O weganizmie / Hardy

publixo.com 4 dni temu

Zastanawiam się poważnie,
czy weganki, karmiąc dzieci –
niemowlęta własnym mlekiem,
czują sprzeczność. Łamią przecież

swe zasady wyznawane –
żadnych jadeł odzwierzęcych!
Nigdy jajek, sera, miodu…
Zgroza dzieci mlekiem męczyć!

Jak to więc z pokarmem matki?
Mleko złe, a jest potrzebne?
Nawet bardziej – nieodzowne?
Te sprzeczności krążą we mnie.

Co do mięsa – zło najgorsze.
„Zbrodnia”! – kto zasadom wierny…
(chociaż człowiek, w swej naturze,
jest gatunkiem wszystkożernym).

Wegan sprawa, kiedy wierzą,
że wystarczą im roślinki,
są dorośli w swoim życiu…
Lecz ich dzieci – to nie świnki.

Nie są inwentarzem żywym,
lecz człowiekiem z urodzenia,
potrzebują, kiedy rosną,
mleka, mięsa do zjedzenia.

Dla rozwoju mózgu dziecka
witamina „be dwanaście”
w mięsie tkwiąca jest potrzebna
przez lat życia kilkanaście.

Skrajne diety nie dla dzieci…
Me pytanie zawrę w słowach:
„Czy weganie, dla zasady,
mogą zdrowiem ich szafować”?
Idź do oryginalnego materiału