Odsłonił "brzuszek" i zapozował w wianku. Historia tego "ciążowego" zdjęcia jest inna niż wielu uważa

gazeta.pl 1 tydzień temu
Zdjęcie: Instagram.com/Martyn_Wilkesphoto


Zdjęcie mężczyzny, który wystąpił, w ciążowej sesji niedawno podbiło sieć. Choć całe przedsięwzięcie nie miało nikogo urazić, jednak dla wielu stanowiło przekroczenie dobrego smaku. Czy tak było faktycznie? Oceńcie sami.
Być może i Wy na nie trafiliście, bo było o nim naprawdę głośno! W sieci krążyło zdjęcie mężczyzny z "ciążowej" sesji zdjęciowej. Galeria zyskała status viralu już po kilku dniach. A jak to z viralami bywa, równie gwałtownie dopisali do zdjęć historię. Pod zdjęciami pisano, iż mężczyzna postanowił wziąć udział w ciążowej sesji zdjęciowej w zastępstwie swojej żony, która nagle miała zrezygnować z pozowania. Napisano, iż zrobił to dlatego, iż fotograf był już opłacony i postanowił to wykorzystać, aby pieniądze nie przepadły. Jak gwałtownie zauważyli czujni internauci, historia zdjęć była jednak zupełnie inna. gwałtownie doszukali się prawdziwego autora i bohatera sesji.


REKLAMA


Zobacz wideo Jaką mamą jest Patrycja Sołtysik? Zdradza, co powiedziała jej doradczyni laktacyjna, co odmieniło jej podejście do macierzyństwa. "Możesz się mylić"


Fotograf zorganizował sesję ciążową dla swojego przyjaciela. Efekt podbił internet
Jak się okazuje, zdjęcia nie zostały zrobione niedawno, ale ponad sześć lat temu. Bohaterem zdjęć jest hiszpański farmer, Francisco Pérez, który zaaranżował sesję ze swoim przyjacielem fotografem jako... karę. Na dokumentach do aktu urodzenia mężczyzna źle zapisał imię jednej ze swoich córek. W ramach zadośćuczynienia pomyłce po latach żona nakłoniła go do wzięcia udziału w ciążowej sesji zdjęciowej. Pérez jest ojcem dwóch dziewczynek 22-letniej Natalii i 26-letniej Virginii. Do wpadki doszło przy narodzinach jego pierwszej córki. Mężczyzna wieść o narodzinach córki postanowił uczcić piwem, co miało mieć bezpośredni wpływ na - nomen omen - brzemienną w skutkach pomyłkę.


Kiedy dotarł do szpitala, pomylił się i w dokumentach urzędowych zapisał złe imię. Jego pociecha miała nazywać się Noelia, a nie Natalia. 18 lat od tego zdarzenia na życzenie żony mężczyzna zaaranżował ze swoim przyjacielem zabawną sesję, która podbiła sieć, wywołała skrajne emocje i sporo zainteresowania. Zdjęcie, o którym mowa można znaleźć na koncie na Facebooku fotografa Martyna Wilkesa.


Autor ciążowej sesji opowiedział o swoim przyjacielu. "Narzekał na swój obfity brzuch"
Sam autor zdjęcia w rozmowie z "The Huffington Post" podkreślił, iż cała sesja zdjęciowa z przyjacielem była dla niego doskonałą zabawą. Sam bardzo często fotografował ciężarne kobiety i tego typu zdjęcia stały się już dla niego nudne. Inaczej było w przypadku zdjęć z przyjacielem. "Znałem wtedy go od około pięciu lat i ciągle narzekał na swój obfity brzuch, który do złudzenia przypominał zaokrąglenia ciężarnej kobiety" - wyznał w rozmowie z dziennikiem. Panowie doskonale bawili się na planie, a zdjęcia, mimo iż powstały już kilka lat temu przez cały czas podbijają sieć.
Idź do oryginalnego materiału