Nie zatankujesz auta, jak nie pokażesz prawka. Tak posłanka chce walczyć z bandytami drogowymi

dadhero.pl 2 tygodni temu
Ostatnie tygodnie obfitowały w wypadki spowodowane przez kierowców, którzy nie powinni prowadzić, bo wcześniej zabrano im prawo jazdy. I jak to u nas bywa, natychmiast ruszyła lawina pomysłów na to, jak takich bandytów wyeliminować z dróg. Najnowszy zgłosiła jedna z posłanek KO. Polityczka chce, by prawo jazdy kontrolowali… pracownicy stacji benzynowych.


Tracisz prawo jazdy, to nie możesz prowadzić. Przesiadasz się na rower albo do komunikacji zbiorowej. Niby to proste, ale do wielu osób nie dociera. Widać to w statystykach policyjnych. Co roku podczas kontroli drogowych policjanci zatrzymują około 15 tysięcy kierowców, którzy nie powinni jeździć, bo mają sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Co najmniej jeden, bo w tym gronie są "kolekcjonerzy", którzy uzbierali choćby kilka takich wyroków, a zatrzymany w tamtym roku rekordzista miał aż 11 zakazów.

Nie masz prawka, nie tankujesz


Przez lata tą patologią nikt się specjalnie nie przejmował. Zmieniło się to po kilku niedawnych tragicznych wypadkach. Seria śmierci na drogach sprawiła, iż politycy postanowili w końcu poszukać pomysłów na to, by kierowcy, którzy stracili prawo jazdy, zwykle za nagminne łamanie przepisów lub jazdę pod wpływem, przestali siadać za kierownicę.

Jeden z takich pomysłów już wdrożono. Chodzi o udostępnienie firmom transportowym elektronicznej bazy, w której można sprawdzić, czy dany kierowca ma aktywne prawo jazdy. Gdy pracodawcy zaczęli z niej korzystać, posypały się wypowiedzenia, bo okazało się, iż część kurierów i kierowców firm przewozowych nie ma uprawnień. To jednak nie rozwiąże problemu, bo nie dotyczy tych, którzy mimo zakazu prowadzą swoje prywatne auta.

Sposób na wszystkich kierowców wymyśliła posłanka KO Katarzyna Kierzek-Koperska. Jej zdaniem problem kierowców bez uprawnień można wyeliminować dzięki masowym kontrolom. Ale nie policyjnym. Kontrolować kierowców mieliby pracownicy stacji benzynowych.

"Sprzedawca na stacji paliw miałby obowiązek sprawdzić prawo jazdy. Nie mógłby sprzedać paliwa osobom z brakiem dokumentu. Ten sposób nie wyeliminuje wszystkich tych, którzy nie powinni kierować pojazdem, ale można znacznie poprawić sytuację, gdyż często są to ludzie, którzy samodzielnie funkcjonują ze swoją dysfunkcją życiową, nie przemieszczają się z innymi kierowcami i wręcz ukrywają łamanie prawa, jakim jest prowadzenie pojazdu bez uprawnień" – napisała posłanka KO w swojej interpelacji skierowanej do Ministerstwa Cyfryzacji oraz do Ministerstwa Infrastruktury.

Pomysł posłanki nie dotyczy tylko sprawdzania dokumentów. "W dalszej kolejności można zobowiązać stacje paliw do sprawdzania trzeźwości i wzywania policji" – czytamy w interpelacji. W uzasadnieniu swojego pomysłu Katarzyna Kierzek-Koperska powołuje się na przepisy, które zobowiązują sprzedawców sklepów do sprawdzania dowodów młodym osobom, które kupują alkohol.

Jako przykład podaje też przepisy regulujące sprzedaż papierosów w samoobsługowych automatach, które obowiązują w kilku krajach Europy Zachodniej. Żeby kupić papierosy, trzeba tam zeskanować dowód osobisty w czytniku. Zdaniem posłanki w Polsce można by to wprowadzić na stacjach benzynowych, z tą różnicą, iż kierowca przed tankowaniem musiałby zeskanować prawo jazdy.

Intencje szlachetne, ale...

Pomysł z czytnikami praw jazdy na stacjach benzynowych od razu można uznać za utopijny. Dlaczego? Wyposażenie dystrybutorów paliwa w takie urządzenia, które łączyłyby się z elektroniczną bazą Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, wymagałoby wielomilionowych wydatków. Łatwiejsze i mniej kosztowne byłoby przyznanie pracownikom stacji paliw uprawnień do kontrolowania dokumentów kierowców. Czy są więc szanse na to, iż pomysł Kierzek-Koperskiej wejdzie w życie?

Na razie żaden z resortów nie odpowiedział na interpelację posłanki. Ale do jej pomysłu odniósł się w wywiadzie dla Radia Zet minister infrastruktury Dariusz Klimczak. I, delikatnie mówiąc, nie jest nim zachwycony. – To jest bardzo zły pomysł. (…) Państwo powinno w takich sytuacjach stawiać jasne przepisy, ale nie takie, które utrudniają życie, czyli weryfikowanie przypadkowego kierowcy, który tankuje paliwo na stacji – stwierdził szef resortu infrastruktury.

Rzeczywiście, takie kontrole mocno utrudniłyby życie wszystkim kierowcom. Nie tylko dlatego, iż samo tankowanie trwałoby dłużej. Posłanka Kierzek-Koperskiej ewidentnie zapomniała, iż w Polsce od kilku lat kierowcy nie mają obowiązku wożenia ze sobą prawa jazdy. I bardzo się do tej wygody przyzwyczaili. Żeby więc wcielić w życie pomysł kontroli na stacjach, trzeba by było najpierw przywrócić obowiązek wożenia przy sobie prawa jazdy. A to raczej by się kierowcom nie spodobało.

Na pewno nie spodobałyby się im też awantury na stacjach. A te byłyby niemal pewne. Łatwo bowiem sobie wyobrazić, do jakich dantejskich scen doszłoby, gdyby ktoś śpieszący się do pracy nie mógł zatankować, bo zapomniał prawka.

Na szczęście nic nie wskazuje na to, iż do takich scen dojdzie. Z wypowiedzi ministra Klimczaka wynika, iż pomysł posłanki Kierzek-Koperskiej zostanie gwałtownie wyrzucony do kosza.

Źródło: sejm.gov.pl, Radio Zet


Idź do oryginalnego materiału