Nie rozumiem cię wcale, córeczko, w końcu jesteś kobietą, cóż winna jest ta biedna dziewczynka? No i co z tego, iż od innej kobiety? Będziesz ją wychowywać, a ona kiedyś nazwie cię mamą. Tak się stało, ale powinnaś być mądrzejsza, kochasz męża pokochaj i jego córkę.
Mężczyźnie zadzwoniono z opieki społecznej i kazano zabrać biologiczną córkę, o której istnieniu nie miał pojęcia
Kasia, usiądź, muszę ci coś ważnego powiedzieć westchnął Tomek.
Dzwonili dziś z opieki. Moja córka jest teraz w domu dziecka Kasia aż sapnęła ze zdumienia i powtórzyła:
Jaka córka? Od kogo? Żartujesz? nie mogła uwierzyć.
Tomek opuścił wzrok:
Nie, Kasiu, nie żartuję. Sześć lat temu, kiedy jeszcze się nie znaliśmy, spotykałem się z Weroniką. Gdy z tobą związek stał się poważny, zostawiłem ją.
Weronika odnalazła mnie rok później i powiedziała, iż urodziła od mnie Anię.
Nie wierzyłem, ale gdy ją zobaczyłem choćby bez badań było widać, iż moja. Nie wiem, co się stało z Weroniką, tylko zadzwonili i zapytali, czy zabiorę Anię, czy nie.
Pierwsza reakcja Kasi była krzyknąć:
Nie, nie potrzebuję cudzej córki! ale spojrzenie męża zmusiło ją do powiedzenia czegoś zupełnie innego:
Dobrze, najpierw ją odwiedzimy, razem ostrożnie odparła żona.
Tomek ucieszył się z jej odpowiedzi i po krótkim namyśle zdecydowali, iż pojadą następnego dnia. Kasia patrzyła na dziewczynkę i nie widziała w niej podobieństwa do męża. Ania, mająca pięć lat, była drobna i wychudzona.
Trzymała w rękach wytartego misia, a gdy ją o coś pytano, chowała twarz w jego futerku. Szczerze mówiąc, Kasia nie polubiła jej od razu. Choć żal jej było dziecka, zazdrość do innej kobiety teraz przelała się na tę małą.
Okazało się, iż Anię zabrano Weronice, która prowadziła chaotyczne życie często sięgała po butelkę, imprezowała do rana, a o córce choćby nie myślała. Jednak zdążyła powiedzieć, kto jest ojcem Ani, i nic już nie dało się zmienić.
Kasia widziała determinację męża, by zabrać dziewczynkę do domu. Próbowała go odwieść od tego pomysłu, aż w końcu Tomek wybuchnął:
Sama nie możesz urodzić, więc siedź cicho, a ja nie oddam córki do domu dziecka. Nie podoba ci się? Wyjdź, dam sobie radę sam
Kasi boleśnie było to słyszeć, ale z każdej strony miał rację Tomek pragnął dzieci, a ona nie mogła ich mieć. W młodości miała problemy zdrowotne i lekarze postawili krzyżyk na jej macierzyństwie. Do tego kochała Tomka i nie chciała go stracić.
Był pracowity, każdy grosz wkładał w dom, prawie nie pił wiele kobiet chwytałoby się takiego mężczyzny, a ona nie była pewna, czy znajdzie lepszego.
Gdy Tomek przywiózł córkę do domu, od razu ostrzegł żonę:
jeżeli zobaczę, iż ją krzywdzisz nie licz na litość. Kasia z trudem zaczęła się nią opiekować zabrała ją do łaźni, wymyła dokładnie, choć patrząc na wychudzoną pleck