Bogna? Kto się nią przejmuje? Niech trafi do domu dziecka.
Ciocia Marta, szkoda jej rzekła Olga.
Szkoda? Zabierz ją, jeżeli naprawdę ci zależy zachichotała Marzena, zapinając szary fartuch. Idź, mam robotę: gotować, czeka mąż z pracy, wnuki po zajęciach, a wszystkie garnki stoją puste. Widzisz, mam wystarczająco własnych rzeczy!
Widzę. Tylko iż mam już troje własnych dzieci, gdzie mam jeszcze miejsce na Bognę?
To już wiesz, o co chodzi podsumowała Marzena, wypuszczając siostrzenicę na korytarz. Najlepsze będzie w domu dziecka, tam jej miejsce, nie w tym zatopionym w alkoholu przydrożnym domu
***
Bogna, o której szeptały ciotki Olga i Marzena, straciła rodziców w bardzo wczesnym dzieciństwie, a później również dziadków, którzy opiekowali się nią do szóstej klasy. Dokładniej mówiąc, rozstanie z rodzicami wymusił sąd.
Moja matka zaczęła pić już w szkole opowiadała, mając trzydzieści lat, Bogna swojej przyjaciółce Zuzannie. Moi dziadkowie po stronie matki obwiniali się, bo rozpieszczali córkę, pozwalali na wszystko. Nie chciała szkoły, dostawała same dwójki. Ledwie skończyła dziewiątą klasę, urodziła mnie chłopak, również miłośnik mocnych trunków, młody Szymon, miał osiemnaście lat.
To straszne odparła Zuzanna, zdumiona wyznaniem. Do tej pory Bogna nie mówiła o tak szczegółowych szczegółach swojego dzieciństwa.
Wychowywali mnie dziadkowie ze strony matki. Po stronie ojca cisza, bo tam była cała dynastia pijących. Nie wiem, w którym pokoleniu się zaczęło. To było przygnębiające, a ja po prostu żyłam w tym.
Zuzanna poczuła dreszcz.
Co stało się z dziadkami? Dlaczego tak wcześnie ich nie było? spytała.
Dziadek miał problemy z sercem, a babcia nie wytrzymała bez niego, zachorowała i zmarła w ciągu roku. Matka była ich jedynym, późno przyjaciółką, dlatego ich rozpieszczano, ale i tak odszedli, zostawiając ją z ciężkim sercem. westchnęła Bogna.
Co potem się z tobą stało? zapytała cicho Zuzanna.
Zostałam oddana do domu dziecka. Krewni odmówili przyjęcia mnie, o tym dowiedziałam się dopiero później. Wszyscy się odwrócili. A ojciec
Co z ojcem? naciskała Zuzanna.
Trzy lata spędziłam w domu dziecka. Strasznie płakałam codziennie. Po trzech latach zostaliśmy przydzieleni do szkolnego internatu przy placówce, ale nie potrafiłam się uczyć. Nie było przygotowania, a ja byłam najgorsza wśród wszystkich miejscowych biedaków. Pamiętam, jak nauczycielka matematyki wybuchła gniewem i rzuciła: Dzieci pijących rodziców nic nie rozumieją, są głupie od urodzenia. To było bolesne.
Ojciec, którego nie zapomniałem, po trzech latach podjął się odzyskania praw rodzicielskich.
Naprawdę się o mnie troszczył? zdziwiła się Zuzanna.
Tak! odpowiedziałem.
Szymon, mój ojciec, nagle zrezygnował z alkoholu. Stało się to nagle, gdy już posiadał półzniszczony domek na wsi, odziedziczony po matce, która zginęła w bójce pod wpływem alkoholu. Pewnego poranka, po burzliwej nocy, zobaczył w swej głowie, iż życie jest bezwartościowe. W stanie upojenia zobaczył niedawno zmarłą matkę, której nie pochował z braku środków. W szaleństwie napisał odwołanie od zobowiązań, ale zaraz po tym wypił kolejny kieliszek, bo miał jeszcze pieniądze.
W śnie matka groziła mu, iż nie odpuści, iż pochowa mnie jak psa, bo jej wątroba już prawie nie wytrzymywała. Po przebudzeniu Szymon wpadł w panikę, ale nagle pomyślał o córce.
Bogno Bogno Mam powód, by żyć! Nie dopuszczę, by ta stara wiedźma mnie zniszczyła! To przez ciebie zacząłem pić! Kiedy miałem dwanaście lat, podałaś mi alkohol i namówiłaś do popełnienia grzechu wykrzyknął, łkając pod wpływem wina.
Zrozumiał, iż musi przestać. Wszyscy znajomi drwili, nie wierzyli, próbowali wciągnąć go z powrotem, ale miał plan.
Mam dwadzieścia pięć lat, całe życie przede mną! Wyleczę się i przywrócę Bognę! krzyczał, wypychał ich z domu.
Zebrał pieniądze, odnowił dom, zgromadził niezbędne dokumenty i wytoczył proces o przywrócenie praw rodzicielskich. Poszedł do Niny, mojej byłej kochanki i matki Bogny, by poprosić o wspólne życie i odstawienie trunków. Ona odmówiła, posyłała mnie w dal, nie chciała zmiany, wolała trwać w pijackim zgiełku.
Kiedy tata przyszedł po mnie, nie mogłam uwierzyć w szczęście wspominała Bogna, łzy w oczach. Myślałam, iż spędzę życie w domu dziecka, jak w więzieniu, na zesłaniu na zawsze.
Zuzanna poczuła współczucie, łzy w jej oczach.
Od tego dnia moje życie się odwróciło. Tata ciężko pracował, opiekunowie przychodzili i nie mieli nic przeciwko. Bałam się ich surowości, ale wierzyłam, iż nie wrócę do domu dziecka. Teraz podziwiam ojca młodego chłopa, bez wykształcenia, bez wsparcia rodziny, a jednak wytrwałego. Zdołał przełamać los i uczynić mnie szczęśliwą.
Gdy Bogna była w dziewiątej klasie, Szymon kupił mieszkanie w Warszawie i zostawił wiejski domek, pełen nieprzyjemnych wspomnień. Chciał, by córka skończyła liceum i poszła na studia. Sprzedał dom, zainwestował w mieszkanie, dorabiając w nowo otwartym magazynie logistycznym, który zatrudnił wielu mieszkańców wsi. Matka Niny wciąż piła, zmieniała kochanków, a Bogna wstydziła się przed nią, bała się wyjść z domu.
Mieszkali w jednej kawalerce, którą Szymon podzielił na dwie osobne sypialnie. Żyli lepiej niż wcześniej. Bogna poszła do nowej szkoły, nikt nie znał jej przeszłości ani alkoholowej matki, której twarz była już przerażająca: leżała w brudnej kałuży, hulała w śmiesznych szatach, prosiła o pieniądze.
Skąd ona brała pieniądze? pytała Zuzanna, rozchylając ręce. Była dla mnie obcą, a ja wstydziłam się, jakby to była moja wina.
To dziwne odparła Zuzanna. A ty?
Nie mam z tym nic wspólnego westchnęła Bogna.
W wieku dwudziestu pięciu lat ojciec zmarł.
Najprawdopodobniej skutki dawnych uzależnień dały się we znaki wyjaśniła Bogna Zuzannie. Lekarz wspomniał o sercu, nie zrozumiałam. Zmarłam szybko, sama.
Przykro mi szepnęła Zuzanna. Dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz?
Bo mieli mnie dość.
Kto?
Oni wymamrotała. Dzwonią, piszą, wciąż wkurzają. Zablokowałam je, ale wracają z innych numerów.
Kto to jest?
Krewni ze strony matki, której nie mam. Olga, jej mąż, ciotka Marta, jej córka wiele osób.
Co chcą?
Nie mówię. Po prostu
Miesiąc temu matka dopuściła się udaru, leży, jedynie oczami kręci. Nie może ruszyć się, nic jeść, nic mówić, jedynie leży.
Skąd to wiesz? zdziwiła się Zuzanna.
Utrzymywałam kontakt z Olgą i ciotką Martą od czasów babci. Wieś jest mała, kiedy wróciłam z domu dziecka, dowiedzieli się o wszystkim, przychodzili z prezentami, pytali o losy. Po śmierci ojca przyjechali na pogrzeb, pomogli finansowo. Teraz matka leży w ich rękach. Nikt nie chce się nią zajmować, więc chcą, by ja przejęłam opiekę.
To okropne! Ona nie jest twoją matką! Nie ma praw rodzicielskich! Niech idą w cholerę! wykrzyknęła Zuzanna.
Nie idą! Męczą mnie telefonami, wideo, na których leży bezradna, oczy kręcą się To dreszcz. Nie mogłam spać całą noc, widziałam jej przekrzywioną twarz.
Nie oglądaj tych filmów! Usuń, zablokuj! napominała Zuzanna.
Myślę, iż przeprowadzę się. Szukam mieszkania w sąsiednim mieście, nie poddam im adresu, zmienię numer telefonu. Do pracy dojadę pociągiem. powiedziała cicho Bogna.
Jesteś silna, dasz radę dodała Zuzanna, obejmując przyjaciółkę. Będę tęsknić.
Będę blisko uśmiechnęła się nieśmiało. Mam dość tej całej farsy! Oni wyciągają łzy i apelują do sumienia. Za ojca oddałabym wszystko, bo zasługuje na podziw. Ona to nie człowiek, to zwierzę. Nie jest moją matką.
***
Rankiem stałem na peronie, czekając na pociąg do pracy. Pociąg przyjechał, jak planowano, mieszkanie jednopokojowe w Warszawie, choć nie podzieliło się na dwa małe pomieszczenia, wydawało się ogromne.
Młoda kobieta w nowym miejscu czuła się dobrze. Najważniejsze w końcu uwolniła się od przeszłości, która nie chciała jej puścić. Czasem myślała o matce, czy żyje? Łączyła to jednak z przekonaniem, iż matka nie zasługuje choćby na ten drobny niepokój.
Nie utrzymywałam kontaktu z ciotką Martą i Olgą, więc nie wiedziałam, iż serce pełne współczucia krewnych, które jeszcze niedawno płakały i naciskały na litość, po zerwaniu ze mną, połączyły siły i umieściły Ninę w państwowym internacie, gdzie leży na szpitalnym łóżku, mając mnóstwo czasu w rozmyślania o życiu.
**Lekcja:** Nie pozwól, by przeszłe cierpienia definiowały twoją przyszłość; odwaga i determinacja mogą przełamać najgorsze losy i dać szansę na nowy początek.














