Nie zdążyłam zostać mamą – czyli najbardziej beznadziejna i wkurwiająca kampania, jaką ostatnio widziałam.

jestemtylkosnem.blogspot.com 9 lat temu




O kampanii chyba nie muszę za wiele mówić, bo jest o niej głośno, z wielu względów, dlatego iż jest zupełnie oderwana od rzeczywistości przeciętnej Polki i dlatego, iż zrzuca posiadanie i wychowywanie dzieci na kobiety, a gdzie mężczyźni a pytam? Przecież sama kobieta w ciążę nie zajdzie, sama dziecko wychowa, niejedna z nas to udowodniła, jednak każdy w miarę inteligentny człowiek wie, iż dziecko potrzebuje ojca, matki i ojca, tak samo.

Może zatem kobieta nie zdążyła zostać matką, ponieważ nie znalazła odpowiedniego kandydata na ojca, a jakimś dziwnym trafem nie jest na tyle zdesperowana, żeby zajść w ciąże z kimkolwiek i wychowywać dziecko samotnie, interesujące czemu?

Uderzające w tej durnej kampanii jest też to, iż w dalszym ciągu macierzyństwo ma być świętym Graalem każdej z nas. Możesz spełnić się zawodowo, mieć fajny związek, rozwijać się itp., ale w pełni kobietą będziesz, dopiero kiedy będziesz miała dziecko. Ja zupełnie się z tym nie zgadzam, bo każda z nas powinna układać sobie życie jak jej się podoba, a na macierzyństwo decydować się z własnej potrzeby, a nie zewnętrznej presji. Pracownikom Fundacji Mamy i Taty widać choćby nie przyszło do głowy, iż niektóre kobiety po prostu nie chcą mieć dzieci, wiem, iż to naprawdę trudne do wyobrażenia, ale tak jest, nie wszystkie kobiety chcą być matkami.

Ja jestem matką i nie żałuję, jednak mogę powiedzieć wam, dlaczego większość kobiet nie decyduje się na dzieci, po pierwsze brak odpowiedniego partnera dobrze rokującego na ojca, a po drugie jest to, co Polska oferuje matką – czyli prawie nic.

Kiedy rodzi się dziecko, możesz liczyć na trwający do roku urlop macierzyński, o ile jednak pracujesz na śmieciowe umowy, to zapomnij o tym, ponieważ z takich umów nie są odprowadzane składaki na ubezpieczenie społeczne. Co potem? Mija rok, możesz iść na urlop wychowawczy lub wrócić do pracy. W pierwszym przypadku, o ile wasz dochód nie przekracza 574 złote na osobę, możecie liczyć na 400 złotych zasiłku i 77 złotych zasiłku rodzinnego, słyszycie ten szyderczy śmiech? W drugim przypadku z kolei pół roku wcześniej, zanim powrócisz do pracy, musisz złożyć podanie do żłobka, a najpierw znaleźć taki, w którym będziesz chciała zostawić dziecko na nawet około 10 godzin dziennie i następnie modlić się, aby pociechę tam przyjęli. Opcjonalny jest też żłobek prywatny, który co miesiąc wyniesie Cię od około 700 złotych w górę, górna granica nie jest znanaJ

I choćby jak już dziecko do żłobka się dostanie, a ty powrócisz do pracy, to licz się z tym, iż w ciągu pierwszego miesiąca będziesz musiała wziąć urlop. Dlaczego? Małe dzieci nie mają dobrej odporności, każdy rodzic to wie i każdy kontakt malucha z osobą zakatarzoną lub chorą, kończy się u nich infekcją, wtedy dziecka do żłobka nie przyjmą, zatem musi zostać w domu, a Ty z nim. o ile masz do dyspozycji babcię, która gotowa jest dzieckiem się zająć, to jesteś wielką szczęściarą, o ile jednak nie, bierzesz urlop na życzenie, dziecko zdrowieje, wraca na żłobkowe łono, a ty do pracy, mijają dwa tygodnie, miesiąc a maluch znowu choruje, jak myślisz co dalej?

Teraz pokaż mi pracodawcę, który zgodzi się, abym pracowała 2 tygodnie w miesiącu i zrozumie, iż moje dziecko znowu choruje.

Nie chodzi o to, abyśmy mieli rodzinne wysokości 1000 złotych na dziecko, to nic nie da, skorzystają z tego tylko kobiety, którym pracować się nie chce, bo po co tyrać za 1200 i po 8 godzinach ciężkiej pracy zajmować się domem i dzieckiem oczywiście, jak można dostać 1000 i bezstresowo ogarniać wszystko przez cały dzień? Nie tędy droga, jasne jakaś sensowna pomoc dla rodziców, rzędu, chociażby 300 złotych byłaby miła, ale żaden normalny człowiek decydując się na dziecko, nie liczy na zapomogi.

W Polsce będzie więcej dzieci, wtedy, kiedy kobiety z tytułami magistra politologii nie będą musiały pracować na kasie w Żabce i wtedy kiedy przedszkola i żłobki będą dostępne dla wszystkich, ponieważ sytuacja taka jak ta dziś, wywołuje u mnie tylko napad śmiechu.

Jestem matką i wiem, jak to wygląda, ja akurat jestem freelancerem i mogę pracować o dowolnych godzinach, zatem kiedy syn choruje, zajmuje się nim, a pracuje, jak uśnie, zarywając nockę, wiecie, jak wyglądam po tygodniu? Zgadnijcie. Nie, nikt mi nie pomaga, wszyscy, czyli babcia, i ciocie pracują, a ojciec dziecka pracuje w delegacjach niemal cały czas i widzimy się tylko w weekendy. Gdybym miała możliwość dostania pakietu 200 godzin na rok skorzystania z opiekunki, która zajmie się dzieckiem, kiedy ja muszę pracować, to byłabym w niebie.

A tak? Jestem w Polskim piekiełku, godząc pracę z wychowaniem dziecka i wkurwiając się cholernie, kiedy widzę tak beznadziejne kampanie społeczne, jak ta.

Buziak kochani!

Zdenerwowany, ale buziak
Idź do oryginalnego materiału