Poranki w wielu domach wyglądają podobnie: zegarek tyka, śniadanie niezjedzone, buty gdzieś pod łóżkiem, a dziecko właśnie zaczęło się zamyślać, patrząc na muchę na szybie. I wtedy zaczyna się seria ponagleń, zniecierpliwionych oddechów, czasem podniesionych głosów. Rodzice nie robią tego złośliwie – mają własne obowiązki, pracę, napięty grafik. Ale dla dziecka to codzienny sygnał: "Jesteś za wolny. Znowu nie nadążasz. Znów coś robisz nie tak".
Pośpiech jako ukryte źródło napięcia
Dzieci żyją w zupełnie innym rytmie niż dorośli. Dla nich ważniejsze od "bycia na czas" jest domknięcie zabawy, dokończenie rysunku, przyjrzenie się kamyczkowi na chodniku. Gdy ciągle słyszą, iż muszą przyspieszyć, ich system nerwowy dostaje jasny komunikat: "Nie ma miejsca na twoje tempo, twoje potrzeby, twój świat".
Z biegiem czasu to może przerodzić się w wewnętrzny niepokój – uczucie ciągłej presji, napięcia, poczucia, iż trzeba się spieszyć, iż zawsze coś może się zawalić. A przecież dzieciństwo powinno być czasem ciekawości, a nie nieustannego stresu.
Nie chodzi tylko o poranki
Presja czasu to nie tylko kwestia wyjścia z domu. To także zajęcia dodatkowe ułożone od poniedziałku do piątku bez ani jednego wolnego popołudnia. To odrabianie lekcji "żeby było z głowy", to wyprawy do sklepu w trybie "szybko, bo musimy zdążyć". To życie w trybie zadaniowym, w którym nie ma miejsca na pauzę, nudę, rozmowę bez celu.
Dzieci, które dorastają w takim tempie, uczą się funkcjonować w trybie przetrwania. Są bardziej podatne na drażliwość, zmęczenie, trudności z koncentracją. A my, dorośli, często interpretujemy to jako "złe zachowanie", zamiast dostrzec, iż za tym stoi przeciążony system nerwowy.
Co można zrobić inaczej?
Nie zawsze da się uniknąć pośpiechu. Ale można wiele zdziałać, zmieniając podejście:
Zacznij dzień 10 minut wcześniej – ten drobny bufor może zmienić ton całego poranka.
Zamiast poganiania – komunikaty wspierające: "Potrzebuję, żebyś już zakładał buty. Pomogę ci, jeżeli chcesz."
Daj dziecku poczucie wpływu – pozwól mu wybrać ubranie dzień wcześniej albo samo ustalić kolejność porannych czynności.
Zadbaj o czas bez presji – przynajmniej raz dziennie: bez planu, bez zegarka, bez pośpiechu.
Dziecięcy spokój zaczyna się od dorosłego spokoju
Nie chodzi o to, by stworzyć idealne, niespieszne życie – to utopia. Jednak warto zauważyć, ile napięcia może nieść codzienne "pośpiesz się". I jak wielką ulgą dla dziecka (i dla nas samych) może być moment, w którym pozwalamy sobie i jemu – po prostu być. Bez presji, bez liczenia minut.