REKLAMA
Zobacz wideo
Ta szkoła jest warta 124 miliony. "Dajemy szanse każdemu, kto chce się u nas uczyć"
Ojciec dziesięciolatki: Szkoła w tej chwili to dnoArtykuł z opinią nauczycielki skomentował ojciec dziesięcioletniej uczennicy, który ma zupełnie inne zdanie na temat obecnej edukacji.Szkoła w tej chwili to dno. Przepraszam za wyrażenie. Ilość przedmiotów i niepotrzebnych lekcji przeraża. Zamiast wprowadzić lekcje, które są potrzebne, uczniowie mają Przygotowanie do życia w rodzinie (w czwartej klasie), Edukację regionalną, dwie lekcje religii.- pisze w przesłanym do nas liście. - Za moich czasów, a było to dawno temu, każda szkoła kładła nacisk na dwa główne przedmioty: matematykę i j. polski. Tych lekcji było najwięcej i najwięcej materiału się z nich przerabiało. Przykładów, ćwiczeń itp. - dodaje. Zdaniem mężczyzny przez natłok różnych innych obowiązków i przedmiotów dzieciaki mają za mało lekcji z języka polskiego, matematyki czy języka obcego.
Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl
Nauczyciele nie wyrabiają się z materiałemNasz czytelnik uważa też, iż są nauczyciele, którzy z różnych powodów bardzo często są nieobecni w pracy. W szkole jego syna, zamiast zastępstwa, często "lekcje są likwidowane" przez dyrekcję, co sprawia, iż później kasa nie wyrabia się z materiałem.
Tak było w zeszłym roku. Podstawy angielskiego legły w gruzach i teraz dzieciaki nadrabiają lekcjami prywatnymi. Z matematyki nauczyciel goni materiał, bo ma za mało lekcji. Robi jeden przykład i leci dalej. Nie zadaje zadań domowych, bo nie może, więc rodzic musi siąść i przerabiać materiał z lekcji. jeżeli dziecko nie przerobi kilkunastu przykładów mnożenia, dzielenia, czy nie narysuje kilkunastu kątów dzięki kątomierza, to materiału nie opanuje. A szkoła nie ma na to czasu. Koło się zamyka.- wyjaśnia ojciec dziesięciolatki. - Za moich czasów nauczyciel zadawał zadanie domowe i nikt mnie nie pilnował w odrabianiu lekcji, bo każdy z matematyki wyniósł wiedzę i wiedział, jak je rozwiązać. - dodaje. Zwraca też uwagę, iż w tej chwili nauczyciele często nie mają czasu, by dobrze dzieciom wyjaśnić różne zagadnienia. Przez to uczniowie ich nie rozumieją, robią się tyły i problem narasta. - Wymyślajcie jeszcze więcej nieprzydatnych przedmiotów i materiałów niepotrzebnych w życiu, a ograniczcie podstawy typu matematyka, j polski i j obcy. Wtedy na pewno nasze dzieci będą przygotowane do dorosłego życia. Możesz nie znać historii (informację znajdziesz w książce, możesz nie znać geografii - otworzysz atlas i znajdziesz miejscowość), ale nie znając zasad pisowni, nie potrafiąc logicznie myśleć i liczyć, będziesz tylko kolejnym trybem za miskę ryżu - podsumowuje oburzony.Czy zgadzacie się z tym, iż dzieci są w tej chwili przeciążone nadmiarem materiału do nauczenia? A może uważacie, iż jest wręcz odwrotnie? Piszcie: justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl. Zapewniam anonimowość.