Coraz częściej mówi się o rodzicielstwie, które nie opiera się na karaniu dziecka na niewłaściwe zachowania i budowaniu więzi opartej na strachu, ale na miłości i wzajemnym szacunku do siebie. Jedną z takich metod jest pozytywna dyscyplina. Na czym dokładnie polega i jakie ma założenia? Sprawdźcie, czy jesteście wyciągnąć z tego coś dla siebie i wdrożyć jej założenia w swojej relacji z dzieckiem.
REKLAMA
Zobacz wideo Kosiniak-Kamysz proponuję wychowanie patriotyczne. Czy czeka nas powtórka z HiT-u?
Pozytywna dyscyplina zyskuje coraz więcej zwolenników. Uczy wzajemnego szacunku
Pozytywna dyscyplina to metoda wychowawcza, która zyskuje coraz więcej zwolenników. Rozwija się już od około 40 lat i swoje początki miała w nurcie psychologii indywidualnej Alfreda Adlera. Na początku lat 80. Jane Nelsen napisała pierwszą książę poświęconą tej metodzie wychowawczej i dokładnie opisała, na czym się opiera. Pozytywna dyscyplina na pierwszym miejscu stawia miłość, życzliwość, wzajemny szacunek, budowanie więzi i jednocześnie stanowczość. Opiera się na wychowywaniu bez kar i bez nagród. Podstawą jest budowanie pozytywnej relacji między rodzicami a dziećmi. zwykle rodzice decydują o wszystkim, co dotyczy dziecka, a jego zdanie nie jest brane pod uwagę. W tej metodzie zwraca się uwagę na to, iż dziecko będzie mogło w pełni uczestniczyć w życiu społecznym, jeżeli w procesie decyzyjnym jego racja także będzie brana pd uwagę, z uwzględnieniem wspólnie ustalonych reguł i konsekwencji. To znaczy, iż okazujemy dziecku szacunek, słuchamy jego potrzeb, ale jednocześnie uczymy go tego, co jest dobre, a co złe. Dzięki temu dziecko ma poczucie, iż jest szanowane i kochane, co będzie wzmacniać jego poczucie własnej wartości i powinno zachęcać je do pozytywnego zachowania w przyszłości.
Dlaczego karanie dziecka jest złe? "To niczego nie uczy i wyrządza wiele złego"
Kara, krzyk i odbieranie dzieciom przywilejów nie są dobrym sposobem na wychowanie. Według Jane Nelsen, kiedy dziecko czuje się zagrożone, to niczego się nie uczy. W takiej sytuacji będzie spełniało jedynie żądania dorosłego, ale z poczucia lęku, a nie dlatego, iż zrozumiało, co jest dobre, co złe.
Kiedy zawstydzamy siebie lub innych ludzi, części mózgu, które mają związek z nauką nowych zachowań, są wyłączone. Wstyd pozbawia mózg energii, której potrzebuje do zmiany, więc zachowania, które chcemy, aby dzieci zmieniły zostają zablokowane
- twierdzi Shauna Shapiro, autorka książek o wychowywaniu emocjonalnie inteligentnych dzieci, jak czytamy w tekście dotyczącym pozytywnej dyscypliny na portalu parents.com. W rozmowie z magazynem "Zwierciadło" psycholożka Joanna Baranowska, która jest promotorką metody pozytywnej dyscypliny, wyjaśnia, dlaczego kary nie są dobrym rozwiązaniem wychowawczym.
Kara niczego pozytywnego nie uczy, natomiast wyrządza dużo złego. Po pierwsze, po wymierzeniu kary rodzice często czują, iż nadużyli władzy, iż naruszyli relację z dzieckiem i stracili z nim kontakt. Po drugie, kary nie uczą dzieci żadnych kompetencji. Uczą, iż siła wygrywa, za co dzieci odpłacą nam pogorszeniem zachowania
- podkreśliła ekspertka. Co w takim razie stosować zamiast kar? Zgodnie z metodą wychowawczą pozytywnej dyscypliny rodzice i dzieci powinni razem poszukiwać rozwiązań danej sytuacji. Według ekspertów wychowywanie dzieci z duchem pozytywnej dyscypliny jest nie tylko skuteczne, ale wzmacnia u dzieci poczucie własnej wartości i pewność siebie. Sprawia, iż są zachęcone i zmotywowane i potrafią budować więzi.