczenia, ale instynktownie wiem, iż chcę wychowywać córeczkę w poczuciu bliskości. Stawiam jej potrzeby na pierwszym miejscu, chcę jej dać bezgraniczne poczucie bezpieczeństwa.
Dlatego, gdy jeszcze karmiłam piersią, nie miałam z tym problemu, by karmić ją na życzenie, również w nocy. Brałam ją na ręce, potem bujałam, by usnęła i dopiero odkładałam do łóżeczka” – pisze mama dziewczynki i dodaje, iż był już taki czas, po przejściu na butelkę, iż dziecko nie wybudzało się w nocy.
Mąż uważa, iż dziecko powinno się wypłakać
"Ostatnio jednak znów budzi się z płaczem w nocy. Myślałam, iż może jest głodna, ale nie chce jeść. Przestaje płakać, gdy biorę ją na ręce i trochę pobujam. Niestety moje metody nie podobają się mężowi, który uważa, iż rozpieszczam dziecko.
Gdy kilka dni zaczęła płakać w swoim pokoju, od razu zerwałam się na nogi, a on powiedział, iż popełniam błąd. Usłyszałam, iż za gwałtownie do niej biegnę, bo może gdyby trochę popłakała, to sama za chwilę uspokoiłaby się i zasnęła. 'Popłacze, popłacze i przestanie' - powiedział, ale płacz tylko narastał, więc poszłam do jej pokoju i utuliłam ją na rękach” – pisze mama Zosi i przyznaje, iż od tego czasu nie może porozumieć się z mężem w tej kwestii.
Nie rozpieszczam córki
"On stoi na stanowisku, żeby odczekać i nie reagować na każdy płacz dziecka, dla mnie to jest zwyczajnie nieludzkie. Przecież nasza córeczka ma dopiero nieco ponad roczek, nie potrafi powiedzieć, czy coś jej się przyśniło, czy może się czegoś przestraszyła.
A może zwyczajnie budzi się i brakuje jej naszej bliskości, dlatego płacze. I w takiej sytuacji ja mam nie przychodzić do niej i nie brać jej na ręce? Nigdy się na to nie zgodzę. Mam dość jego narzekań, iż rozpieszczam córkę, straszy mnie, iż potem będę ją nosić na rękach następne kilka lat. Uważam, iż po prostu odpowiadam na potrzeby mojego dziecka. Teraz potrzebuje przytulenia i bujania w nocy, gdy się przebudzi i nie mam zamiaru w żaden sposób jej tego ograniczać” – dodaje mama Zosi.
Tak uczysz dziecko bezradności
Metoda treningu snu, zwana cry it out była kiedyś bardzo popularna. Polegała ona na uczeniu niemowląt i małych dzieci samodzielnego zasypiania, również wtedy, gdy dziecko przebudzi się w nocy. Gdy zaczyna płakać, nie bierzemy go na ręce, a jedynie pokazujemy się od czasu do czasu, iż jesteśmy w pobliżu.
Badania na temat wypłakiwania się rzeczywiście potwierdziły, iż ta metoda jest skuteczna, ale niesie ze sobą szereg negatywnych konsekwencji. Dzieci, które pozostawiono, by wypłakały się miały znacznie podwyższone tętno i obniżony poziom tlenu we krwi, a wzrastał u nich poziom kortyzolu i adrenaliny, czyli hormonów stresu.
Okazało się też, dlaczego niemowlęta i małe dzieci dość gwałtownie uczyły się zasypiać samodzielnie, ale nie jest to powód do dumy. Naukowcy ustalili, iż ma wtedy miejsce zjawisko zwane “wyuczoną bezradnością”, czyli dziecko gwałtownie uczy się, iż pomimo iż płacze, nikt do niego nie przyjdzie i go nie przytuli, dlatego traci nadzieję i przestaje w ten sposób wzywać swoich rodziców.
Co nie znaczy, iż dziecko zasypia spokojnie, wciąż jest zdenerwowane, ale na tyle wyczerpane płaczem, iż w końcu zasypia. Dlatego teraz psychologowie dziecięcy radzą, by słuchać matczynego instynktu, bo same wiemy, co jest najlepsze dla naszego dziecka.