Nie mogła zajść w ciążę. Siostry postanowiły pomóc. "Mówienie o genach mnie stresowało"

gazeta.pl 2 godzin temu
- Od wielu lat próbowaliśmy z mężem różnych metod, by udało mi się zajść w ciążę. Bolesne leczenie, zabiegi, terapie, leki. Wszystko na nic - opowiada Jaclyn Fieberg, 40-latka z Nowego Jorku, która w rozmowie z amerykańskimi mediami przyznała, iż marzenie o posiadaniu dziecka pomogły spełnić jej siostry. - Jedna oddała swoje komórki jajowe, a druga została matką zastępczą - dodała.
Jaclyn Fieberg, 40-latka z Nowego Jorku, i jej mąż, 46-letni Greg Fieberg, przez lata starali się o dziecko. U kobiety zdiagnozowano endometriozę i zespół Turnera typu mozaikowego (TS), co było jedną z poważniejszych przeszkód, by móc zajść w ciąże, donosić ją i urodzić zdrowe dziecko. - Wydaliśmy fortunę, bo siedem nieudanych prób zapłodnienia in vitro kosztowały nas prawie 70 tys. funtów, nie wspominając o kosztach psychicznych, kiedy trzy razy udało się mi zajść w ciążę, ale każda zakończyła się poronieniem - opowiada kobieta cytowana przez portal dailymail.co.uk. - Stanęliśmy pod ścianą, bliscy załamania i depresji. Wtedy przyszły z pomocą moje dwie siostry - dodaje.

REKLAMA







Zobacz wideo Jak Sylwia Przybysz reaguje na komentarze, iż jest za młoda na bycie mamą? "Jesteśmy odpowiedzialni"



Marzenie o dziecko miało swój finał
- Wszystko zaczęło się wiele lat temu. W 2018 z moim mężem Gregiem wzięliśmy ślub. Ja miałam 33 lata, on 39 lat, więc od razu zaczęliśmy starać się o dziecko. Jednak lata uciekały, a starania o ciążę przerodziły się w prawdziwy koszmar. Traciliśmy pieniądze, cały nasz harmonogram dni, tygodni i miesięcy uzależniony był od kolejnych badań, spotkań, terapii i wizyt u specjalistów - opowiada Jaclyn Fieberg. - Po latach byłam wrakiem człowieka, bo chociaż pojawiały się pomysły o macierzyństwie zastępczym, ja bardzo chciałam zajść w ciążę i urodzić dziecko - dodała.
Niestety, lekarze nie byli optymistami. - To brzmiało jak wyrok, na szczęście w tych trudnych chwilach miałam przy sobie nie tylko wspierającego męża, ale dwie siostry, które zawsze powtarzały, iż są gotowe, by realnie pomóc nam spełnić marzenie o dziecku - wspomina kobieta.
Jak zawsze, grzecznie odrzuciłam ich oferty, mając nadzieję, iż uda mi się począć własne dziecko z Gregiem. Nie chciałam tracić nadziei. Myśl o tym, iż nie będę miała własnego dziecka, mnie zabijała. I choćby jeżeli zdecydowałabym się na macierzyństwo zastępcze, przez cały czas chciałam, żeby komórki jajowe były moje. Dziecko, które miało przyjść na świat miało być moje
- opowiada Jaclyn Fieberg, która dopiero po kilku latach sugestii i namawianiu przez siostry, zgodziła się, by jedna z nich oddała jajeczka, a druga macicę. - To był najlepszy prezent, jaki można sobie wyobrazić od moich sióstr. Nasza więź się pogłębiła - dodała.


"Brakowało słów, by wyrazić wdzięczność moim siostrom"
Jaclyn za kilka miesięcy miała trzymać w ramionach swoje dziecko. By marzenie mogło się spełnić, jej starsza siostra, 42-letnia Stephanie Corritori, została matką zastępczą, natomiast młodsza z trójki sióstr, Meredith, dawczynią komórek jajowych.



- Kiedy dostaliśmy telefon od naszej lekarki, wszystkie trzy popłakałyśmy się ze szczęścia. Udało się coś, na co tak długo czekałam. Za kilka miesięcy miałam zostać matką i to dzięki pomocy moich sióstr. To było piękne, ale oczywiście były rozterki, bo kiedy brzuch Steph rósł, momentami czułam zazdrość. Myślenie o genach Meredith też mnie martwiło - wspomina kobieta. - To na szczęście minęło, kiedy na świat przyszła moja córka - dodaje.






W lutym 2024 roku Steph urodziła dziecko Jaclyn i Grega. - Brakowało słów, by wyrazić wdzięczność moim siostrom. Tego dnia, gdy trzymałam swoją córkę Emersyn, Meredith i Steph przytuliły się do nas, by zrobić sobie zdjęcie. To był istotny moment, świadomość, iż to właśnie te dwie wspaniałe siostry sprawiły, iż to wszystko się wydarzyło - wspomina Jaclyn Fieberg.
Idź do oryginalnego materiału