REKLAMA
Zobacz wideo
Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"
Okrutna gra na WhatsApp. Ma różne nazwyNiedawno na antenie Dzień Dobry TVN opublikowano materiał Bartka Dajnowskiego o okrutnej grze, w którą grają uczniowie szkoły podstawowej na swojej grupie klasowej na WhatsApp. Jej zasady tłumaczy Agnieszka Gawkowska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 1 w Markach: - Dzieci zrobiły sobie grupę, na której co tydzień kogoś sobie 'wieszały'. To jest taka zabawa w wisielca - wieszanie dziecka, które będzie spotykał ostracyzm przez najbliższy tydzień. Tę osobę w tym tygodniu wyklucza się z grupy -wyjaśnia Gawkowska. Wytypowane dziecko jest ignorowane, reszta klasy mu dokucza i stosuje "różne inne formy cichej przemocy" - dodaje dyrektorka. Dzieci nie zdawały sobie z tego sprawy- U nas na grupie klasowej przez chwilę była zabawa w ducha. To mniej więcej to samo, co wisielec, czyli jedna wybrana osoba była przez resztę klasy jakiś danego dnia ignorowana. Zarówno na grupie, jak i w realu, w szkole - mówi Natalia. - Na szczęście rodzice gwałtownie się o tym dowiedzieli i rozwiązali problem. Była rozmowa z wychowawcą na godzinie wychowawczej, rozmowy z dziećmi w domach. Okazało się, iż większość nie zdawała sobie sprawy, jak okrutna jest to zabawa. Ustaliliśmy z rodzicami, iż każdy co jakiś czas będzie przeglądał rozmowy na grupie w telefonie dziecka i jeżeli zauważy coś niepokojącego, będzie dawał znać reszcie rodziców - dodaje nasza rozmówczyni. Bo rodzice nie rozmawiają z dziećmi...Natalia przyznaje, iż większość rodziców z klasy jej córki nie miała pojęcia o tym, co się dzieje na klasowej grupie, twierdzi, iż dzieci wstydzą się o tym mówić rodzicom, czują się upokorzone, czasem myślą, iż to one czymś zawiniły. I to zgadza się z wynikami badania "Bez Tabu: O czym (nie) rozmawiamy w domach" fundacji SEXEDPL, Socjolożki.pl i TikToka. Aż 72 proc. młodych osób przyznaje, iż nie zwraca się do rodziców po pomoc, gdy napotyka problem w mediach społecznościowych. Ponad połowa (63 proc.) rodziców jest przekonanych, iż ich nastolatek zrobiłby to bez wahania. Badanie dowodzi, iż w wielu polskich domach brakuje szczerej rozmowy rodziców z dziećmi, a rodzice mają błędne wyobrażenie o tym, co ich córki i synowie robią w sieci. - Serce mi pęka na samą myśl, iż coś takiego mogłoby spotkać moje dziecko, więc jestem tym rodzicem, który pilnuje klasowej grupy jak Cerber - śmieje się nasza rozmówczyni.Czego nie robić?Wielu rodziców w pierwszym odruchu chce w takiej sytuacji zabrać swojemu dziecku telefon lub ograniczyć mu dostęp do grupy, na której dzieją się niepokojące rzeczy. Wydaje mu się, iż w ten sposób je ochroni. "Tyle iż to nie jest żadne rozwiązanie problemu" - powiedziała w czasie prezentacji wyników badania "Bez Tabu: O czym (nie) rozmawiamy w domach" socjolożka Dorota Peretiatkowicz. Tu potrzebna jest obecność rodzica i rozmowa z dzieckiem. Trzeba mu wyjaśnić, iż wykluczanie także jest formą hejtu, iż jest to niedopuszczalne zachowanie i może nieść ze sobą bardzo poważne konsekwencje. Należy ustalić z dzieckiem zasady korzystania z grupy klasowej np. zakaz obrażania i wyśmiewania innych, zakaz przeklinania i udostępniania prywatnych zdjęć innych dzieci. Bardzo ważne jest też uczulenie dziecka, żeby reagowało, gdy widzi, iż komuś innemu dzieje się krzywda np. informując o tym fakcie rodzica.
Jeśli potrzebujesz pomocy, codziennie przez całą dobę możesz zadzwonić na Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży, pod bezpłatnym numerem telefonu 116 111. Swój problem możesz też opisać w wiadomości.Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę [LINK: Fundacja Dajemy Dziecom Siłę ], oprócz konsultacji dla najmłodszych, oferuje też pomoc rodzicom i nauczycielom, którzy obawiają się o bezpieczeństwo swoich podopiecznych. Więcej informacji znajdziesz na stronie fundacji.A twoje dziecko? Miało kiedyś problemy na grupach klasowych? Daj znać w komentarzu lub napisz w wiadomości do redakcji: ewa.rabek@grupagazeta.pl.







