Początki zmian w szkołach
"Ostatnio dużo czytam o tym, iż w szkołach wreszcie następują zmiany, iż oddolnie nauczyciele, rodzice i władze szkół starają się poprawiać zepsuty pruski system. choćby u mojego dziecka w 1. klasie podstawówki ostatnio wychowawczyni podzieliła się pomysłem na odejście od ocen cyfrowych i zastąpienie ich opisowymi, przynajmniej do czasu ukończenia przez dzieci 3. klasy" – rozpoczyna list nasza czytelniczka.
"Od znajomych, którzy mają dzieci, słyszę też o świetnych ideach dotyczących rezygnacji z prac domowych, wprowadzeniu większej ilości zajęć społecznych i uczących o pracy z emocjami. I to wszystko świetnie brzmi w teorii, raczej powinniśmy cieszyć się z tego, iż szkoły przechodzą trochę przebudzenie, jakiś rodzaj oddolnej transformacji. Coraz częściej słyszy się, iż nauczyciele naprawdę chcą zmian i chcą, żeby uczniowie przychodzili do placówek z entuzjazmem".
Teoria brzmi pięknie
Kobieta przyznaje jednak, iż nie ma przekonania do zmian: "Mam takie poczucie, iż jednak to wszystko pięknie wygląda tylko w teorii. Bo tak naprawdę realia są takie, iż coraz więcej nauczycieli jest zmęczonych systemem, walką z wiatrakami i śmiesznie niskimi zarobkami. Wiele pedagogów odchodzi ze szkół, bo lepsze pieniądze dostaną za etat w markecie, gdzie nie mają w pracy tak dużej odpowiedzialności społecznej, jak będąc nauczycielem.
Z drugiej strony są też świetne inicjatywy, jak więcej skupienia na psychice i emocjonalności uczniów, na ocenach opisowych, poszanowaniu przekonań i wyglądu dzieci, a choćby wspomniana już rezygnacja z zadawania obowiązkowych prac domowych. Wydaje mi się jednak, iż nic z tego nie będzie dobrze działało. Dlaczego, zapytacie z oburzeniem? Bo mimo chęci rodziców i nauczycieli, by dzieci się uczyły dla siebie i z chęcią chodziły do szkoły, nic się w polskiej szkole nie zmieni, jeżeli nie zmienimy naszej mentalności".
Najpierw zmiana w ludziach
Mama 1-klasistki opowiada o tym, jak edukacja wygląda z jej perspektywy: "W Polsce społeczeństwo od wielu pokoleń jest nauczone, iż żeby na czymś wyjść dobrze, najczęściej trzeba kombinować. Nie da się odnosić sukcesów i zgłębiać wiedzy z pozytywnymi wynikami w nauce, jeżeli dziecku i jego rodzicom brakuje ambicji. A z moich obserwacji wynika, iż większa część społeczeństwa wyznaje zasadę 'jak tu zarobić i się nie narobić'.
Nie chce mi się wierzyć, iż dzieci, które nie mają w szkole ocen i nie dostają pochwał w formie piątek, będą chciały same z siebie siedzieć z nosem w książkach. jeżeli nikt nie będzie sprawdzał ich wiedzy pracami domowymi, sprawdzianami i ocenami, wydaje mi się, iż nauka nie będzie dla nich priorytetem. jeżeli przypomnicie sobie czas, gdy miałyście 8-10 lat, to zrozumiecie, iż dla takiego dziecka ważniejsze jest wyjście na podwórko i zabawa z rówieśnikami, niż ślęczenie nad zadaniami z matematyki.
Nikt już nie chce być naukowcem, profesorem, cenionym specjalistą – dziś dzieci wolą być influencerami i youtuberami, bo oni są znani i dobrze zarabiają. A jak dziecko ma cenić i szanować zawody związane z nauką, skoro pedagogom daje się jakieś śmieszne pensje i nie idzie za ich pracą szacunek ze strony społeczeństwa? Bardzo to przykre, ale jestem zdania, iż póki nie zmieni się podejście Polaków i nie zaczniemy cenić za wiedzę (a nie tylko ją sprawdzać), to szkoła bez ocen i prac domowych w praktyce się nie sprawdzi" – kończy swój list zasmucona czytelniczka.