NIE POTRAFIĘ BEZ CIEBIE ŻYĆ.

newsempire24.com 3 dni temu

Przemoczona deszczem Ania biegła chodnikiem, szepcząc do siebie jedno słowo: – Nienawidzę! Nienawidzę siebie!

Szarość dnia nie zdołała zakryć goryczy i zmęczenia, które ciążyły na jej duszy. Choć deszcz lał się z nieba, jego krople zdawały się wydobywać z jej wnętrza. Deszcz zdawał się mówić Ani, iż powinna gwałtownie przejść przez ten burzliwy okres i ruszyć dalej, by znów się podnieść po upadkach. W końcu po najciemniejszej nocy zawsze wstaje świt, prawda?

Deszcz miał wiele do powiedzenia, ale Ania nie chciała go słyszeć. Wtedy, tak jak mężczyzna, podjął decyzję za nią, ale o tym później.

Zmokłam znowu. Dobrze mi tak – pomyślała z irytacją. – Wrócę do domu, zrobię sobie gorącej herbaty… Ale po co się spieszyć?

Jej myśli przerwało żałosne miauczenie.

Kto to? – Ania spojrzała pod krzak przy domu.

Tam siedział mały szary kotek, który piszczał żałośnie. W innych okolicznościach przeszłaby obok, ale tego dnia nie mogła.

Chodź ze mną, kotku. Jesteś tak samo nieszczęśliwy jak ja. Razem będzie raźniej – powiedziała Ania, tuląc drżące stworzenie.

Przedstawiam wam naszego nowego księgowego – powiedział szef firmy, w której Ania pracowała, wprowadzając nowego pracownika.

Ania gwałtownie nawiązała z nim kontakt wzrokowy – spojrzenie przemówiło więcej niż słowa. W późniejszym czasie dostrzegła, iż jego oczy są szare, ale wtedy widziała jedynie ich głębię. Ogarnęło ją uczucie, jakby spojrzała w lustro.

Zdrastwujcie, Nazywam się Anna Kowalska! Będziemy dzielić ten sam pokój – powiedziała cicho Ania.

Olek Nowicki – absolwent akademii wojskowej – przedstawił się Olek.

Głos. Ten głos był niesamowity! Wtedy to Ania naprawdę poczuła dreszcz, gdy nie tylko jej rzęsy drżały, ale także kolana. Głos ten dotarł do jej serca i tam się zadomowił. Ania nie mogła powstrzymać uśmiechu, kiedy Olek do niej mówił.

Zachowuję się, jakby miałam dwanaście lat! – myślała, czując rumieniec na policzkach.

Dziś Ania przyniosła rezygnację z pracy, co zaskoczyło szefa. Zabrała swoje rzeczy, długopisy i kilka dokumentów. Wyszła z biura, nie oglądając się za siebie.

O, jakie oczy! – pomyślał Olek przekraczając próg biura. Nie mógł dostrzec nic poza jej oczami. Wszystko wokół zniknęło, byli tylko oni dwoje. Muszę uważać, żeby nie utonąć w tych oczach – zdecydował.

Ich codzienność w pracy zaczęła się tak zwyczajnie. Dotykali się przypadkowo opuszkami palców, jakby przepływał między nimi prąd. Ania cofała rękę, bojąc się tego płomienia. Olek zauważył to i starał się jej nie krępować, choć pragnął jej dotyku. Pewnego dnia, sięgając po mysz, dotknął małego palca Ani i aż się wzdrygnął.

Mam nadzieję, iż niczego nie zauważyła – pomyślał, gwałtownie cofając rękę.

Olek był odzwierciedleniem Ani – w myślach, działaniach i marzeniach. Ania umiała przewidzieć jego słowa, bo mówił dokładnie to, co sama zamierzała powiedzieć. Czuła na sobie jego wzrok, choćby gdy tego nie robił. Ich serca dotykały się w ciszy i to ich łączyło. On wiedział, iż jest “jej” człowiekiem. Ich słowa były przedłużeniem myśli drugiego.

Minęły trzy lata. Olek nie zdobył się na odwagę, by zrobić pierwszy krok. Ania czekała. On nie chciał burzyć tego, co mieli. Co jeżeli wszystko się rozpadnie?

Nasycając kociaka, Ania patrzyła przez okno. Deszcz nie ustawał, a kałuże bulgotały na chodniku. Nie chciała o niczym myśleć.

Jutro będzie nowy dzień – westchnęła.

Wieczorem, wtulona w różowy szlafrok, głaskając ciepłe futerko kotka, zasnęła.

Przez sen usłyszała dzwonek do drzwi. Trzymając kotka, ruszyła do korytarza. Wiedziała, kto jest za drzwiami.

Anno Kowalska, wiem, iż jesteś w domu. Otwórz proszę! – usłyszała znajomy głos.

Otworzyła drzwi i zobaczyła Olka.

Ach, nie jesteś sama? Mogę dołączyć do towarzystwa? – zapytał Olek, wyraźnie zdenerwowany. Ania milczała.

Nie mogę bez ciebie! Rozumiesz? Po co odeszłaś? To boli bez ciebie, i wiem, iż ty też to czujesz. Nie jesteśmy już dziećmi. Chcę być z tobą, przepraszam, iż nie powiedziałem tego wcześniej – Olek zamilkł.

Był dla niej jej mężczyzną. Ona była jego kobietą.

Ich ręce splecione. Co będzie dalej?

Myślę, iż wszystko się ułoży. Po burzy zawsze wychodzi słońce, prawda?

Może warto podziękować za szczęśliwe zakończenie tej historii deszczowi? To on pomógł połączyć dwa serca.

Idź do oryginalnego materiału