"Ups, już wiem, dlaczego inni rodzice tak dziwnie na mnie patrzą" - pisze w tytule autor nagrania, w którym przyznał, iż do swojej córki mówi tylko po niemiecku, jednak w przypadku niektórych słówek, okazuje się to być dużym problemem. Przykład? - 'Huiii' - tak mówią niemieccy rodzice, gdy chcą pobujać malucha na huśtawce - mówi Vincent. Co słyszą Polacy? Tu skojarzenie jest tylko jedno.
REKLAMA
Zobacz wideo Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"
Dwujęzyczność u dziecka w praktyce. "Huiii"
Vincent Helbig mieszka w Polsce już od kilku lat. W sieci znaleźć można pod hasłem "Wasz Niemiec". W swoich mediach społecznościowych opowiada m.in. o tym, dlaczego przeprowadził się do Polski, ile czasu potrzebował na to, żeby przyswoić polską mowę, o swoim spojrzeniu na Polskę i o tym, co nasi zachodni sąsiedzi wiedzą o Polakach. To nie koniec, bo odkąd na świecie pojawiła się jego córka - często również porusza kwestie związane z rodzicielstwem, w tym temat dwujęzyczności.
- Mówię do swojej córki cały czas po niemiecku - zaznacza w swoim filmie. I prawdopodobnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie pewne dość niepozorne słówko, a adekwatnie onomatopeję (wyraz dźwiękonaśladowczy). - Poszliśmy na plac zabaw, ona świetnie się bawi i nagle chce się huśtać. Robi taki dźwięk, co każdy rodzic w Niemczech robi, kiedy huśta swoje dziecko - opowiada. O jakie "słówko" chodzi? - Huuuiiiiiii. Nagle dotarło do mnie, co to oznacza - dodaje tiktoker.
Rodzice o swoich przygodach. "Powiedział chór, ale 'r' zamenił na 'j'"
Rodzice powinni być świadomi, iż dziecko dwujęzyczne może na pewnych etapach rozwoju mieszać języki, co jest naturalnym zjawiskiem, jednak korzyści wynikających z dwujęzyczności, jest naprawdę wiele. Przede wszystkim niektóre badania sugerują, iż dwujęzyczność może pozytywnie wpływać na wyniki w nauce, zwłaszcza w przedmiotach wymagających logicznego myślenia.
A pomyłki? Zdarzają się dość często i to nie tylko w przypadku dzieci dwujęzycznych. - Pamiętam, jak poszłam z moim dzieckiem do Kościoła i uradowany krzyknął 'o chór!'. Problem w tym, iż nie wymawiał wtedy jeszcze 'r' i ostatnią literkę zamienił na 'j'. Cała sytuacja była jeszcze o tyle dramatyczna, iż dokładnie w tym samym momencie ksiądz wszedł na ambonę, by czytać ogłoszenia duszpasterskie - opowiada Ania, nasza czytelniczka.
Co sadzisz o nauce języka obcego już w pierwszych latach życia dziecka? Czy to dobry moment? A może lepiej poczekać, aż maluch pójdzie do szkoły? Czekamy na Wasze komentarze.