Otarła wilgotne dłonie, jęknęła z bólu i poszła otworzyć drzwi.

newsempire24.com 8 godzin temu

Maria Kowalska ocierała mokre dłonie, wzdychając z bólem krzyża, i ruszyła w stronę drzwi. Dzwonek dzwonił dyskretnie, ale uparcie to już trzecie podejście. Akurat myła okno, więc nie od razu zareagowała. Za drzwiami stała młoda dziewczyna, urocza, ale wyraźnie zmęczona i blada.

Pani Mario, słyszałam, iż może Pani wynająć pokój?
Ach, te sąsiedzi! Zawsze kogoś do mnie przysyłają! Nie wynajmuję, nigdy nie wynajmowałam.
Mówili, iż ma Pani trzy pokoje.
No i co z tego? Lubię swoją przestrzeń. Przyzwyczaiłam się żyć sama.
Przepraszam Powiedziano mi, iż Pani wierzy w Boga, więc pomyślałam

Dziewczyna odwróciła się, ledwo powstrzymując łzy, i zaczęła schodzić po schodach. Jej ramiona drżały.

Hej, wracaj tu! Przecież cię nie wygoniłam! Młodzież dzisiaj jak coś nie po ich myśli, od razu płacze. Chodź, pogadamy. Jak masz na imię? Możemy na “ty”?
Kasia.
Kasieńka, aha. A nazwisko?
Nie mam. Jestem z domu dziecka. Znaleźli mnie w klatce schodowej jako niemowlę.
No Wchodź, herbatę zrobimy. Głodna jesteś?
Nie, kupiłam pączka.
Pączka?! O rany, młodzi fast foody, a potem w trzydziestce wrzody. Siadaj, mam jeszcze gorącą grochówkę. I herbatę podgrzejemy. Mąż pięć lat temu odszedł, a ja wciąż gotuję za dużo. Zjemy, a potem pomożesz mi dokończyć okna.
Pani Mario, może coś innego? Boję się wysokości Jestem w ciąży.
No proszę! Tylko tego brakowało. I to dziecko ślubne?
Oczywiście! Mój mąż, Krzysiek, też z domu dziecka. Służy w wojsku. Gdy dowiedział się, iż jestem w ciąży, gospodyni nas wyrzuciła. Dała tydzień na wynos.

Maria westchnęła.

No dobra Może przeniesiemy twoje rzeczy do pokoju po Wojtku? Albo zostaniesz u mnie. Pieniędzy nie bierz, choćby nie próbuj. Gdzie twoje rzeczy?
W torbie na dole. Od tygodnia chodzę po domach

I tak zostały we dwie. Kasia kończyła szkołę krawiecką. Maria, od czasu wypadku w pracy, była na rencie i robiła koronkowe serwetki, sprzedając je na bazarze. W soboty pracowały w ogródku, w niedziele Maria szła do kościoła, a Kasia pisała listy do Krzyśka.

Pewnego dnia, gdy zbierały plony, Kasia nagle krzyknęła:
Mamo! Chodź szybko!

Maria, zapominając o bolących plecach, pobiegła. Kasia trzymała się za brzuch. Sąsiad zawiózł je starym “Polonezem” do szpitala.

Mamusiu, to za wcześnie! Miałam rodzić w styczniu! Módl się za mnie!

Maria płakała i modliła się całą noc. Rano zadzwoniła do szpitala.

Wszystko w porządku. Córka prosiła o was, ale teraz śpi. Musi zostać dłużej ma anemię.

Gdy Kasia wróciła, rozmawiały do nocy.

Kasiu, dlaczego wtedy nazwałaś mnie mamą?
W domu dziecka wszyscy dorośli to “mama” i “tata”. Czasem mi się wymyka Przepraszam.
Rozumiem Maria westchnęła.

W Wigilię, gdy stroiły choinkę, Kasia nagle złapała się za brzuch.

Dzwoń po karetkę! Chyba rodzę!

W Nowy Rok urodziła córeczkę Olę.

Pewnego dnia Maria zobaczyła na stole zdjęcie w ramce myślała, iż to jej mąż. Ale to był Krzysiek.

Kasiu, skąd to zdjęcie?!
To Krzyśka. Sami prosiliście o powiększenie.

Maria drżącymi rękami wzięła fotografię. To był jej syn! Zaginął w wypadku, ale żył!

Kasiu, gdzie urodził się Krzysiek?
Nie wiem. Trafił do domu dziecka po katastrofie kolejowej

Maria wyjęła album. Na zdjęciu stał młody żołnierz identyczny jak Krzysiek.

To mój syn! Twój mąż to mój Michał!

Kasia osunęła się na kanapę.

Mamo On ma znamię nad łokciem. W kształcie serca.

Maria wybuchnęła płaczem.

Michałku! Żyjesz!

I tak, trzymając się, płakały, nie słysząc, jak w drugim pokoju Ola kwiliła, domagając się mamy.

Idź do oryginalnego materiału