Książki często mają smutne wątki
Przeczytałam wiadomość nauczycielki o lekturze "Asiunia" i nie mogę się nie odnieść do niej, bo sama mam dziecko w szkole podstawowej. Rozumiem troskę rodziców – naprawdę. Też jestem mamą i chciałabym, żeby moje dziecko było szczęśliwe, beztroskie, pełne ciekawości do świata. Ale jednocześnie wiem, iż nie mogę go przed wszystkim ochronić. Życie nie jest bajką, a książki – choćby te dla dzieci – nie powinny być wyłącznie zbiorem wesołych historyjek.
Wspomniana w tamtym tekście "Asiunia" Joanny Papuzińskiej to nie jest książka, która straszy. To książka, która uczy. Wiem, bo czytałam ją z synem w zeszłym roku. Uczy empatii, rozumienia historii, uczy, iż wojna nie jest tylko suchym tematem z podręcznika, ale czymś, co dotknęło prawdziwych ludzi – także dzieci. Czy to smutna książka? Oczywiście. Ale czy smutek to uczucie, którego mamy unikać za wszelką cenę?
Nie da się wychować dziecka w świecie wyłącznie radosnych historii. Każde pokolenie miało swoje trudne lektury – "Oto jest Kasia", "Karolcia", "Dzieci z Bullerbyn" (tak, tam też są trudne momenty, choć ubrano je w cieplejsze barwy). Kiedyś "Chłopcy z Placu Broni", "Syzyfowe prace", "Kamienie na szaniec", "Kamizelka" były książkami, które poruszały, czasem wręcz wstrząsały, ale czy komukolwiek zaszkodziły? Przeciwnie, to one kształtowały w młodych ludziach siłę, odporność, zrozumienie świata.
Nie wychowujmy płatków śniegu
Nie powinniśmy chronić dzieci przed wszystkimi trudnymi tematami, tak samo jak nie da się uchronić ich przed życiem. Oczywiście, trzeba dostosować sposób, w jaki się o tym mówi – nie rzucać malucha na głęboką wodę, tylko wprowadzać go w temat z wyczuciem. Może, zanim dziecko zacznie czytać "Asiunię", warto z nim porozmawiać i opowiedzieć o książce: "To historia dziewczynki, która przeżyła wojnę. Nie musisz się bać, u nas teraz nie ma wojny. Ale warto poznać tę książkę, żeby wiedzieć, jak wyglądał świat, gdy babcia była mała".
Z całym szacunkiem, ale czy naprawdę chcemy wychowywać "płatki śniegu", które roztopią się przy pierwszym trudniejszym temacie? Tyle się narzeka, iż dzieci są zbyt wrażliwe i delikatne. One są mądre, wrażliwe – zgoda. Ale nie sprawimy, iż będą silne i gotowe na życie, jeżeli będziemy usuwać im spod nóg każdy kamyczek.
Książki są bezpiecznym miejscem do poznawania trudnych rzeczy. Lepiej, żeby dziecko pierwszy raz zetknęło się z wojną w "Asiuni", niż miałoby się o niej dowiedzieć przypadkiem, w oderwaniu od kontekstu, z jakiegoś nagłówka w internecie. Nie rezygnujmy z trudnych książek. Nie bójmy się ich. One nie krzywdzą, tylko uczą. A my, jako rodzice, jesteśmy po to, żeby pomóc dzieciom je zrozumieć.