*Tekst został do nas nadesłany w odpowiedzi na artykuł: "Przedszkola otwarte do 20:00 to dla mnie smutny znak naszych czasów. Dziecko do odbioru przed snem". Informował on o tym, iż w Sosnowcu ruszył pilotażowy program – trzy miejskie przedszkola będą czynne aż do godziny 20:00. Dzieci mogą spędzać tam choćby 14 godzin dziennie.
Nie jestem wyrodną matką, tylko samotną. Popieram pomysł przedszkoli do 20:00
"Pamiętam ten dzień, kiedy mój pięcioletni syn zapytał mnie o to pierwszy raz. Pracowałam wtedy na zmianę do 19:00. Babci nie ma, tata dawno zniknął, a sąsiedzi? Każdy ma swoje życie.
Przedszkole było czynne do 17:00. Stres, organizowanie opieki, szukanie kogokolwiek, kto 'choć dziś' pomoże – to była moja codzienność.
Ale dziecko tego nie rozumie. Ono tylko stoi z małym plecakiem w szatni i czeka. Albo gorzej – płacze, bo nikt nie przyszedł na czas.
"Bo dzieci powinny spędzać czas z rodzicami" – serio?
Najczęstszy argument 'krytyków' przedszkoli czynnych do 20:00? To, iż dzieci 'tracą
najcenniejszy czas z rodzicami'. Owszem, tylko… jak z kimś spędzić czas, jeżeli się pracuje na wieczornej zmianie, żeby w ogóle było za co jeść i gdzie mieszkać?
To nie jest wybór między dzieckiem a rozrywką. To nie są nadgodziny dla przyjemności. To jest prawdziwe życie. Moje i tysięcy innych samotnych rodziców. Tak wygląda rzeczywistość. Dziecko potrzebuje bliskości – jasne. Ale też ciepłej kolacji, czystych ubrań, spokoju i dachu nad głową. Nie chaosu i wiecznej improwizacji.
Nie mam babci, cioci, sąsiadki. Mam przedszkole
Dla samotnej matki przedszkole to nie 'przechowalnia'. To nie jest miejsce, gdzie 'pozbywam się dziecka', żeby mieć 'święty spokój'. To ostatnia deska ratunku, która pozwala mi w ogóle funkcjonować.
Kiedy przedszkole jest otwarte do 20:00, wiem, iż mogę spokojnie dokończyć pracę, odebrać syna bez łez i nerwów, a potem pobyć z nim – choćby godzinę – ale być naprawdę.
I nie, to nie jest gorsze macierzyństwo. To jest dojrzałe macierzyństwo – takie, które walczy o przetrwanie i nie udaje, iż wszystko da się ogarnąć samemu.
Dziękuję, iż ktoś nas zauważył
Dlatego, Sosnowcu, dziękuję. Dziękuję za to, iż otworzyliście oczy na tych, o których zwykle nikt nie myśli. Dziękuję, iż nie kazaliście mi wybierać: praca albo dziecko. Dziękuję, iż zamiast oceniać – daliście nam realną pomoc.
Tak, może są rodziny, które nigdy nie skorzystają z takiego rozwiązania. I bardzo dobrze – cieszę się, iż mają taką możliwość i wsparcie. Ale dla nas, samotnych rodziców, pracujących zmianowo, bez pomocy dziadków i cioć – to nie jest wygoda. To jest jedyny ratunek.
Nie jestem gorsza. Jestem po prostu sama
Więc zanim ktoś powie: 'ja bym nigdy nie zostawił dziecka w przedszkolu do 20:00', niech najpierw spróbuje spędzić choć jeden tydzień w mojej skórze. Samodzielnie. Bez partnera, bez dziadków, z dzieckiem, pracą i rachunkami.
Nie jestem gorsza. Nie jestem leniwa. Nie jestem bezduszna. Jestem po prostu sama. I próbuję dać mojemu dziecku wszystko, co mogę – najlepiej, jak potrafię".
(Imiona bohaterów zostały zmienione).