- Nie puszczę mojego dziecka na kolonie, chociaż kadra, tematyka, miejsce i wszystko inne, byłoby po prostu idealne. Nie mam najlepszych wspomnień z koloniami. To była dla mnie trauma. Sama ledwo przetrwałam tygodniowy wyjazd i nie chcę powtórki z historii. Marysia jest wrażliwa. Boję się, iż będą ją gnębić, tak samo jak i mnie - zaznacza w rozmowie z eDziecko.pl Iza, nasza czytelniczka. - Mój mąż miał podobne odczucia. Pojechał i dwa dni później zabrali go rodzice - dodaje kobieta.
REKLAMA
Zobacz wideo Ustroń lepszą wersją Zakopanego? Sprawdziliśmy to!
"To rodzice bardziej przeżywają rozłąkę niż dzieci"
Kolonie, obozy i inne formy letniego wypoczynku dla dzieci i młodzieży to temat rzeka. Niektórzy są ich prawdziwymi entuzjastami, bo uważają, iż właśnie dzięki nim dzieci poznają świat, uczą się samodzielności nabywają pewnych doświadczeń i umiejętności.
Jestem od 8 lat wychowawcą kolonijnym i adekwatnie co roku gdzieś wyjeżdżam. Dzieci? Tu są różne. Na początku wszyscy marudzą, iż chcą do domu, a potem nie chcą wracać
- opowiada Kamila, nauczycielka historii, a także doświadczona wychowawczyni i kierowniczka letnich kolonii i zimowych obozów. - Myślę, iż bardziej przeżywają rozstanie i samą rozłąkę rodzice. Nie zliczę telefonów od mamy czy taty, bo synek i córka nie odbierają. To oni się tu nakręcają, a dzieciaki fajnie spędzają czas i choćby nie myślą o tym, by dzwonić do domu i zdawać relację - zaznacza opiekunka.
Kamila dodaje również, iż jako doświadczony wychowawca i kierownik kolonii chce, by jej syn również "złapał bakcyla". - Teraz jeździ jeszcze ze mną, jest za mały na długą rozłąkę z mamą, ale za kilka lat na pewno wyślę go samego, bo to nie tylko fajnie spędzony czas, ale krok ku samodzielności - dodaje w rozmowie z naszym portalem.
Wspomnienia o koloniach? "Byłam raz i mi wystarczy"
Jednak okazuje się, iż nie wszyscy podzielają podejście Kamili. Niektórzy dorośli są przekonani, iż nie jest to odpowiednia forma spędzania czasu dla ich zbyt wrażliwych pociech. Obawiają się, iż nie będą one odpowiednio zaopiekowane.
Ja byłam raz i mi wystarczy. To było dawno, jeszcze w podstawówce. Tydzień rozłąki z domem, koszmar. Oczywiście to były czasy bez telefonu, więc choćby nie mogłam zadzwonić i się pożalić. Najgorzej wspominam ostatnią noc. To był jakiś zwyczaj, gdzie śpiących malowano pastą do zębów. Obudziłam się z lepką mazią na twarzy. Wszystko było brudne. Poduszka, koc, śpiwór. Pastę miałam choćby we włosach. Od rana sprzątanie i wychowawca nie przyjmował do wiadomości, iż ja w tym procederze nie brałam udziału. Odpowiedzialność zbiorowa i koniec
- wspomina Ania. Jest mamą małego dziecka i na razie nie musi decydować o tym, czy wyśle je na kolonie. Jednak jak sama zaznacza, po swoich doświadczeniach zdecydowałaby się raczej na inną formę letniego wypoczynku. - Może raczej półkolonie i zajęcia od 8 do 16-stej, a nie tygodniowy pobyt poza domem - dodaje.
- Wyjazdy kolonijne nie są odpowiednie dla wrażliwych dzieci. Sama mam kiepskie wspomnienia i chcę przed tym uchronić córkę. Marysia nie poradzi sobie z wrednymi koleżankami, ale tu problemem może być wyżywienie. Ona jest niejadkiem i boję się, iż będzie chodzić głodna, albo nabawi się jeszcze jakiejś fobii, bo będą zmuszać ją do zjedzenia czegoś, czego nie lubi - zaznacza Iza.
- Rodzice często podchodzą do wyjazdowych kolonii, jak jakiegoś obozu przetrwania. Wcale tak nie jest. Żaden organizator nie chce krzywdy dziecka. Często te obawy są bardzo rozdmuchane i biorą się z przykrych doświadczeń rodzica - kwituje Kamila.
Jakie są Twoje doświadczenia z koloniami i obozami dla dzieci? Może chcesz podzielić się swoją historią o wyjeździe, który na długo zapadł w Twojej pamięci? Zapraszam do kontaktu: anita.skotarczak@grupagazeta.pl. Gwarantuję anonimowość.