"Nauczyciel" przestało brzmieć dumnie
Żyjemy w czasach, w których szkoła przestała być traktowana z szacunkiem i dla wielu osób nie jest już miejscem, gdzie zdobywa się wiedzę i umiejętności. Do tego zawód nauczyciela stracił prestiż z powodu warunków zatrudnienia, a społecznie przestano pedagogów traktować z szacunkiem, zarzucając im, iż nie mają wystarczającej wiedzy i doświadczenia.
Rodzice uczniów coraz częściej nie stoją z nauczycielami w jednej linii, ale podważają ich opinie, uważając, iż to oni są "tymi złymi", którzy są odpowiedzialni za porażki szkolne ich dzieci.
Nauczyciele coraz częściej muszą walczyć o godne warunki zatrudnienia, płace odpowiednie do wykonywanych obowiązków czy ciężaru odpowiedzialności, jaki na nich spoczywa. W zamian dostają od rodziców lekceważące traktowanie, śmieciowe warunki zatrudnienia i ciągłe mydlenie oczu przez Ministerstwo Edukacji Narodowej.
Gdzieś przez lata zgubiliśmy sens tego zawodu i jego ogromną wagę dla całego społeczeństwa. O tym z okazji Dnia Edukacji Narodowej 14 października pisał portal "Wysokie Obcasy" (a adekwatnie przypomniał tekst z 10 października 2025 roku).
Wypowiedzieli się w nim nauczyciele, którzy przyznali, iż ich zawód stał się pośmiewiskiem, a oni sami często wstydzą się przyznać, iż są (lub byli) pedagogami. Wielu zauważa, iż wciąż ciągnie się za nauczycielami łatka etatu z 18 godzinami "tablicowymi" i możliwość 2-miesięcznych wakacji.
Jednak z pedagożek, z którą rozmawiał portal, przyznała, iż nikt nie pamięta o przygotowaniu do lekcji, sprawdzaniu prac i wprowadzaniu danych do e-dzienników. W sumie te wszystkie czynności zajmują tyle, iż wychodzi tygodniowo ok. 40 godzin (czyli tyle, co klasyczny etat). Za te wszystkie godziny powyżej 18 lekcyjnych nikt nauczycielom jednak nie płaci dodatkowo.
Rodzice w pedagogach widzą wrogów
Problemem jest też to, iż uczniowie są coraz trudniejsi: nie chcą współpracować, są przebodźcowani i uzależnieni od ekranów, przez co ich zachowanie utrudnia prowadzenie lekcji. Wielu wymaga wsparcia psychologa lub pedagoga specjalnego, mają zaburzenia i są neuroatypowi, a nauczycielom brakuje narzędzi do pracy z takimi uczniami.
Boją się reakcji rodziców na swoje metody stosowane na lekcji i irytuje ich to, iż z każdej negatywnej oceny to oni się muszą tłumaczyć. Nikt natomiast nie widzi tego, iż to uczniowie ich nie szanują i nie przygotowują się do lekcji.
W tekście "WO" podano przykład Sabiny Poświatowskiej, nauczycielki matematyki i WF-u, która miała w sobie pasję, podchodziła do zajęć kreatywnie i innowacyjnie. Chciała uczyć, miała z tego satysfakcję i ambicje. Szkolna rzeczywistość, zachowanie uczniów i rodziców oraz warunki zatrudnienia sprawiły, iż po wielu latach w szkole podstawowej, postanowiła zmienić zawód. Mimo iż w 2011 roku wygrała Plebiscyt na Wychowawcę Roku województwa lubelskiego, teraz pracuje na farmie na Islandii.
Takich przypadków jest wiele. Niektórzy pedagodzy walczą z depresją i wypaleniem zawodowym i wyczekują upragnionej emerytury. Inni zbierają się na odwagę i zmieniają branżę, a czasami całkowicie odcinają się od edukowania. Wielu przyznaje, iż płace w stosunku do ich nakładu pracy są śmieszne.
Frustrujące jest też to, iż w okolicach Dnia Nauczyciela wszyscy ich chwalą, dziękują, zapewniają o ich ważnej społecznej roli. A po kilku dniach znów obrzuca się ich błotem, wypomina, iż mają tyle wolnego, a wciąż awanturują się publicznie o podwyżki pensji. Inni dodają, iż choćby atmosfera w szkolnych placówkach, w których są zatrudnieni, bywa trudna. Bo dyrektorzy też dostają określone sumy pieniędzy z samorządów na pensje dla pedagogów.
W mniejszych miejscowościach zatrudnia się po znajomości i z powodu różnych koneksji, co bardzo psuje atmosferę. Do tego przepisy prawne coraz bardziej zabierają nauczycielom autonomię i choćby jeżeli ci są kreatywni i mają pasję, często mają związane ręce i są zmuszeni przekazywać uczniom suche, nudne informacje, które znajdą też w podręcznikach.
Świetne warunki zatrudnienia do mit
"[...] nie wygram z systemem. Nie ma w nim miejsca na elastyczność, pasję i nowe pomysły. Razem ze mną odeszły dwie bardzo dobre nauczycielki. Jedna jest dyrektorem sprzedaży, druga pracuje na uczelni" – powiedział w rozmowie z "WO" Marek Banaszak, który uczył fizyki, informatyki, przyrody i wiedzy o społeczeństwie w szkole podstawowej i gimnazjum w Poznaniu. Odszedł ze szkoły w 2018 roku i dziś pracuje w firmie prawniczej.
Nauczyciele zarabiają słabo, z jednego gołego etatu bez dodatków ciężko wyżyć, bo to często kwoty kilka wyższe od minimalnej pensji ustalonej przez rząd. Trzeba przyznać, iż to uwłaczające: ludzie po 5 latach studiów, wciąż się doszkalający i starający się trzymać poziom w wykonywanej przez siebie pracy, a do tego z ogromnym ciężarem odpowiedzialności, zarabiają tyle samo co pracownicy fizyczni w fabrykach, gdzie nie wymaga się umysłowego zaangażowania i wielu lat własnego kształcenia.
Oczywiście pedagodzy dostają nagrody, uhonorowania, słowa wsparcia z MEN czy od dyrekcji szkoły. Za pustymi słowami nie idą jednak podwyżki (o które Związek Nauczycielstwa Polskiego wciąż się musi kłócić z resortem edukacji), a choćby społeczny szacunek i uznanie. Nauczyciel dla rodziców przestał był autorytetem – teraz tę rolę rodzice przypisują samym sobie lub całkiem od niej odchodzą, traktując pedagogów jako agresorów wobec ich dzieci.
Do tego problemem jest fakt, iż młode pokolenie zupełnie nie jest zainteresowane zawodem nauczyciela – i nie ma się co temu dziwić, widząc, jak to w tej chwili wygląda. Niestety za kilka lat bardzo mocno to odczujemy – nasze dzieci w szkole zostaną całkiem bez osób z rzetelną wiedzą i umiejętnościami, które będą mogły przekazać najmłodszym...