„Nie. Postanowiliśmy, iż lepiej nie przywozić żony i dziecka do tego mieszkania”

twojacena.pl 1 dzień temu

15 marca 2025 Dzień, którego nie chciałbym nigdy zapomnieć, choć muszę go zapisać w pamiętniku, bo przyniósł mi cenną lekcję.

Nie. Postanowiliśmy, iż lepiej nie przywożesz żony i dziecka do tego mieszkania. Nie możemy dłużej znosić niewygód i w końcu poprosimy was o wyprowadzkę powiedział ojciec mojego przyjaciela, gdy rozmawiałam po telefonie z Michałem. A twoja żona potem będzie krążyć po dzielnicy, mówiąc, iż wyrzuciliśmy was na ulicę z małym dzieckiem.

Sąsiadka z pokoju przy pierwszej klatce, pani Halina, od razu zauważyła, iż Bogna wróciła po rozmowie z mężem przygnębiona. Obie po raz trzeci zostały mamami trzy dni temu i miały wyjść ze szpitala po południu. To miał być powód do radości, a nie smutku.

Bogno, nie masz wyrazu na twarzy. Co się stało? zapytała Halina.

Michał powiedział, iż właścicielka mieszkania w Warszawie kazała nam natychmiast wyjść. Mówiła, iż wynajmuje je parze bez dzieci, a my chcemy przywieźć noworodka. Będzie płakać w nocy, sąsiedzi będą narzekać, a ona nie potrzebuje kłopotów odpowiedziałam, starając się powstrzymać łzy.

I co, nie macie już gdzie pojechać? dopytała.

U rodziców Michała jest trzypokojowe mieszkanie, ale mieszka tam jeszcze jego młodsza siostra. A moi rodzice mieszkają w wiosce, dwadzieścia kilometrów od miasta wyjaśniłam.

No to zostaniecie tydzień albo dwa u teściów, dopóki nie znajdziecie nowego lokum zaproponowała.

Michał szukał już czegoś, ale właściciele od razu odmawiają, gdy dowiadują się o dziecku odparłam.

Tak, problem. Ale nic, mamy jeszcze dwa dni, więc twój mąż coś wymyśli dodała Halina.

Michał jednak nic nie wymyślił. Przeglądając oferty w internecie, po kolejnych odmowach po prostu przeniósł nasze rzeczy z wynajmowanego mieszkania do domu rodziców.

Rodzice i siostra nie byli zachwyceni, iż w ich mieszkaniu ma zamieszkać rodzina Michała z małym niemowlęciem i tak niepokojącym lokatorem.

Synu, pamiętasz, iż przed ślubem ustaliliśmy, iż nie będziesz mieszkał z żoną w naszym domu powiedziała matka, patrząc na nas surowo. Masz prawo przebywać w swoim pokoju, ale nie chcemy obcych ludzi w tej kamienicy.

A twoja Bogna jest obcą. Dla ciebie to żona, dla nas to nieznajoma. Ty ją wybrałeś, my jej nie wybraliśmy.

Mamo, to tylko tymczasowe, dopóki nie znajdziemy czegoś stałego próbował przekonać Michał.

Wiesz, co mówią: tymczasowy nie jest trwały. Najpierw przyjedziecie na tydzień, tydzień zamieni się w miesiąc, a miesiąc w wieczność odparła.

Nie, poza tym oboje pracujemy, twoja siostra studiuje. My chcemy spokojnie odpocząć. Z małym dzieckiem w mieszkaniu nie da się: nie można głośno rozmawiać, nie da się oglądać telewizji, a w nocy trzeba być gotowym na krzyk noworodka dodała matka.

Postaram się znaleźć coś szybciej obiecał Michał.

W końcu matka ponownie powtórzyła:

Nie. Postanowiliśmy, iż lepiej nie przywozisz żony i dziecka do tego mieszkania. Nie możemy dłużej znosić niewygód i w końcu poprosimy was o wyprowadzkę.

A twoja żona potem będzie krążyć po dzielnicy, mówiąc, iż wyrzuciliśmy was na ulicę z małym dzieckiem. To zniszczy naszą reputację, a nie chcę, żeby o nas źle mówiono. Nie przynosz więc wcale dziewczynę i dziecko podsumował ojciec.

Z tą wiadomością Michał poszedł do szpitala, żeby odebrać noworodka.

Posłuchaj, Bogno, może tymczasowo zamieszkacie u rodziców z dzieckiem? zapytał.

Czy twoja matka nie chciałaby zobaczyć wnuczka? zdziwiła się Bogna.

Nie wiem, mama powiedziała, żebyśmy do nich nie przyjeżdżali odpowiedział Michał.

To dziwne! Inne kobiety z dziećmi przywitają się u nas kwiatami, prezentami, radością. My jak bezdomni, nikt nas nie chce zobaczyć obraziła się Bogna.

Wieczorem zadzwoniła do rodziców, a tego samego dnia, po wypisaniu się ze szpitala, przyjechał jej ojciec.

Zbieraj, córko, wnuczku, jedźmy do domu. A ty, Michałe, przywieź wszystkie rzeczy Bogny i to, co dla malucha kupiliśmy powiedział teść.

Do wsi dotarliśmy w trzydzieści minut. W małym pokoju stało już łóżeczko z pościelą w kształcie misiów i króliczków, obok komoda na ubranka i wygodne krzesełko do karmienia. W salonie czekał pięknie nakryty stół na uroczysty obiad. Nie było obcych tylko rodzice, babcia Bogny i jej młodsza siostra Irena.

Rozmawiając przy jedzeniu, nie wspomniano o krewnych z strony Michała, ale gorąco debatowano, jak nazwać chłopca. Wybraliśmy imię Ilya.

Michał po obiedzie odjechał do Warszawy, obiecując, iż jutro przywiezie resztę rzeczy Bogny. Gdy wrócił, czekały nas dobre wieści.

Bogno, Michału powiedział ojciec, gdy cała rodzina usiadła przy stole. Po konsultacji z mamą postanowiliśmy sprzedać dom babci, a pieniądze z tej transakcji przekazać wam.

Zrobimy to jako prezent dla Bogny, ale z jedną warunkiem: dom, w którym teraz mieszkamy, po woli testamentu przejdzie na Irenę. Zgadzasz się, Bogno? zapytał.

Oczywiście, zgadzam się.

Jutro ogłoszę sprzedaż dodał ojciec.

Dom sprzedano w ciągu trzech miesięcy. W tym czasie Bogna i Ilya mieszkali w wiosce, a Michał w Warszawie w mieszkaniu rodziców, choć w weekendy przyjeżdżał do żony i synka.

Kolejne półtora miesiąca poświęciliśmy na poszukiwanie mieszkania, załatwianie kredytu i remont. Wreszcie nadszedł dzień, kiedy Bogna, Michał i mały Ilya wprowadzili się do własnego lokum. Po miesiącu wprowadzania wszystkiego w miejsce, zorganizowaliśmy przyjęcie nowego domu. Zaprosiliśmy rodziców Bogny, jej przyjaciółki i znajomych Michała. Na tej uroczystości nie było jego rodziców dowiedzieli się dopiero, iż syn kupił mieszkanie, gdy już pakował swoje rzeczy.

No i co, synu, zaprosiłeś wiejską rodzinę na nowosienie, a nam nie powiedziałeś, iż masz własne mieszkanie? Mogłeś nas zaprosić! skrytykowała matka Michała przez telefon.

A nie wpuścić do nas mojej żony i nowonarodzonego dziecka to ma być rodzinny gest? zapytał.

Przecież wyjaśniłam, iż jesteśmy starsi, potrzebujemy spokoju. Czy możemy wpaść w gościnę? odpowiedziała matka.

Po co? odparł Michał.

Bo Ilya to nasz wnuk.

Mamo, naszemu synkowi niedługo będzie pół roku, a ty dopiero teraz chcesz go zobaczyć. Dziwne, prawda?

Nie ma w tym nic dziwnego. Kiedy był mały, nie było co oglądać wszystkie niemowlęta wyglądają tak samo odparła.

Wydaje mi się, iż powód jest inny. Bałeś się, iż przywiozę rodzinę do waszego mieszkania i będziecie bronić swoich murów jak twierdzę.

I kiedy Bogna mieszkała u rodziców z Ilya, nie chcieliście go poznać. Teraz, gdy mamy własne mieszkanie, możemy wpaść w gościnę. Przepraszam, ale nie jesteśmy jeszcze gotowi, by was zobaczyć powiedział Michał.

Czyli się obrażacie? zapytała matka. Ja chciałam zaprosić twoją żonę i dziecko na naszą działkę na lato.

Dlaczego nagle? zdziwił się syn.

Dziecko potrzebuje świeżego powietrza. W mieście już w maju jest gorąco, a latem będzie duszno i zapychać będzie pył.

A twoja żona mogłaby mieszkać na działce sama, nikt by nie przeszkadzał. My z ojcem przyjeżdżalibyśmy tylko w weekendy.

Mam urlop w październiku, a on w listopadzie. Nie weźmiemy od was pieniędzy, tylko poprosimy Bognę, by posadziła warzywa, żeby nie przerośli tak to ułożyliśmy.

Rozumiem, mamo! Potrzebujecie pomocnika na działkę. Nie, radźcie sobie sami. jeżeli zechcemy zabrać Ilyę na świeże powietrze, Bogna weźmie go do rodziców. odpowiedział Michał.

Po raz pierwszy matka i siostra Michała zobaczyły Ilyę, gdy miał już dwa i pół roku, przypadkowo spotykając się z Bogną w centrum handlowym. Spojrzały na niego z daleka, ale nie podeszły bliżej.

Takie bywają babcie i mamy.

**Lekcja, którą wyniosłem:** w rodzinnych konfliktach łatwo zapomnieć, iż każdy z nas ma własny punkt widzenia i własny lęk. Najlepiej jest rozmawiać szczerze i szukać kompromisu, zanim zrani się serca najbliższych.

Idź do oryginalnego materiału