Nigdy nie proszę dziecka o pomoc w domowych obowiązkach. Mam sposób na współczesne pokolenie

mamadu.pl 1 tydzień temu
Ile razy prosiłaś, by dziecko pomogło ci w obowiązkach domowych? Posprzątało pokój, wyrzuciło śmieci czy odkurzyło? Tysiące. Ile razy bez marudzenia, odkładania w nieskończoność i wymyślania wymówek wstało i po prostu to zrobiło? No właśnie. I w tym momencie zaczynają się schody. Pewna influencerka znalazła niezawodny sposób. Wystarczy zmienić tylko jedno słowo.


Nieustanne proszenie i powtarzanie potrafią wyprowadzić z równowagi. Czasami po prostu mamy dość, machamy ręką, zakasujemy rękawy i same robimy to, czego oczekiwałyśmy od dziecka. Błąd. Zdajemy sobie z tego sprawę, ale dla świętego spokoju odpuszczamy.

Usuń jedno słowo


Sam Kelly, znana na Instagramie jako @samkelly_world, mama trójki dzieci, chętnie dzieli się z innymi rodzicami swoimi przemyśleniami i wskazówkami. Radzi, co zrobić, by dzieci zaczęły postępować w taki, a nie inny sposób. By zrobiły to, a nie tamto. By zaczęły "słuchać" i pomagać w domu. Jeden z wielu postów skrywa w sobie "życiową mądrość". Wiem, bo sama przetestowałam. Sprawdzone, działa.



"Staram się nigdy nie prosić o pomoc, jeżeli chodzi o obowiązki domowe" – pisze.

"Kiedy mówimy 'pomóż mamie' to dajemy dziecku do zrozumienia, iż to my jesteśmy odpowiedzialne za wykonanie tego zadania, a wszyscy dookoła nam w tym tylko pomagają" – dodaje.

Zastanawiając się nad tym na spokojnie, muszę przyznać, iż ta kobieta ma rację. Skoro prosimy o pomoc, to znak, iż to my musimy coś zrobić. To nasz obowiązek, nikogo innego. Ale z jakiegoś nieokreślonego powodu, potrzebujemy wsparcia. Czy je uzyskamy? Różnie z tym bywa.

A przecież to nie tylko naszym zadaniem jest wypełnianie obowiązków domowych. Gotowanie, robienie zakupów czy dbanie o porządek.

"Zarządzanie domem to w 100 proc. praca zespołowa" – dodaje. I ma rację.

By osiągnąć sukces, uzyskać wsparcie od pozostałych domowników, usuń ze swojego słownika słowo "pomoc".

Co w zamian?


Jak zatem powiedzieć, by dziecko zrobiło to, czy tamto? Prosty przykład. Trzeba opróżnić zmywarkę. Zamiast mówić: "Mógłbyś mi pomóc wyjąć naczynia ze zmywarki?", powiedz: "Przyjdź, proszę, i wyjmij naczynia".

Sam Kelly ma jeszcze jedną radę. Jej zdaniem słowo "proszę", warto zastąpić słowem "praca". Czyli: "Chodź, popracujemy, ja odkurzę, a ty wyjmij naczynia ze zmywarki".

W ten sposób komunikujemy i uświadamiamy dziecku, iż obowiązki związane z prowadzeniem domu są pracą, a nie tylko czynnościami, które wymagają niewielkiego lub żadnego wysiłku. Nie są czymś, co my, matki, wykonujemy w wolnej chwili. Tak o! Po prostu. Dla przyjemności. Kelly podkreśla jednak, iż słowo "praca" nie musi i nie powinno przywoływać w dziecku niemiłych skojarzeń.

Nieoczywiste korzyści


Dzieci, które angażowane są w obowiązki domowe, mają większą pewność siebie. Czują, iż są potrzebne. Że coś znaczą, iż od nich coś zależy. Wspólne ogarnianie domu wzmacnia więzi rodzinne. Pokazuje, iż razem można więcej, lepiej, szybciej, sprawniej. Zachęcając dzieci do wykonywania obowiązków domowych, kształtujesz w nich dobre cechy. Uczysz odpowiedzialności, samodzielności. Sprawiasz, iż wyrosną na zaradne i odnoszące sukcesy osoby.

Podsuwając, wyręczając i machając ręką, tak naprawdę wyrządzasz dziecku krzywdę. Pokazujesz, iż twoje słowa nie mają znaczenia. Uwierz, to odwróci się przeciwko tobie, szybciej niż myślisz.

Idź do oryginalnego materiału