Nie mam już z kim porozmawiać. Opowieść – Mamo, co ty mówisz? Jak to nie masz z kim pogadać? Przecież dzwonię do ciebie codziennie dwa razy – zapytała zmęczona córka. – Nie o to mi chodzi, Słoneczko – westchnęła smutno pani Nina – po prostu nie mam już żadnych przyjaciół, nikogo z mojego pokolenia. Z mojego czasu. – Mamo, przestań. Przecież masz koleżankę ze szkoły, Irenę. I szczerze mówiąc, jesteś bardzo nowoczesna i wyglądasz na dużo młodszą. No mamusiu, co ty? – zmartwiła się córka. – Wiesz, iż Irena ma astmę i nie może rozmawiać przez telefon, bo od razu się krztusi. A mieszka na drugim końcu miasta. Byłyśmy kiedyś we trójkę, pamiętasz, opowiadałam ci? A Marzenki już od dawna nie ma. Wczoraj zajrzała do mnie pani Tania z sąsiedniego mieszkania. Zaproponowałam jej herbatę, przyniosła własne drożdżówki – piekła akurat dla swoich. Opowiadała o dzieciach, wnukach. Ona też ma wnuki, choć jest ode mnie jakieś piętnaście lat młodsza. Ale ma inne wspomnienia z dzieciństwa, ze szkoły. A ja tak bym chciała pogadać z rówieśnikami, z kimś takim jak ja – opowiadała to córce, wiedząc doskonale, iż ta jej nie zrozumie. Jeszcze młoda. Jej czas jeszcze nie minął, jest za oknem. Nie ciągnie jej do wspomnień. Ale córka jest dobra, troskliwa, to nie jej wina. – Mamo, mamy bilety na recital pieśni w Teatrze na Mariensztacie, pamiętasz, iż chciałaś iść? Dość tego smucenia się, załóż swoją bordową sukienkę, wyglądasz w niej cudownie! – Dobrze, Słoneczko, wszystko w porządku, sama nie wiem, co mnie naszło, dobranoc, jutro zadzwonimy, połóż się szybciej spać, bo się nie wysypiasz – zmieniła temat pani Nina. – Tak, mamo, dobranoc – i córka się rozłączyła. Pani Nina patrzyła przez okno na wieczorne światła… Dziesiąta klasa, znowu wiosna. Tyle planów. Jakby to było wczoraj. Jej przyjaciółce Irence podobał się Sławek Malinowski z ich klasy. Ale Sławkowi podobała się ona, Nina. Wieczorami telefonował na domowy, zapraszał na spacer. Ale ona widziała w nim tylko przyjaciela, po co dawać mu nadzieję. Później Sławek poszedł do wojska. Wrócił, ożenił się. Mieszkał w starym domu Irki. Miał wtedy jeszcze domowy telefon. Numer… Pani Nina wykręciła dziś ten numer. Sygnał szedł długo, aż w końcu ktoś odebrał. Był szelest i ktoś odpowiedział cicho: – Halo, słucham? Może za późno? Po co ja do niego dzwoniłam? Może Sławek mnie już nie pamięta, albo to w ogóle nie on? – Dobry wieczór – głos pani Niny był lekko zachrypnięty z emocji. Znowu ten szelest w słuchawce, aż nagle: – Nina? To naprawdę ty? Oczywiście ty – twojego głosu nie da się zapomnieć. Jak ty mnie znalazłaś? Jestem tu przypadkiem… – Sławek, poznałeś! – Pani Ninie aż łzy stanęły w oczach. Dawno nie słyszała swojego imienia, tylko „mama”, „babcia”, czasem „pani Nino”. No, chyba iż Irka. A zwykłe „Nina” brzmiało tak cudownie, tak wiosennie, jakby nie było tych wszystkich lat. – Nina, jak się masz? Tak się cieszę, iż cię słyszę – te słowa naprawdę ją ucieszyły. Bała się, iż jej nie pozna, albo iż nie wypada. – Pamiętasz dziesiątą klasę? Jak z Witkiem Wasiakiem na łódce wiosłowałem i potem lody na deptaku? – Sławek mówił cicho, marzycielsko. – Jasne, iż pamiętam – zaśmiała się szczęśliwie Nina – a wycieczkę z klasą do lasu z nocowaniem? Jak nie mogliśmy otworzyć konserw, a głodni byliśmy okropnie! – A pamiętasz śpiewanie przy gitarze przy ognisku? Po tym nauczyłem się grać – podchwycił śmiech Sławek. – I co, nauczyłeś się? – Głos Niny brzmiał młodo, ożyła wspomnieniami. Sławek przywracał pewien świat. – A jak u ciebie teraz? – spytał Sławek, a zaraz sam odpowiedział: – Ale co pytam, po głosie słychać, iż jesteś szczęśliwa. Dzieci, wnuki? No i wciąż piszesz wiersze? Pamiętam: „Roztopić się w nocy, odrodzić się o świcie!” To było pełne życia! Zawsze byłaś takim promykiem! Przy tobie i dusza się ogrzeje, nie zmarznie. Dla bliskich jesteś skarbem, taka mama i babcia to prawdziwy dar. – Oj, Sławek, przesadzasz. Moje czasy już minęły… Przerwał jej: – Daj spokój! Od ciebie bije taka energia, aż słuchawka gorąca! Żartuję. Nie wierzę, iż straciłaś smak do życia, nie podobna do ciebie. Twoje czasy słońcem stoją dalej! Nina, żyj i bądź szczęśliwa. Słońce świeci dla ciebie. I wietrzyk goni chmurki po niebie dla ciebie. I ptaki śpiewają dla ciebie! – Sławek, ciągle jesteś romantykiem! A ty jak? Bo ja tylko o sobie… – ale w telefonie nagle coś zaszumiało, klik i połączenie się urwało. Nina chwilę trzymała telefon w dłoni, chciała oddzwonić, ale pomyślała, iż już późno, nie wypada. Innym razem. Jak dobrze jej się z nim rozmawiało, ile wspomnień! Telefon zadzwonił, aż podskoczyła – wnuczka. – Tak, Dasiu, nie śpię. Co powiedziała mama? Nie, mam dobry humor. Idziemy z mamą na koncert. Wpadniesz jutro? Super, czekam, pa. W świetnym nastroju położyła się spać. Tyle planów! Zasypiając, układała wiersze… Rano pani Nina postanowiła odwiedzić Irkę. Kilka przystanków tramwajem – w końcu nie taka jeszcze stara. Irena bardzo się ucieszyła: – No, wreszcie! Dawno miałaś przyjść. Wow, kupiłaś mój ukochany torcik morelowy! Opowiadaj – Irena zakasłała, ale zaraz machnęła ręką. – Wszystko dobrze, mam nowy inhalator, czuję się lepiej. Chodź na herbatę. Nina, promieniejesz! Wyglądasz na młodą. Coś się stało? – Nie wiem, może piąta młodość. Wyobraź sobie, wczoraj zupełnie przypadkowo zadzwoniłam do Sławka Malinowskiego. Pamiętasz, twoja miłość z liceum? Zaczął wspominać, ja już o tym wszystkim zapomniałam… Ej, co taka milcząca, znowu duszności? Irena zrobiła się blada i spojrzała na przyjaciółkę, po czym szepnęła: – Nina, ty nie wiesz, iż Sławka już od roku nie ma z nami? I on mieszkał w innym rejonie, już dawno się stamtąd wyprowadził… – Co ty mówisz? To z kim rozmawiałam? Przecież pamiętał każdy szczegół z naszej młodości. Przed rozmową byłam przygnębiona. A później… zrozumiałam, iż życie może jeszcze wiele dać… Jak to możliwe? – Ale on mówił twoim Sławkowym stylem. On bardzo cię kochał. Może chciał cię pocieszyć stamtąd. Wyglądasz dziś najszczęśliwsza od lat. Kiedyś ktoś zbierze twoje potargane serce w całość. I przypomnisz sobie, iż jesteś… po prostu szczęśliwa.

newskey24.com 8 godzin temu

– Mamo, co Ty takiego mówisz? Jak to nie masz z kim porozmawiać? Przecież dzwonię do Ciebie choćby dwa razy dziennie powiedziała z lekkim zniecierpliwieniem córka.

Ależ nie o to mi chodzi, Sylwuniu. Ja nie o tym westchnęła smutno pani Nina Nowakowska. Po prostu nie mam już ani przyjaciół, ani znajomych w moim wieku. Nikogo z mojego pokolenia nie zostało

Mamo, nie przesadzaj. Masz przecież koleżankę z podstawówki, Irminę. No i w ogóle jesteś bardzo na czasie i wyglądasz młodziej niż Twoje lata. No mamo, czemu tak się zamartwiasz? rozżaliła się córka.

Sama wiesz, iż Irmina ma astmę. Nie może rozmawiać przez telefon od razu dostaje napadu kaszlu. A mieszka zaraz na drugim końcu Warszawy. My przecież w trójkę byłyśmy nierozłączne, opowiadałam Ci o tym nieraz A Marysi już dawno nie ma. Wczoraj Zosia sąsiadka z klatki przyszła na chwilę, zaproponowałam jej herbatę. Miła kobieta, często mnie odwiedza. Przy okazji upiekła drożdżówki, przyniosła mi jeszcze ciepłe. Opowiadała o swoich dzieciach, o wnukach. Też ma już wnuczęta choć jest ode mnie z piętnaście lat młodsza. Ale zupełnie inne ma wspomnienia z dzieciństwa, ze szkolnych lat

A ja tak bym chciała porozmawiać z rówieśnikami, kimś kto pamięta te czasy, co ja mówiła Nina Nowakowska do córki, choć doskonale wiedziała, iż Sylwia jeszcze nie zrozumie. Jeszcze jest młoda. Jej czas jest tu, teraz za oknem. Nie ciągnie jej do wspomnień. Sylwia to dobra, troskliwa dziewczyna, to nie w niej rzecz.

Mamo, mam na wtorek bilety na wieczór pieśni. Pamiętasz, mówiłaś, iż chcesz iść? Przestań się już zadręczać, załóż tę bordową sukienkę wyglądasz w niej przepięknie!

Dobrze, Sylwuniu. Już wszystko dobrze, sama nie wiem, co mnie dziś naszło. Dobranoc, do jutra. Kładź się wcześniej, bo znowu się nie wyśpisz do pracy Nina Nowakowska zmieniła temat.

Tak, mamo, dobranoc Sylwia się rozłączyła.

Nina długo patrzyła przez okno na rozświetlone światłami wieczorne ulice

Dziesiąta klasa, też wiosna. Tyle planów, tyle marzeń. Jakby to było wczoraj. Jej przyjaciółce Irminie podobał się Sławek Malinowski z ich klasy. A Sławkowi podobała się ona Nina. Często dzwonił wieczorami, zapraszał na spacer. Ale dla Niny był tylko serdecznym kolegą, nie chciała dawać mu nadziei.

Później Sławek poszedł do wojska. Wrócił, ożenił się. Mieszkał kiedyś w starym bloku Irminy. Miał wtedy telefon stacjonarny do którego Tak, pamiętam ten numer… Nina Nowakowska wykręciła go z pamięci. Długo nie było sygnału, aż w końcu ktoś podniósł słuchawkę. Najpierw jakieś szelesty, a potem cichy męski głos:

Słucham, kto mówi?

Może już za późno? Po co dzwoniłam? Pewnie choćby mnie nie pamięta, a może to już nie on!

Dobry wieczór głos Niny delikatnie drżał z emocji.

Znowu było coś niejasno w słuchawce, aż w końcu dało się usłyszeć zdziwione:

Nina? To naprawdę Ty? Oczywiście! Twój głos poznałbym wszędzie. Jak Ty mnie znalazłaś? Ja tu przez przypadek

Sławek, poznałeś! nagle oblała ją fala szczęścia. Od lat nikt nie mówił już do niej po prostu Nina zawsze tylko mama, babcia, pani Nowakowska. No, może jeszcze Irmina.

Ale zwykłe, ciepłe Nina zabrzmiało jak powiew wiosny, jakby czas się zatrzymał.

Nina, co u Ciebie? Ja się tak cieszę, iż dzwonisz! te słowa ucieszyły ją szczególnie. Bała się, iż nie pozna, albo iż rozmowa będzie nie w porę.

A pamiętasz dziesiątą klasę? Jak z Witkiem Wasiakiem na łódce Was z Irminą woziłyśmy? Witek ręce sobie obtarł wiosłując i potem ukrywał bąble. A potem jedliśmy lody na bulwarze wiślanym. Muzyka grała głos Sławka był cichy, zamyślony.

Pewnie, iż pamiętam! Nina roześmiała się. A wypad klasowy do lasu z nocowaniem? Jak nie mogliśmy otworzyć puszki z konserwą, a głodni byliśmy jak wilki!

Oj tak zawołał Sławek a potem Wacek otworzył i śpiewaliśmy przy ognisku przy dźwiękach gitary Wtedy postanowiłem nauczyć się grać.

I co, nauczyłeś się? w głosie Niny tańczyła młodość. Sławek budził całą falę wspomnień, o których już prawie zapomniała.

A Ty co teraz? zapytał spiesznie Sławek, ale sam za chwilę odpowiedział: Po głosie słychać, iż jesteś szczęśliwa. Masz dzieci, wnuki? I ciągle piszesz wiersze? Pamiętam, pamiętam! Wtopić się w noc i odrodzić się ranem! Takie zawsze myśli niosłaś.

Z Tobą słońce zawsze świeciło, serce można ogrzać przy Twojej osobie. Dobrze mają Twoi bliscy mieć taką mamę i babcię to prawdziwy skarb.

Oj, daj spokój, Sławek. Moje czasy powoli przemijają

Przerwał:

Daj sobie spokój z takimi smutkami! Tyle od Ciebie ciepła, aż mi się słuchawka nagrzała! Nie wierzę, iż straciłaś euforia życia. Twoje czasy jeszcze się nie skończyły, Nina. Żyj i ciesz się każdym dniem. To słońce jest dla Ciebie.

A ten wiatr popycha chmurki po niebie dla Ciebie.

I ptaki śpiewają dla Ciebie!

Sławek, Ty dalej taki romantyk A co u Ciebie? Bo tylko o sobie gadam ale słuchawka nagle zaszurała, zatrzeszczała i połączenie się urwało.

Nina przez chwilę siedziała z telefonem w dłoni, chciała oddzwonić, ale pomyślała, iż to przecież późno Innym razem.

Jak dobrze się tak wygadać, ile się wspominało Gwałtowny dzwonek zadźwięczał w mieszkaniu. Wnuczka.

Cześć, Karolinko. Nie śpię jeszcze. Co mama mówiła? Nie, wszystko u mnie dobrze, idziemy z mamą na koncert. Wpadniesz jutro? Super, czekam. Pa.

W doskonałym nastroju Nina Nowakowska położyła się spać. Miała tyle planów! Zasypiając, układała w głowie kolejne wersy nowego wiersza

Rano Nina postanowiła odwiedzić Irminę. Kilka przystanków tramwajem, a przecież nie pozostało taką starą pierzyną…

Irmina ucieszyła się na jej widok:

W końcu przyszłaś! Mówisz, iż kupiłaś kremówkę? Mój ulubiony tort! Siadaj, opowiadaj zaśmiała się, po czym zaczęła kaszleć, przyciskając dłoń do piersi. Popukała się lekko w klatkę i machnęła ręką:

Nic, nowy inhalator, lepiej się czuję. Chodź na herbatę. Nina, wyglądasz na odmłodzoną! Co się wydarzyło?

Sama nie wiem, chyba piąta młodość! Nina kroiła ciasto Wczoraj przypadkiem zadzwoniłam do Sławka Malinowskiego Pamiętasz, Twoja szkolna miłość! Zaczęliśmy wspominać, choćby rzeczy, o których dawno zapomniałam. Ty jakoś mało mówisz, Irmino, znowu atak?

Irmina pobladła, spojrzała długo na Ninę i wyszeptała:

Nina Ty nie wiedziałaś? Sławkowi już rok temu wystawili nekrolog. I dawno się stamtąd wyprowadził

Jak to? Z kim więc rozmawiałam? Przecież pamiętał wszystko z naszej młodości Przed rozmową miałam okropnie smutny dzień, a tu Nagle wszystko znów stało się jasne, poczułam, iż żyję, iż pozostało siła, sens, smak życia Jak to możliwe?! nie mogła uwierzyć Nina:

Ale przecież to był jego głos, słyszałam! Powiedział jeszcze: Słońce świeci dla Ciebie, wiatr pcha chmurki po niebie, a ptaki śpiewają właśnie dla Ciebie

Irmina pokręciła głową, z niedowierzaniem patrząc na przyjaciółkę. W pewnym momencie powiedziała:

Nina, nie wiem, jak to się stało, ale chyba naprawdę to był on. Jego słowa, jego sposób mówienia Sławek Cię kochał. Może chciał Cię wesprzeć stamtąd. I udało mu się. Nie widziałam Cię tak szczęśliwej od lat.

Kiedyś ktoś poskłada Twoje zranione serce na nowo. I wtedy przypomnisz sobie, iż jesteś po prostu szczęśliwa.

Idź do oryginalnego materiału