– Nie rozumiem cię, córeczko, przecież jesteś kobietą, w czym biedna dziewczynka zawiniła? No od innej kobiety i co? Ty ją przecież wychowasz, będzie cię nazywała mamą.

twojacena.pl 3 godzin temu

Nie rozumiem cię, córeczko, przecież jesteś kobietą, co winna jest ta biedna dziewczynka? No i co z tego, iż od innej kobiety? Będziesz ją wychowywać, a ona kiedyś nazwie cię mamą. Tak wyszło, ale powinnaś być mądrzejsza kochasz męża, pokochaj i jego córkę.
Mężczyźnie zadzwoniono z opieki społecznej i powiedziano, żeby zabrał swoją córkę, o której istnieniu nie miał pojęcia
Kasia, usiądź, proszę, muszę ci coś ważnego powiedzieć westchnął Marek.
Dziś dzwonili z opieki. Moja córka jest w domu dziecka Kasia aż podskoczyła ze zdumienia.
Jaka córka? Od kogo? Żartujesz? nie mogła uwierzyć.
Marek opuścił głowę.
Nie, Kasiu, to nie żart. Sześć lat temu, gdy my dopiero się poznaliśmy, spotykałem się z Ewą. Kiedy między nami zrobiło się poważnie, zostawiłem ją.
Po roku Ewa mnie odnalazła i powiedziała, iż urodziła mi córkę Zosię.
Nie uwierzyłem, ale gdy ją zobaczyłem, nie trzeba było testów widać było, iż moja. Nie wiem, co się stało z Ewą, tylko zadzwonili i zapytali, czy zabiorę Zosię, czy nie.
Pierwszą reakcją Kasi było krzyknąć:
Nie potrzebuję obcego dziecka! ale spojrzenie męża sprawiło, iż powiedziała coś zupełnie innego:
Dobrze, najpierw ją odwiedzimy. Razem odpowiedziała ostrożnie.
Marek ucieszył się z reakcji żony i jeszcze tego samego dnia postanowili pojechać. Kasia patrzyła na dziewczynkę, nie widząc w niej podobieństwa do męża. Zosia, pięcioletnia, była drobna i chuda.
Trzymała w rękach wytartego misia i gdy pytano ją o coś, chowała twarz w jego futerku. Szczerze mówiąc, Kasi nie przypadła do gustu, choć żal jej było dziecka. Gdyby to była zupełnie obca dziewczynka, może by się wzruszyła, ale zazdrość o inną kobietę przeniosła się teraz na dziecko.
Okazało się, iż Zosię odebrano Ewie, bo ta wiodła rozwiązy tryb życia, nadużywała alkoholu, a o córce choćby nie myślała. Ale zdążyła powiedzieć, kto jest ojcem, i nic już nie dało się zmienić.
Kasia widziała determinację męża, by zabrać dziewczynkę. Próbowała go odwieść od tego pomysłu, aż w końcu Marek się wściekł:
Sama nie możesz urodzić, to siedź cicho, ale ja swojej krwi nie oddam do domu dziecka. Nie podoba ci się? Wynoś się, sam sobie poradzę
Bolało Kasię, ale z drugiej strony miał rację. Marek chciał dzieci, a ona nie mogła.
W młodości miała problemy zdrowotne i lekarze stwierdzili, iż nigdy nie zostanie matką. Do tego kochała Marka i nie wyobrażała sobie bez niego życia.
Był pracowity, każdą złotówkę wkładał w dom, prawie nie pił za takiego mężczyznę wiele kobiet by się złapało, a ona nie była pewna, czy znajdzie lepszego.
Gdy Marek przywiózł córkę do domu, od razu ostrzegł żonę:
jeżeli zobaczę, iż ją krzywdzisz nie licz na litość. Kasia przez siłę zaczęła zajmować się dziewczynką. Zaprowadziła ją do łazienki, umyła, choć patrząc na chudą plecki Zosi, trudno było powstrzymać łzy. Ubrała ją w sukienkę, zaple

Idź do oryginalnego materiału