Dziś przypomniałem sobie tamten dzień, gdy znalazłem płaczące niemowlę przed drzwiami sąsiadki, Leny, w wózku. Lena była równie zaskoczona jak ja. W obawie, iż stało się coś strasznego, zgłosiłem to na policję, mając nadzieję, iż odnajdą rodziców dziecka. Ale dni mijały, tygodnie też, a nikt się nie zgłaszał.
W końcu z żoną adoptowaliśmy maleństwo i nazwaliśmy je Zosia.
Osiem lat byliśmy szczęśliwą rodziną aż do dnia, gdy moja żona zmarła, zostawiając mnie samego z wychowaniem Zosi. Mimo straty znaleźliśmy w sobie radość.
Ale choćby w najśmielszych snach nie przypuszczałem, iż trzynaście lat po tym, jak Zosia pojawiła się w moim życiu, stanie przede mną jej biologiczny ojciec.
Był zwykły wtorek. Jeden z tych dni, które zlewają się z codzienną rutyną i mijają niezauważone. Właśnie skończyłem sprzątać po kolacji, gdy zadzwonił dzwonek. Nie spodziewałem się nikogo rodzina i przyjaciele wiedzieli, iż wieczory lubię spędzać w ciszy.
Otworzyłem drzwi i ujrzałem przed sobą mężczyznę. Jego napięta postawa i nerwowe poprawianie płaszcza zdradzały, iż nie jest przyzwyczajony do takich wizyt. Brązowe oczy od razu przykuły moją uwagę, choć nie potrafiłem powiedzieć dlaczego.
Przepraszam, iż przeszkadzam odezwał się, a jego głos lekko drżał. Pan Pan jest Marek Kowalski?
Skinąłem głową, wciąż nie rozumiejąc, o co chodzi.
Tak, to ja. W czym mogę pomóc?
Mężczyzna przełknął ślinę, mocno ściskając brzeg płaszcza, jakby to go trzymało w pionie.
Myślę iż jest pan ojcem Zosi.
Mrugnąłem. Wydawało mi się, iż źle usłyszałem.
Słucham? Co pan powiedział? spytałem zdezorientowany.
Jestem Tadeusz. Ja jestem biologicznym ojcem Zosi.
Na moment skamieniałem. Jakby ziemia zniknęła mi spod nóg. Zosia. Moja Zosia. Dziecko, które wychowywałem od niemowlęcia, które kochałem całym sercem. Próbowałem ogarnąć myślami to, co usłyszałem, ale emocje mnie przytłaczały. Rozum podpowiadał, iż powinienem coś powiedzieć, ale słowa utknęły w gardle.
Ojcem Zosi? wyszeptałem.
Tadeusz skinął głową, a w jego oczach malowały się nadzieja i żal.
Wiem, iż to szok. Ale szukałem jej od lat. Wtedy popełniłem błędy Teraz chcę ją tylko zobaczyć. Naprawić, co się da.
Ogarnął mnie gniew jak śmiał się tak po prostu pojawić? Po tylu latach chce wejść w jej życie?
Skrzyżowałem ręce na piersi i cofnąłem się o krok.
Tadeuszu, nie wiem, czego pan chce, ale Zosia ma rodzinę. Ja jestem jej ojcem od ponad dziesięciu lat. Przeszliśmy razem wiele. Jesteśmy rodziną. I udało nam się zbudować szczęście.
Wyglądał na złamanego, jego wzrok zmiękł.
Nie chciałem jej zostawić. Byłem młody, przestraszyłem się, nie byłem gotowy. Ale żałuję tego każdego dnia. Nie mogę cofnąć przeszłości, ale chcę być częścią jej przyszłości.
Serce waliło mi tak mocno, iż pewnie słychać je było w całym domu. Myśli kłębiły się: pozwolić mu spotkać się z Zosią? A jeżeli Zosia nie będzie chciała? jeżeli to ją tylko zrani? Przypomniałem sobie, ile walki kosztowało nas nasze małe szczęście, i nie byłem pewny, czy jestem gotów je dzielić z kimś z przeszłości.
Ale w oczach Tadeusza było coś szczerego. Nie przyszedł odebrać przyszedł szukać zgody. Odsunąłem się i cicho powiedziałem:
Niech pan wejdzie. Ale musimy porozmawiać.
Tadeusz wszedł, ostrożnie siadając na kanapie. Przyniosłem kawę, długo milczeliśmy, zanim odezwałem się:
Dlaczego teraz? Dlaczego nie wcześniej?
Wiercił się, splatając dłonie.
Myślałem, iż zapomnę. Że uda mi się żyć dalej. Ale nie mogłem. Kilka miesięcy temu dowiedziałem się, gdzie jest. Od tamtej pory zbierałem się na odwagę.
Zamilkł, a ja widziałem, jak ciężar przeszłości przygniata go.
Nie chciałem jej okłamywać. Po prostu nie wiedziałem, czy mam prawo się pojawić.
Długo na niego patrzyłem. Czy naprawdę żałował? A może
Wszystko musi iść powoli. Najpierw ja porozmawiam z Zosią. Ona nic o panu nie wie. To będzie dla niej szok. Ma swoje życie, Tadeuszu. I nie pozwolę, by ktokolwiek je zburzył.
Szybko skinął głową.
Rozumiem. Niczego od niej nie oczekuję. Chcę tylko, żeby wiedziała, kim jestem. jeżeli nie zechce mnie znać zaakceptuję to.
Nie wiedziałem, czego się spodziewać. Nie przygotowałem Zosi na coś takiego. Nigdy nie przyszło mi do głowy, iż jej biologiczny ojciec może wrócić. Jak zareaguje? Będzie zła? Poczuje się zdradzona?
Późnym wieczorem, po długich wahaniach, w końcu jej powiedziałem. Siedziała przy kolacji, bawiąc się widelcem, gdy ostrożnie się odezwałem:
Zosiu, muszę z tobą porozmawiać.
Uniosła brwi, wyczuwając powagę w moim głosie.
Co się stało, tato?
Dzisiaj przyszedł do nas mężczyzna. Nazywa się Tadeusz. Twierdzi, iż jest twoim biologicznym ojcem.
Oczy Zosi rozszerzyły się. Widziałem, jak myśli wirują jej w głowie.
To znaczy?
To znaczy, iż to on przyczynił się do twojego przyjścia na świat. Ale ty zawsze byłeś moją córką. I to się nigdy nie zmieni.
Zosia milczała. Jej twarz była nieczytelna. W końcu zapytała:
Myślisz, iż powinnam go poznać?
Zaskoczyło mnie to pytanie.
To twoja decyzja. On bardzo chce cię zobaczyć. Żałuje, iż nie był przy tobie. Teraz tylko prosi o szansę, by cię poznać.
Zosia zamyśliła się, po czym skinęła głową.
Spotkam się z nim.
W następnym tygodniu umówiliśmy się z Tadeuszem w parku. Czuć było napięcie, gdy czekaliśmy na ławce. Nie wiedziałem, co myśli Zosia, ale wyraźnie była zdenerwowana.
Gdy Tadeusz się pojawił, zatrzymał się na chwilę, jakby nie wiedział, od czego zacząć. Zosia wstała, podeszła i wyciągnęła rękę.
Cze

![Końskie: Będzie Jarmark Bożonarodzeniowy i uroczysta iluminacja choinki! [wideo]](https://tkn24.pl/wp-content/uploads/2024/12/III-Jarmark-Bozonarodzeniowy-w-Konskich-piatek-24-1024x682.jpg)












